Donald Trump ma powody do radości. 271 484 – dokładnie tyle osób, które nie są obywatelami USA, deportowano w roku podatkowym zakończonym 30 września. To najwięcej deportacji od 10 lat. Taki wynik oznacza też wzrost w porównaniu z poprzednim rokiem aż o 90 proc. Urząd ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) przyznał, że deportowane osoby odesłano do 192 różnych krajów. Najwięcej, około 87 tys. ludzi, deportowano do Meksyku, blisko 67 tys. musiało wrócić do Gwatemali a około 46 tys. – do Hondurasu.Specjaliści przewidują, że Meksyk i kraje Ameryki Środkowej wciąż będą miejscem większości deportacji. Uzasadnia się to częściowo tym, że rządy tych krajów akceptują powrót obywateli bardziej niż inne. Łatwiejsza jest także logistyka.Niemal co trzecia osoba miała problemy z prawemPonad 30 proc. wydalonych osób miało przeszłość kryminalną. Według ICE średnio na osobę przypadało 5,63 wyroków skazujących lub zarzutów kryminalnych. Lokalna nowojorska telewizja NY1 zwróciła uwagę, że wiele osób zostało oskarżonych lub skazanych za napaść, napaść na tle seksualnym, a także włamania i przestępstwa z użyciem broni. Niektórzy byli również poszukiwani w swoich ojczyznach za terroryzm i tortury.ICE wyjaśniło, że deportacji przybyło dzięki większej liczbie lotów dla osób odsyłanych do swoich krajów, a także dzięki usprawnieniu procedur w wielu państwach, w tym w Salwadorze, Gwatemali i Hondurasie. Po raz pierwszy odbyła się też duża liczba lotów deportacyjnych do Chin.W trakcie ostatniego roku Urząd ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł zatrzymywał średnio niemal 38 tys. osób dziennie. Deportacje były jednym z tematów kampanii wyborczej Donalda Trumpa. Prezydent elekt zapowiedział masowe odsyłanie nielegalnych imigrantów do ich krajów. Biznesmen chciał zacząć od „kryminalistów”.CZYTAJ TEŻ: „Ameryka dla Amerykanów”. Trump wybiera administrację