Płacimy za „kaprys” rynku globalnego. Konsument kupujący masło w polskim sklepie ma prawo czuć się oszukany. Za kostkę już musi płacić sporo, a będzie jeszcze drożej. Dlaczego? Najprościej mówiąc: ponieważ na światowych rynkach masło jest drogie. Eksperci nie wykluczają, że może to być efekt między innymi spekulacji rynkowych. W Polsce nie ma żadnych obiektywnych przesłanek uzasadniających skok cen o 30-40 procent w ciągu kilku tygodni. O rosnących szybko cenach masła głośno mówiło się już we wrześniu. Wtedy kostka kosztowała już około 7-8 złotych. Prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich (KZSM) Arkadiusz Pisarek oraz dyrektorka Polskiej Izby Mleka (PIM) Agnieszka Maliszewska przekonywali wówczas, że jest to spowodowane między innymi suszą – zarówno w Polsce jak i w całej Europie. Za tym miał pójść spadek podaży mleka na rynku, a co za tym idzie wzrost jego ceny i kosztów produkcji masła.Teoria o suszy kontra twarde daneTa teoria jednak stoi w pewnej sprzeczności z twardymi danymi. Według analizy Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, Polska w 2022 roku była trzecim po Niemczech i Francji producentem mleka w Unii Europejskiej, z krajową produkcją mleka na poziomie ponad 15 mln ton. W całym 2023 roku w kraju skupiono 12,7 mld litrów mleka, o 2 proc. więcej niż w 2022 roku. W okresie styczeń-lipiec tego roku łączny skup mleka wyniósł 7,8 mld litrów i był o 4,2 proc. wyższy rok do roku.Potwierdzają to też analizy, jakie otrzymał portal TVP.Info z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka (PFHBiPM). W okresie styczeń-październik skup mleka w Polsce wyniósł 10 973,1 mln litów i był o 3,8 proc. wyższy niż w analogicznym okresie 2023 roku. W październiku skup mleka ukształtował się na poziomie 1047,5 mln litrów, a we wrześniu był ledwie o 1,5 procent niższy. Tendencja wzrostowa w produkcji mleka utrzymuje się zatem od lat i trudno uwierzyć, że mogłaby ją zmienić nawet letnia susza. Przy wrześniowym skoku cen masła prezes Pisarek przekonywał, że to chwilowy trend i ceny szybko „wrócą do normy”. Nie wróciły, a szybowały w górę i nadal szybują.Zobacz także: Mleko będzie drożeć. I nie tylko onoTrudno też tłumaczyć 30-procentowy skok ceny masła w Polsce inflacją, rosnącymi kosztami energii czy transportu, bo takie substytuty procesu produkcyjnego, jak prąd czy paliwo, od dawna utrzymują się na podobnym poziomie i nie rosną.UOKiK monitoruje krajowy rynekW przypadku Polski nie wchodzi też w grę żadna forma zmowy rynkowej w celu ustalania sztucznych cen. Pod tym między innymi kątem handel w kraju monitoruje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).– Prezes UOKiK nie jest organem do spraw kontroli i regulacji cen. Ma możliwość pośredniej interwencji jedynie w sytuacji, gdy cena jest wynikiem nadużywania pozycji dominującej lub zawarcia niedozwolonego porozumienia pomiędzy przedsiębiorcami. Na polskim rynku mamy wielu producentów masła, w tym lokalnych (Okręgowe Spółdzielnie Mleczarskie), dlatego obserwując czynniki ekonomiczne i strukturę rynku nie jest zasadne obecnie twierdzenie, iż wzrost cen masła może być efektem zmowy pomiędzy producentami, na przykład spółdzielniami mleczarskimi – przekonuje w rozmowie z portalem TVP.Info Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK.Powyższe fakty wskazują, że na polskim rynku nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby znacząco wpłynąć na tak drastyczną podwyżkę cen masła w sklepach. Co najwyżej można zwrócić uwagę na nieznaczny wzrost ceny mleka potrzebnego do produkcji masła.Zobacz także: Polacy piją coraz mniej piwa. „Jest pod presją”– Cena mleka w Polsce rośnie od lipca bieżącego roku. W lipcu wynosiła 194,92 zł za hektolitr. Według najnowszych danych GUS średnia cena mleka netto w październiku wynosiła 220,23 zł/hl i była o 5,7 proc. wyższa niż we wrześniu 2024 roku oraz o 12,6 proc. wyższa niż w październiku 2023 roku. W okresie dziesięciu miesięcy bieżącego roku średnia cena ukształtowała się na poziomie 203,61 zł/hl i była o 1,7 proc. niższa niż średnia z dziesięciu miesięcy 2023 roku – tłumaczy w rozmowie z portalem TVP.Info Dorota Grabarczyk, analityk rynku mleka PFHBiPM.System naczyń połączonychJeśli w Polsce trudno znaleźć przyczyny skokowego wzrostu ceny kostki masła, która już przekroczyła 10 złotych, to znaczy, że należy ich szukać gdzieś dalej.– Rynek globalny oraz polski, to jest zespół naczyń połączonych. Polska jest zbyt słabym graczem na rynku globalnym, aby mieć wielki wpływ na kształtowanie cen, ale jest od tego rynku zależna. Wszędzie w zdrowych gospodarkach funkcjonuje prawo podaży i popytu. Jeśli na światowych rynkach cena masła poszła do góry, to także ten towar u nas będzie droższy. Gdyby polscy producenci kurczowo trzymali się starych niskich cen, to produkt zwyczajnie zostałby wykupiony z polskiego rynku, trafił gdzie indziej i sprzedano by go tam drożej. Poza tym naturalnym dążeniem producenta jest sprzedaż towaru, po jak najkorzystniejszej dla siebie cenie – mówi portalowi TVP.Info Jakub Olipra z Credit Agricole Polska, analityk rynku rolnego.Funkcjonowanie światowego rynku masła już na konkretnych liczbach przedstawił portalowi TVP.Info dr Piotr Szajner, kierownik Zakładu Rynków Rolnych i Metod Ilościowych Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ).– W 2024 roku na światowym rynku ceny masła wzrosły z 6038 dolarów za tonę w styczniu, do 9096 dolarów za tonę we wrześniu, ale w kolejnych miesiącach spadały do 8150 dolarów w grudniu. Na międzynarodowym rynku produktów mlecznych występuje dwuletni cykl koniunkturalny. W 2022 roku średnia światowa cena masła wynosiła 7150 dolarów za tonę, a w kolejnym roku spadła do 5310 dolarów, aby w 2024 roku ponownie wzrosnąć do rekordowego średniego poziomu 7275 dolarów za tonę. Poza cyklem koniunkturalnym istotną determinantą wysokich cen masła jest zwiększony popyt krajów importerskich, które ponownie gromadzą strategiczne zapasy po okresie pandemii COVID-19 i dużym wzroście cen surowców rolnych w pierwszym okresie wojny w Ukrainie – tłumaczy analityk z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.Zobacz także: ONZ wylicza zmarnowane jedzenie: to miliard posiłków dziennie Czynniki o charakterze spekulacyjnymEksperci rynkowi zwracają uwagę, że produkcja masła w 2024 roku zmalała w Unii Europejskiej o 2,2 proc.. Poza tym spadła produkcja mleka w takich krajach USA, Australia czy Nowa Zelandia. Jednocześnie skoczyło też zapotrzebowanie na masło w Stanach Zjednoczonych i Chinach – choć zdania w przypadku tego ostatniego kraju są podzielone. Niektórzy analitycy twierdzą, że to właśnie dzięki niewielkiemu „apetytowi” Chińczyków, globalny rynek masła wcale nie wygląda tak źle. Mało kto podaje dokładne źródła tych danych, dlatego trudno je zweryfikować.„Istotny wzrost cen masła względem pozostałych cen produktów mlecznych wynika z jego obniżonej podaży na rynkach eksportowych, szczególnie ze strony Nowej Zelandii, będącej największym światowym eksporterem masła (około 48 proc. udziału w światowym eksporcie). Z niższym eksportem masła mamy do czynienia również ze strony UE, gdzie produkcja masła i odtłuszczonego mleka w proszku ograniczana była w ostatnich kwartałach przez wyższą opłacalność produkcji serów” – wskazuje AGROmapa, biuletyn Credit Agricole.Część ekspertów nie wyklucza też nielegalnych ingerencji dotyczących globalnego rynku masła. Faktem jest, że w ostatnim czasie nie było żadnego „trzęsienia ziemi” w tym obszarze – katastrof naturalnych, epidemii wśród zwierząt i tym podobnych – które pomogłyby w logiczny sposób uzasadnić aż tak duże skoki cen.Zobacz także: Polacy na zakupach. Na wódkę wydajemy trzy razy więcej niż na mleko– Nie można wykluczyć również czynników o charakterze spekulacyjnym na giełdach towarowych, gdyż ogromne zasoby kapitału poszukują możliwe najwyższych stóp zwrotu. Działania spekulacyjne są oczywistym elementem gry giełdowej i mają określoną użyteczność. Rekordowy wzrost światowych cen masła nie jest w związku z tym determinowany uwarunkowaniami podażowymi, gdyż zmiany światowej produkcji mleka i jego przetworów były niewielkie – mówi portalowi TVP.Info dr Piotr Szajner z IERiGŻ.Polska produkuje więcej mleka, niż go spożywaPolska jest samowystarczalna jeśli chodzi o produkcję masła. W kraju mamy wszystkie komponenty niezbędne do wytwarzania tego artykułu. – Polska produkuje więcej mleka, niż go spożywa. Jeśli uwzględnimy całą produkcję, z produkcją artykułów mlecznych, to musimy wyeksportować około 20-25 procent naszej produkcji – mówi w rozmowie z portalem TVP.Info Dorota Grabarczyk, analityk rynku mleka PFHBiPM.Podobną opinię wyraża doktor Piotr Szajer. – Sytuacja podażowo-popytowa na krajowym rynku wykazuje niewielkie zmiany i w związku z tym nie determinuje ona dużego wzrostu cen. W okresie przedświątecznym występuje oczywiście sezonowy wzrost popytu, ale nie ma on większego wpływu na średniookresową tendencję – wyjaśnia kierownik Zakładu Rynków Rolnych i Metod Ilościowych IERiGŻ.Światowa koniunktura na masło nie „wyssała” z naszego rynku towaru – to również nie mogło być powodem skoku cen tego artykułu. Potwierdzają to twarde dane przedstawione portalowi TVP.Info przez Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (grafika poniżej). Od stycznia do września tego roku eksport polskiego masła utrzymywał się na stałym poziomie, a wręcz miał tendencję spadkową.– Wysokie detaliczne ceny masła są konsekwencją rekordowych cen na światowym rynku i w związku z tym przedsiębiorstwa krajowego przemysłu mleczarskiego podnoszą ceny, korzystając z bardzo dobrej koniunktury i możliwości eksportowych, które ograniczają podaż na krajowym rynku – wyjaśnia doktor Piotr Szajer.Zobacz także: Przygotowania do świąt. Sprawdź, kiedy będą otwarte sklepyMówiąc krótko: masło w Polsce musi być drogie, bo… u innych też jest drogie.Pytania w sprawie wysokich cen masła skierowaliśmy także do kilku czołowych producentów w kraju. Żaden dotychczas nie odpowiedział.