Skazany za korupcję. Były prezydent Nicolas Sarkozy będzie musiał nosić przez rok elektroniczną „bransoletkę”. Najwyższy sąd apelacyjny Francji utrzymał w mocy wyrok, skazujący go za korupcję i handel wpływami. To pierwszy taki przypadek w historii francuskiej Republiki. Sarkozy zapowiada dalszą walkę przed sądem, tym razem na szczeblu europejskim. – Dla prezydenta Sarkozy’ego to oczywiście porażka. Nigdy nie uciekał przed odpowiedzialnością, więc oczywiście wykona karę – tak decyzję sądu skomentował adwokat byłego prezydenta Patrick Spinosi. Zapowiedział zaskarżenie wyroku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.– To dosyć smutne, że były prezydent Republiki musi zwracać się do sędziów europejskich, aby skazali Francję – kraj, którym rządził. Nie ma jednak innego wyboru – dodał.Zobacz też: Były prezydent Francji skazany. To nie koniec jego aferalnych historiiNicolas Sarkozy nazwał decyzję sądu niesprawiedliwą i powtórzył, że jest niewinny. „Prawda w końcu zwycięży” – napisał były prezydent na portalu X. Sąd kasacyjny w Paryżu potwierdził wyrok sądu apelacyjnego – czyli rok ograniczenia wolności, w zawieszeniu na trzy lata, ale bez więzienia. Nicolas Sarkozy ma w przyszłych tygodniach zacząć nosić na nodze elektroniczną bransoletę.We Francji wyroki do roku więzienia często są zamieniane na areszt domowy z elektroniczną „bransoletką”, bądź karę w formie prac społecznych.Skandal polityczny„Afera Bygmalion” to jeden z największych skandali politycznych ostatnich lat we Francji, który pogrążył tamtejszą centroprawicę w kryzysie. Nazwa pochodzi od firmy konsultingowej, która wystawiała lewe faktury dla sztabu Nicolasa Sarkozy’ego, gdy ubiegał się on bezskutecznie o reelekcję. Wymiar sprawiedliwości uznał, że polityk wiedział o nieprawidłowościach. Przekroczył tym sposobem o ponad 20 milionów euro legalny limit kwoty wydanej na kampanię. W tym samym procesie skazano też dziewięć kolejnych osób – między innymi byłych współpracowników prezydenta – na kary więzienia w zawieszeniu od 18 miesięcy do dwóch lat. Nicolas Sarkozy w czasie swojego urzędowania (lata 2007-2012) tracił na popularności, stając się jednym z najmniej popularnych prezydentów V Republiki. Był postrzegany przez opinię publiczną jako „prezydent bogatych”. Od lat utrzymuje, że jest niewinny. Jego nazwisko pojawia się jednak w wielu innych aferach. Ciążą na nim oskarżenia o korupcję i nielegalne finansowanie innej kampanii. Jest też podejrzany o handel wpływami na rzecz rosyjskich oligarchów.