Atak w schronisku. Według pracowników, dwaj zachowujący się agresywnie mężczyźni – ojciec i syn – mieli włamać się w Boże Narodzenie do pomieszczeń schroniska i grozić im śmiercią. Szukali swojego pitbulla. – Od samego początku zachowywali się agresywnie w stosunku do mnie i koleżanki, która była na recepcji. Chwilę później jeden z napastników plunął mi w twarz i uderzył mnie pięścią – opowiedział TVP3 Kielce Bartosz Mrozik, pracownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Dyminach.W znacznie gorszym stanie ma znajdować się inny pracownik, kopnięty w głowę. 30-latek ostatecznie trafił do szpitala. Całą awanturę zarejestrowały kamery monitoringu.Napastnicy odnaleźli w schronisku swojego pitbulla, ten jednak w pewnym momencie wydostał się spod kontroli i zaatakował psa spacerującego z wolontariuszem. Agresorzy usiłowali uciec ze schroniska autem. – Osoba z zewnątrz próbowała im to uniemożliwić. To spowodowało kolejną eskalację agresji – relacjonowała Magdalena Bąk, zastępczyni kierownika schroniska. Na miejsce wezwano policję, która zatrzymała niedoszłych uciekinierów. – Sprawdzili stan trzeźwości 21-latka, który w chwili zdarzenia siedział za kierownicą BMW. Mężczyzna był trzeźwy, jednak wstępne badania pod kątem narkotyków pokazały pozytywny wynik w kierunku marihuany – powiedziała asp. Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.Zobacz także: Ukradł BMW, okradł stację benzynową i uciekł policjantomBezpański pitbullNa początku tygodnia pracownicy schroniska dostali zgłoszenie, że po jednej z kieleckich ulic chodzi bezpański pitbull. Zwierzę zostało złapane i przewiezione do schroniska. – Pies trafił do nas, do schroniska. Mężczyźni stawili się po godzinach pracy, żądali wydania psa, a nie było już osoby, która takie czynności może podjąć. Schronisko było nieczynne – wyjaśniła Bąk. Mężczyźni wrócili po zwierzę w drugi dzień Świąt, właśnie wtedy doszło do awantury. Teraz przedstawiono im zarzuty pobicia i kierowania gróźb karalnych. – Po ich przesłuchaniu i analizie materiału dowodowego prokurator uznał, że wystarczające w tej sprawie będzie zastosowanie wolnościowych środków zapobiegawczych i takie też środki zostały zastosowane – wyjaśnił prok. Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Śledczy nie chcieli ujawnić, czy podejrzani przyznali się do winy ani jaką wersję wydarzeń przedstawili. Obydwaj byli wcześniej notowani przez policję. Grozi im do 5 lat więzienia.Zobacz także: „Dziobak” i kompani przed sądem. Boss składa wyjaśnienia