44 osoby uznane za zaginione. Włoskie służby uratowały 11-letnią dziewczynkę z Sierra Leone, która przez trzy dni dryfowała na otwartym morzu, trzymając się jedynie dętki samochodowej. Do tej pory jest jedyną ocalałą z katastrofy łodzi, w której życie mogło stracić ponad 40 osób. Dziewczynka opowiedziała, że podróżowała wraz z 45 pasażerami na metalowej łodzi, która wypłynęła z tunezyjskiego miasta Sfax. W trakcie przeprawy przez jeden z najniebezpieczniejszych szlaków migracyjnych łódź napotkała na burzę, która wywołała wysokie fale i silne wiatry.Organizacja Compass Collective, odpowiedzialna za akcję ratunkową, poinformowała, że dziewczynka przetrwała kilka dni na morzu w ekstremalnych warunkach pogodowych.Mimo braku jedzenia i wody oraz z wyraźnymi oznakami wychłodzenia, dziecko było przytomne i reagowało na polecenia poszukiwaczy. Według ratowników odnaleźli dziewczynkę wyłącznie dzięki niezwykłemu przypadkowi.Cud„Usłyszeliśmy jej wołanie pomimo hałasu silnika, wysokich fal i ciemności, co uznajemy za cud” – mówili po akcji.Po dotarciu na wyspę Lampedusa dziewczynka trafiła do szpitala. Psycholog po rozmowie z nią ujawnił, że brat dziewczynki również znajdował się na pokładzie feralnej łodzi i jest wśród zaginionych. Organizatorzy akcji ratowniczej poinformowali, że dziewczynka jest uznawana za jedyną ocalałą, a pozostałe 44 osoby prawdopodobnie utonęły.Tragedia ta ponownie zwróciła uwagę mediów na dramatyczne losy osób migrujących przez Morze Śródziemne. UNICEF po tym zdarzeniu wezwał do „natychmiastowego utworzenia bezpiecznych szlaków dla uchodźców”.Czytaj także: Znów tragedia u wybrzeży Lampedusy. Wyłowiono ciała migrantów