Dramatyczna historia zaginięcia, którym żyła Polska. – Dobrze wiedział, co zrobił mojemu bratu i gdzie go odnaleźć – mówi nam Monika, siostra 28-letniego Sebastiana, którego ciało znaleziono w listopadzie. – Odkąd zaginął mój brat, nie śpię, nie jem, nie jestem w stanie na niczym się skupić. Tylko pytam samą siebie w myślach: co mogło się stać – mówiła nam w połowie lipca Monika, siostra zaginionego Sebastiana, 28-latka z niewielkiej miejscowości w powiecie ostrołęckim. Mężczyzna wyszedł z domu w sobotę, 13 lipca, i przepadł bez śladu. Pięć miesięcy później spełnił się najgorszy scenariusz. Odnaleziono ciało Sebastiana. Ponownie wykręcam numer jego siostry w połowie grudnia.– Domyślam się, w jakiej sprawie pani dzwoni – mówi Monika.Czytaj także: „Nie mogę pogodzić się z myślą, że go nie ma”Coś było nie tak Kiedy rozmawiałyśmy w lipcu, opowiadała, że brat był dla niej bliską osobą i że znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie rzuciłby wszystkiego i nie odszedłby od rodziny. W jego pokoju zostały jego rzeczy. Nic nie spakował – nawet ładowarka Sebastiana została w mieszkaniu. W sobotę tuż przed zaginięciem Monika jeszcze widziała się z bratem. W niedzielę i w poniedziałek już się z nią nie kontaktował. Zadzwonił do niej wówczas właściciel pokoju, który wynajmował Sebastian. – Przepraszam, że przeszkadzam, ale pani brat nie wrócił po weekendzie do domu, to nietypowa sytuacja, dotąd nigdy mu się to nie zdarzyło – przekazał jej. – To był moment, gdy zaczęłam przeczuwać, że coś jest nie w porządku – mówiła nam. Przyszedł się pożegnać Przełom w sprawie nastąpił pod koniec listopada. Policjanci zatrzymali wówczas dwóch mężczyzn w wieku 21 i 26 lat, mieszkańców okolicy. Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce aresztowała ich na trzy miesiące i postawiła zarzuty pobicia ze śmiertelnym skutkiem. Także wtedy odnaleziono ciało. Jak wynikało ze wstępnych ustaleń śledczych, mógł to być właśnie zaginiony Sebastian. – Czekamy nadal na wyniki testów DNA, które ostatecznie potwierdzą tę informację. Ale z rozmów ze śledczymi wiem, że mojego brata zidentyfikowano po znakach szczególnych – opowiada Monika. – Wciąż oczekujemy też na protokół z sekcji, który odpowie na nurtujące moją rodzinę pytania. Co, jak i dlaczego stało się tamtego wieczoru. Póki co nie znamy szczegółów, do tej pory nawet brata nie widziałam – dodaje.Rodzina Sebastiana do ostatnich chwil miała nadzieję, że to nie będzie on. – Każdy z nas myślał, że może jednak to ktoś inny, że może brat stracił pamięć, uderzył się w głowę, nic nie pamięta, nie wie, kim jest. Informacja o odnalezieniu ciała wszystkich nas zmroziła. Wcześniej nadal była we mnie nadzieja, że Sebastiana odnajdę żywego. Przyprowadzę do domu, powiem rodzicom, że już nie muszą się martwić, że ich syn tu jest, odnalazł się – mówi nam siostra. – Powiem pani, że ja już kilka dni przed czułam, że coś się wydarzy – dodaje Monika. – Kiedy sms-owałyśmy tuż przed potwierdzeniem, że znaleziono Sebastiana, w ogóle mi się nie śnił. A wcześniej regularnie. Mi, rodzicom, mężowi. Każdemu tak samo, lekko się uśmiechał, każdy z nas pytał go w tych snach: „gdzie byłeś, szukaliśmy cię”. Ale on nie odpowiadał, po czym sen się urywał. Tak jakby przyszedł się z nami wszystkimi pożegnać. On chciał, żeby go już odnaleźć. Radosny, kontaktowy, ufny Od momentu zaginięcia Sebastiana, rodzina, znajomi czy koledzy z pracy byli w każdym miejscu, w którym potencjalnie mógł być chłopak. Przeczesywali całą okolicę. Ślad po nim urywał się tam, gdzie – jak wynikało z monitoringu – był z dwójką znajomych, którzy okazali się być jego oprawcami. Monika ich znała. Rozmawiała nawet z nimi po zaginięciu brata, – Choć jeden z nich, kiedy z nim wtedy rozmawiałam, utrzymywał, że był tylko on i mój brat. To dało mi do myślenia. Ten mężczyzna patrzył mi w oczy i kłamał, chociaż dobrze wiedział, co zrobił Sebastianowi i gdzie go odnaleźć – mówi Monika. I nigdy nie zrozumie – dodaje – jak mogli go pobić i zdecydować, że wykopią dół i tam go ukryją, zamiast zadzwonić po pomoc. Siostra pamięta też, jak zatrzymany w listopadzie mężczyzna jeszcze w lipcu, po zaginięciu jej brata, spojrzał na nią spod czapki, mówiąc: „Wiesz, nie każdy wiedział, że Sebastian ma siostrę”. – Tak jakby liczył na to, że może rodzice, starsi ludzie, nie będą dociekać, co się stało z ich synem, a ze mną może być kłopot. Że będę go szukać i mogę być nieustępliwa. Sebastian był młodszym bratem Moniki. Całe życie czuła się za niego odpowiedzialna. Jaki był? Radosny, kontaktowy. Ufny. Bywamy okrutni Trudne w całej sytuacji jest dla rodziny także to, że w sieci pojawia się wiele nieprawdziwych informacji na temat zdarzenia. Do Moniki anonimowi internauci wysyłają także wiadomości, w których dopytują o szczegóły sprawy, czasem bardzo wprost, bez szacunku dla jej żałoby. – Wystarczy sobie wyobrazić, jak sami czulibyśmy się w takiej sytuacji. Nie życzę nikomu choćby tego, by był zmuszony poinformować rodziców, że ich dziecko nie żyje. Jakie wiadomości dostaje? To pytania o szczegóły śmierci, najczęściej z anonimowych, dopiero co założonych kont. Jednych bardzo interesuje pozycja, w jakiej Sebastian został znaleziony, innych – na jakiej dokładnie głębokości był zakopany, a kogoś jeszcze innego czy to prawda, że miał w przełyku piach, bo ci dwaj mężczyźni wrzucili go do dołu i zasypali, gdy jeszcze żył. – Jestem pełna podziwu, w negatywnym znaczeniu, jak ludzie potrafią być okrutni – mówi Monika. Nie ma ulgi Teraz bliskich Sebastiana czeka jeszcze proces sądowy. Mają nadzieję na poznanie prawdy, co dokładnie stało się 13 lipca, gdy Sebastian jeszcze żył. Rodzina liczy też na sprawiedliwy wyrok. – Najważniejsze jest to, by sprawcy zostali osądzeni i nigdy więcej nikomu nie zrobili krzywdy. Z drugiej strony mam taką myśl w głowie, dlaczego akurat mój brat? Sebastian chciał żyć. Siostra pamięta, jak urodził się w szóstym miesiącu, był wcześniakiem. Ważył niecały kilogram. Rodzice miesiącami walczyli, by utrzymać chłopca przy życiu. Monika ciągle zostawała z innymi członkami rodziny sama, kiedy rodzice jeździli z synem po szpitalach. Matka poświęciła na jego zdrowienie kilka lat. Z pomocą lekarzy to się udało, Sebastian wyrósł na sprawnego, silnego mężczyznę. – I z tym nie mogę się pogodzić, że tyle czasu o niego walczyliśmy, a ktoś mu od tak to życie odebrał. Nic tego nie usprawiedliwi. Napisz do autorki: paula.szewczyk@tvp.pl Paula Szewczyk – reporterka i dziennikarka, podejmuje tematy społeczne. Nominowana do nagrody Grand Press, Nagrody Newsweeka im. Torańskiej i Journalists Excellence Awards. Autorka książki „Ciała obce”, nagrodzona „Koroną Równości” KPH. Obecnie współpracuje z TVP