Śledztwo Biełsatu. Wspierające bandycką inwazję Rosji na Ukrainę białoruskie mniszki kontynuują swój biznes w Europie Zachodniej. Wcześniej musiały opuścić dwa jarmarki świąteczne w Polsce. Biełsat informuje, że stoisko mińskiego prawosławnego monasteru pw. św. Elżbiety zauważono w mieście Lugano we włoskojęzycznym kantonie Ticino na południu Szwajcarii. Kanał MotolkoPomogi poinformowali o tym mieszkający tam białoruscy emigranci. Na straganach można znaleźć dewocjonalia i różnego rodzaju pamiątki, między innymi matrioszki.Prawosławny monaster świętej Elżbiety zbiera pieniądze, lekarstwa, ubrania i żywność dla rosyjskich żołnierzy okupujących Ukrainę. Zachęca też Białorusinów do pisania listów do wojskowych podpisywanych „Drogiemu żołnierzowi z Białej Rusi”, lub „Drogiemu żołnierzowi z Biełorosji”, co wskazuje na silniejszą postawę prorosyjską. Przełożona zgromadzenia zakonnego osobiście przekazywała też rosyjskim jednostkom samochody i drony kupione za pieniądze zarobione między innymi w Unii Europejskiej. Biznes zakonnicMiński klasztor funkcjonuje zaledwie od 25 lat i prężnie działa w biznesie. Rozwinął zakrojoną na szeroką skalę manufakturę świec, ikon, pamiątek, herbat i balsamów ziołowych. Swoje produkty sprzedaje w sieci stoisk na Białorusi, a także podczas jarmarków w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej oraz w internecie.Niedawno dziennikarze śledczy projektu Biuro opublikowali materiał poświęcony monasterowi. Ujawnili, że prowadzi on podwójną księgowość w celu omijania podatków, a oficjalne przychody sióstr stanowią tylko 15 proc. właściwych – resztę księgują jako „darowizny za posługę duchową”. Od darowizn nie trzeba bowiem płacić na Białorusi podatków i składek emerytalnych. Czytaj więcej: Białoruskie zakonnice rękami Polaków wspierają Łukaszenkę i PutinaObecnie strukturę zakonu tworzy 7 osób prawnych na Białorusi i w Rosji oraz około 1600 pracowników, 12 świątyń, 70 sklepów, ponad 10 warsztatów rzemieślniczych, szkoła niedzielna, centrum pielgrzymkowe, ruch młodzieżowy Orlęta, centrum duchowo-oświatowe. Do zgromadzenia należy też ponad 300 hektarów ziemi.Proceder białoruskich mniszek staje się coraz bardziej znany i w wielu miejscach nie są już one mile widziane. Wciąż jednak docierają do krajów UE i dostają bez problemu wizy wjazdowe, choć dla zwykłych Białorusinów to długi i skomplikowany proces.