To jeden z efektów afery Collegium Humanum. Ministerstwo Aktywów Państwowych wprowadzi ostrzejsze kryteria dla kandydatów na członków rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa oraz ograniczenie możliwości posługiwania się dyplomem MBA, aby dostać się do organów nadzoru państwowych firm. Resort przygotowuje projekt nowelizacji regulujący zarządzanie mieniem państwowym. To jeden z efektów afery Collegium Humanum – pisze Business Insider. Dzisiaj, aby zasiadać w radzie nadzorczej w kontrolowanych przez państwo firmach, trzeba dostać pozytywną opinię specjalnej rady, która działa w Kancelarii Premiera.Jednak rada, dając zielone lub czerwone światło dla kandydata, musi kierować się jasnymi zasadami. Te zaś są opisane w ustawie o zarządzaniu mieniem państwowym. Kryteria, które trzeba spełnić, nie są wyśrubowane, a dodatkowo w przepisach została zrobiona luka, która w ostatnich latach była wykorzystywana na masową skalę – pisze Business Insider Polska.Wkrótce jednak dostanie się do kluczowych organów spółek Skarbu Państwa, nie będzie już tak łatwe – podkreśla autor artykułu.Czytaj także – Hołownia: Dokumenty złożyłem, ale nie studiowałem Zmiana reguł dla rad nadzorczych Według ustaleń serwisu resort aktów szykuje właśnie istotną nowelizację ustawy o zarządzaniu mieniem państwowym. Projekt ma być gotowy za kilka tygodni.W jakim kierunku pójdą przepisy? Dzisiaj, aby dostać pozytywną opinię od rady ds. spółek, kandydat na członka rady nadzorczej oprócz wyższego wykształcenia i 5-letniego stażu zawodowego lub prowadzenia działalności gospodarczej, musi spełnić co najmniej jeden z 11 wymogów.Wśród nich są m.in. zdanie specjalnego egzaminu przed komisją powoływaną przez ministrów lub premiera, uzyskanie stopnia doktora nauk ekonomicznych, prawnych lub technicznych. Miejsca w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa czekają też na ludzi z tytułami zawodowymi: radców prawnych, adwokatów, biegłych rewidentów, doradców podatkowych, inwestycyjnych czy restrukturyzacyjnych.„Planowana jest zmiana istniejących kryteriów, aby zapewniały one wysoki poziom kompetencji kandydatów na członków organów nadzorczych. Rozważane jest ograniczenie możliwości korzystania z dyplomów MBA, w tym wyeliminowanie dyplomów MBA o niskiej jakości” – odpowiada Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) na pytania Business Insider Polska.Czytaj także – Kolejni podejrzani w sprawie Collegium HumanumWedług ustaleń portalu samo posiadanie certyfikatu biznesowego, tytułu zawodowego adwokata czy doradcy podatkowego nie musi być automatyczną przepustką do spełnienia wymogów do zasiadania w radzie nadzorczej. Większy akcent może być kładziony – oprócz kryteriów formalnych dotyczących zawodu kandydata – na jego doświadczenie zawodowe czy przebieg kariery.Ścieżka kariery w organach nadzorów państwowych firm jest także otwarta dla osób posiadających specjalistyczne certyfikaty biznesowe CFA, ACCA, CIIA, CFF.Z MBA nie do rad nadzorczych Jednym z warunków do spełnienia, aby uzyskać powołanie do rady nadzorczej, jest także ukończenie studiów podyplomowych MBA. Taką możliwość wprowadził w 2017 r. rząd PiS. Ta furtka dostania intratnej posady w ostatnich latach była mocno nadużywana, co widać choćby po aferze wokół Collegium Humanum. Ta prywatna uczelnia – według ustaleń śledczych – sprzedawała m.in. właśnie dyplomy MBA. Te zaś otwierały furtkę do rad nadzorczych nie tylko w spółkach Skarbu Państwa, ale także spółkach komunalnych kontrolowanych przez władze samorządowe.Dyplom MBA, szczególnie z uczelni o niskim prestiżu, stał się wytrychem, który otworzył wielu osobom z koneksjami politycznymi drogę do państwowych spółek.Czytaj także – Jaworowski: Gdyby bezczelność mogła latać, to PiS byłby w kosmosie