Komunistyczne służby strzelały do Polaków. W poniedziałek w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku obyła się konferencja prasowa z udziałem szefowej MKiDN Hanny Wróblewskiej, prezydent miasta Aleksandry Dulkiewicz i przewodniczącego komisji kultury i środków przekazu Piotra Adamowicza. Była ona związana z upamiętnieniem 54. rocznicy Grudnia '70.Ministra Wróblewska zaproponowała, by rozszerzyć gdańską inicjatywę pod nazwą „Gdańsk pamięta”. Chciałabym, żeby była to inicjatywa „Polska pamięta, świat pamięta” – powiedziała i dodała, że „jesteśmy to winni wszystkim bohaterom, rodzinom i tym, którzy brali udział w wydarzeniach grudniowych”.Narodowy Dzień Pamięci Rewolty GrudniowejWróblewska podkreśliła, że chciałaby, aby 16 grudnia był Narodowym Dniem Pamięci Rewolty Grudniowej. – Za rok 55. rocznica, mam nadzieję, że ta rocznica będzie taką ramą, w ramach której Polska będzie pamiętać o Grudniu '70 – powiedziała. Wyjaśniła, że będzie to inicjatywa sejmowa, która „wprowadzi ten dzień do oficjalnego kalendarza uroczystości państwowych”. – Powinniśmy pamiętać, pamięć jest fundamentem naszego działania – stwierdziła.Poseł Adamowicz wyjaśnił, że ustanowienie 16 grudnia Narodowym Dniem Pamięci Rewolty Grudniowej jest „pewnego rodzaju długiem, który powinniśmy spłacić”. Przypomniał, że obchodzone są takie dni jak: Narodowy Dzień Pamięci Poznańskiego Czerwca 1956, Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego czy Dzień Solidarności i Wolości. – Była luka związana z Grudniem 1970 roku – podkreślił poseł i dodał, że nie będzie to dzień wolny od pracy.Zapewnił, że w ciągu kilkunastu dni „stosowny projekt uchwały” trafi do marszałka Sejmu. – Mam nadzieję, że wszystkie kluby i koła parlamentarne poprą ten projekt. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej – stwierdził przewodniczący komisji kultury i środków przekazu.Wojsko i milicja w gotowościDo strajków i demonstracji doszło w związku z wprowadzoną 12 grudnia podwyżką (średnio o 23 proc.) cen mięsa, jego przetworów i innych artykułów spożywczych zarządzoną przez Biuro Polityczne Komitetu Centralnego PZPR. Władze spodziewały się reakcji obywateli, już wcześniej wojsko i Milicja Obywatelska rozpoczęły przygotowania do „ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego” i zostały postawione w stan pełnej gotowości.Społeczeństwo domagało się od reżimu cofnięcia podwyżki i odsunięcia od władzy odpowiedzialnych za nią, między innymi I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, premiera Józefa Cyrankiewicza i wicepremiera Stanisława Kociołka. Chcieli też ustalenia zasad systemu płac, w tym premii.Strajki zaczęły się 14 grudnia w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, ogromnym zakładzie i znaczącym także ze względu na patrona. Dzień później ogłoszono strajk powszechny, do którego przyłączyły się do inne gdańskie przedsiębiorstwa, Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni i elbląski Zamech, a potem kolejne zakłady na Wybrzeżu. Żądano też między innymi uwolnienia aresztowanych wcześniej działaczy.Do protestu dołączyły Szczecin, a potem także między innymi Białystok, Nysa, Kraków, Oświęcim, Warszawa, Wrocław i Wałbrzych, gdzie też zorganizowano, choć słabsze, strajki. Instytut Pamięci Narodowej szacuje, że w głębi kraju strajkowało ponad 20 tysięcy osób.Masakra stoczniowcówNa ulicach Wybrzeża dochodziło do starć z MO i wojskiem, które 17 grudnia na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej ostrzelały pracowników Stoczni w Gdyni. Zginęło wtedy 10 osób.Wzburzony pochód ruszył do centrum Gdyni, niosąc na drzwiach ciało zabitego młodego mężczyzny, Zbyszka Godlewskiego, i pomazane krwią flagi narodowe. W kolejnych walkach zginęło w sumie ponad 40 osób, także przypadkowych przechodniów, rannych zostało prawie 1200, a aresztowano około 3 tysięcy osób. Najmłodsza ofiara miała 16 lat.We wszystkich objętych zamieszkami miastach obowiązywały stan wyjątkowy i godzina milicyjna. Do walki z demonstrantami wysłano 5 tysięcy milicjantów i 27 tysięcy żołnierzy, 550 czołgów i 700 transporterów opancerzonych. Władze spacyfikowały protesty.Na stanowisku I sekretarza KC PZPR Gomułkę zastąpił 20 grudnia Edward Gierek. Za masakrę na Wybrzeżu żaden z komunistycznych dygnitarzy nie poniósł odpowiedzialności. W III RP skazano tylko dwóch oficerów jednostek wojskowych, które uczestniczyły w pacyfikacji robotników – otrzymali kary w zawieszeniu.Czytaj więcej: 43 lata od stanu wojennego. „Teleranek” przegrał z czołgami