Marek Sekielski o nałogach w programie „Rozmowy (nie)wygodne” TVP Info Marek Sekielski przyznaje, że osoby nadużywające alkoholu mają kłopot ze szczerością. Jego zdaniem, tak jesteśmy chowani. – Dulszczyzna to coś, co wysysamy czasem z mlekiem rodzicielki. Często mamy obawę, że coś strasznego musi się stać, jak powiesz szefowi w pracy, że chcesz iść na terapię, bo jesteś uzależniony. Jesteśmy skonstruowani z lęków, które się w naszych głowach rodzą każdego dnia – mówi w programie „Rozmowy (nie)wygodne” Marek Sekielski, producent filmów dokumentalnych i autor książek. Na całą rozmowę zapraszamy o 20.00 do TVP Info. Marek Sekielski jest producentem zrealizowanych razem z bratem Tomaszem Sekielskim filmów „Tylko nie mów nikomu” i „Zabawa w chowanego”. Cztery lata temu ujawnił, że jest uzależniony od alkoholu. Od tej pory prowadzi na YouTube autorski program „Sekielski o nałogach”. Na antenie TVP Info odpowiedział m.in. na pytanie, czy Polska jest na odwyku czy nadal pije?– Myślę, że są obie obok siebie. Która jest silniejsza dzisiaj? Pewnie jeszcze ta pijąca, ale wydaje mi się, że nasza świadomość rośnie. Coraz więcej osób wie, że alkohol poza tym, że daje ulotną ułudę zadowolenia, szczęścia, relaksu, oddechu, ulgi, jest jednak substancją szkodliwą, trucizną, a trucie organizmu to skracanie sobie życia, psucie go. Coraz więcej ludzi żyje świadomie w trzeźwości, nawet nie mając zaburzonej relacji z alkoholem. W młodzieży widzę największą nadzieję. Dzisiejsi dwudziestolatkowie dużo rzadziej sięgają po alkohol. Picie alkoholu już nie jest pasją, która dla mnie i też dla twojego pokolenia była czymś naturalnym. Alkohol był wszędzie – mówi Sekielski. „Nie ma bezpiecznego picia”Dodaje, że dzisiaj można dotrzeć do wiarygodnych badań naukowych, które „mówią wprost, że alkohol jest szkodliwą substancją w każdej ilości”.– Te wszystkie bajki, w których byliśmy chowani, że czerwone wino jest dobre na trawienie, a kieliszek czegoś mocniejszego zimą rozgrzewa... To wszystko można osiągnąć zupełnie zdrowymi, tańszymi metodami, przy okazji nie wlewając w siebie etanolu. Już samo nazywanie alkoholu alkoholem jest sporą formą manipulacji, bo jak pogadasz z naukowcami, to alkohol jest narkotykiem, tylko kulturowo od zawsze w cywilizacji europejskiej był dostępny. Został zaakceptowany i uznany za coś zupełnie naturalnego – podkreśla.Sekielski uważa, że nie ma bezpieczne picia i każda dawka alkoholu negatywnie wpływa na mózg.– Niedawno słuchałem fragmentu rozmowy z Rafałem Rutkowskim, znanym psychoterapeutą uzależnień. Przytaczał badania, że nawet mała ilość alkoholu zostaje w ciele człowieka przez kilka tygodni i powoduje zmiany. Oczywiście, kieliszek wódki czy wina nie spowoduje, że nasza świadomość się zmienia, ale gdzieś się to w organizmie odkłada – uważa rozmówca.Czytaj także: Wielki mistrz krytykuje walki freaków. „To biznes, czysta komercja, nic więcej”„Nie uciekam w wymówki”W najnowszej książce, „Polska na odwyku”, Sekielski przedstawia się: „Mam na imię Marek, jestem uzależniony od alkoholu”. Czy łatwo było mu to wyznać?– Chyba tak. Po siedmiu-ośmiu latach, odkąd pierwszy raz poszedłem na terapię uzależnień, zauważyłem, że w sytuacji, kiedy ktoś mi proponuje alkohol, to nie uciekam w wymówki: Nie napiję się, bo rano muszę dziecko odwieźć albo że jestem samochodem. Nie piję alkoholu, jestem uzależniony. Koniec, kropka. Uczono mnie, żeby dawać proste komunikaty, nie obudowywać tego jakąś historią. To się spotykało w zasadzie za każdym razem z absolutną akceptacją tego stanu – mówi Sekielski.Dodaje, że gdyby poszedł na czyjeś wesele, to niedługo by na nim zabawił.– Na weselu, jak już wszyscy wejdą na poziom ululania, to nie mam o czym z nimi rozmawiać, rozjeżdżamy się zupełnie. Poszedłbym na to wesele z planem, że jestem tam do godziny 22.00-23.00, bo później już się zaczyna gruba balanga. Mówienie wprost jest właśnie zadbaniem o siebie, żeby nie narażać się, że ktoś cię namówi, przekona, żebyś się poddał – uważa producent.Sekielski przyznaje, że dopiero z czasem przychodzi łatwość mówienia wprost o swojej chorobie alkoholowej.– Nie obwiniałbym ludzi za to, że mają kłopot ze szczerością. Tak jesteśmy chowani. Dulszczyzna to coś, co wysysamy czasem z mlekiem rodzicielki. Często mamy obawę, że coś strasznego musi się stać, jak powiesz szefowi w pracy, że chcesz iść na terapię, leczyć się, bo jesteś uzależniony. Musisz mu o tym powiedzieć, bo potrzebujesz wyjść z pracy dwa razy w tygodniu, godzinę wcześniej. Nie wiesz, jak to będzie odebrane, czy ten szef nie powie: „mam jakiegoś pijaka, alkoholika, pani Basiu, trzeba go zwolnić”. Rozumiem ludzi, którzy się tego boją – przyznaje.Dodaje, że „jesteśmy skonstruowani z lęków, które są w naszych głowach, chociaż 99 na 100 tych lęków nigdy się nie wydarzają w rzeczywistym życiu, bo są tylko w nas”.Cała rozmowa z Markiem Sekielskim w niedzielę 15 grudnia o godz. 20 w programie „Rozmowy (nie)wygodne” na antenie TVP InfoCzytaj także: Prokurator: Prywatna sprawa Ziobry kosztowała nas niemal milion złotych