Opisy są drastyczne. O ile istnieją przepisy dotyczące hodowli kur znoszących jajka, kurczaków, cieląt i świń, o tyle w przypadku królików panuje wolna amerykanka. Można je hodować, jak się chce. Żyją w klatkach tak małych, że nie mogą się wyprostować. Stłoczone nie są w stanie skakać, rozciągnąć się ani stanąć na tylnych łapach. Niektóre z frustracji gryzą metalowe druty, inne są tak pogrążone w apatii, że nie zwracają już uwagi na siebie i swoje otoczenie. Leżą obok martwych ciał, bez części futra, z obgryzionymi uszami. To warunki, w jakich hodowane są na mięso króliki na dwóch polskich fermach – wynika z opublikowanego właśnie przez Compassion in World Farming raportu. Organizacja przeprowadziła w 2024 roku własne śledztwo sprawdzające dobrostan królików w UE. Świadomość tego, co się dzieje w hodowlach, jest w Polsce bardzo mała. – Ludzie pisali do nas - to w Polsce w ogóle hoduje się króliki na mięso? – mówi nam Małgorzata Szadkowska, prezeska Compassion in World Farming Polska (CiWF). W sprzeczności z naturą – Nie mamy o tym pojęcia. Często nie zdajemy sobie sprawy, w jakich warunkach zwierzęta te są przetrzymywane – dodaje Szadkowska. W raporcie przygotowanym przez organizację nie brakuje mocnych treści. Czytamy w nim np., że śledczy zaobserwowali króliki, które nie były w stanie utrzymać głowy w górze. Jak tłumaczą eksperci fundacji, działo się tak prawdopodobnie z powodu urazu, zaburzeń neurologicznych lub infekcji przenoszonych przez pasożyty. Zwierzęta te wymagały opieki weterynaryjnej. Ponadto u części królików stwierdzono poważne uszkodzenia uszu, w niektórych przypadkach ich ubytki. Zdecydowana większość zwierząt znajdowała się w klatkach z drucianą podłogą, co jak podkreśla organizacja, może prowadzić do zapalenia skóry stóp i zmian w obrębie tylnych łap.Zobacz też: „Reporterzy”. Tragiczny los zwierząt z Przyborówka [WIDEO]Na fermach zdarzały się też przypadki królików intensywnie dyszących z powodu wysokich temperatur. Niejednokrotnie ciała królików nie miały futra, co może wskazywać na obecność pasożytów i infekcji. Bywa też tak, że zwierzęta są zamknięte w oddzielnych klatkach, co jest sprzeczne z ich społeczną naturą. Z nagrań i zdjęć Compassion in World Farming wynika także, że poza materiałem do budowy gniazd dla karmiących samic, w żadnej z odwiedzonych ferm nie było słomy, siana ani innego materiału do gryzienia. W jednym przypadku aktywiści spotkali samicę zjadającą słomę przeznaczoną do budowy gniazda. – To właśnie efekt braku materiału do gryzienia pozwalającego na ścieranie stale rosnących u królików zębów, ale i skutek izolacji zwierząt – tłumaczy Małgorzata Szadkowska, podkreślając, że zdaniem organizacji są to „warunki okrutne”. – Nie zaspokajają nawet podstawowych potrzeb behawioralnych królików. Ograniczenie im przestrzeni, co widać na niektórych nagraniach, dochodzi do ekstremum – dodaje.To tylko teoria Śledztwo dotyczące warunków hodowli królików na mięso w Polsce CiWF po raz pierwszy przeprowadziła dekadę temu. Gdy działacze porównali warunki, w jakich hodowane są zwierzęta dziś, mają jeden wniosek: nic się nie zmieniło. Powód? – Na poziomie unijnym nie ma konkretnych przepisów regulujących hodowle królików na mięso. O ile istnieją przepisy dotyczące hodowli kur znoszących jajka, kurczaków hodowanych na mięso, cieląt i świń, o tyle w przypadku królików, można powiedzieć, panuje wolna amerykanka. Można je hodować dosłownie, jak się chce – mówi Szadkowska. – Czy to oznacza, że króliki hodowane w UE na mięso cierpią z braku przepisów bardziej niż inne zwierzęta? – Na pewno mniejsza jest możliwość zapewnienia im dobrostanu i odpowiednich, dobrych warunków – mówi prezeska CiWF Polska.Przeczytaj także: Protest wolontariuszy. Spada odsetek adopcji zwierzątTyle tylko, że jeśli chodzi o hodowlę w klatkach, to króliki są na drugim miejscu w Europie (więcej w chowie klatkowym jest tylko kur). Łącznie hoduje się nawet 70 mln królików rocznie. Warunki ich hodowli są uregulowane dość liberalnie. Przykład? Rada Europy zaleca, by króliki utrzymywane do celów doświadczalnych miały możliwość wykonania trzech skoków z rzędu i by mogły stawać na tylnych łapach. Według Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) długość skoku powinna wynosić do 70 cm, w zależności od wielkości królika. Jednak to tylko unijne zalecenia, a nie obowiązujące hodowców prawo.Polska królikiem Europy Szacuje się, że w Polsce hodowla obejmuje ponad dwa miliony królików na mięso. Nie oznacza jednak, że właśnie tyle zjadają rocznie Polacy. Znakomita większość mięsa jest eksportowana do takich krajów jak Litwa, Łotwa czy Niemcy. – A co ciekawe – zwraca uwagę Szadkowska – Niemcy akurat u siebie podnieśli dobrostan królików i chcą zakazać od kolejnego roku hodowli klatkowej. Natomiast nie widzą problemu w importowaniu części mięsa z Polski. – To się niestety dzieje także w przypadku innych gatunków zwierząt. Bardzo często ze względu na powody ekonomiczne. W Polsce hodowla, zwłaszcza drobiu jest olbrzymia. Jesteśmy największym producentem drobiu eksportowanego przede wszystkim do krajów, które hodowlę klatkową ograniczają i nie chcą u siebie obciążenia środowiska. Nie bez powodu mówi się, że Polska jest królikiem Europy, a nawet śmietnikiem Europy. I nie tylko w kontekście cierpienia zwierząt, ale zatrucia środowiska, gleby, wody, spadku wartości nieruchomości w okolicach ferm – mówi Szadkowska. Co na to resort? Początkowo założenia były takie, że materiały dla organizacji śledczy zbierać będą na większej ilości ferm, ale widząc niepokojące nagrania z sześciu z nich, działaczki i działacze uznali, że nie ma na co czekać. – Bo kiedy my zbieramy materiały, gdzieś tam w komisjach i ministerstwach nie dzieje się nic, żeby poprawić dobrostan tych zwierząt – mówi Szadkowska. Pracownicy Compassion in World Farming Polska postanowili działać od razu.Zobacz też: Niecodzienna akcja strażaków. Szop pracz utknął na słupie– Opublikowaliśmy efekty naszego śledztwa, by przypomnieć politykom, że kiedy oni zastanawiają, co zrobić i unikają tematu, zwierzęta cały czas rodzą się w klatkach i umierają w tych klatkach. Ich cierpienie trwa – dodaje. CiWF Polska przekazała już wyniki raportu do Ministerstwa Rolnictwa. Po wstępnej rozmowie organizacja otrzymała zapewnienie, że resort zapoznał się z materiałami, a także przekazał je do Głównego Inspektoratu Weterynaryjnego. Ze skargą do TSUE Temat zakazu hodowli klatkowej miał w 2023 roku zostać podjęty przez Parlament Europejski. Ale bez zapowiedzi zniknął z agendy unijnej. – UE zobowiązała się do stopniowego wycofania klatek dla wszystkich gatunków zwierząt do 2027 roku i tego nie wykonała – zwraca uwagę Szadkowska. Compassion Polska ja zdecydowała więc w marcu 2024 na złożenie skargi na Komisję Europejską do Trybunału Sprawiedliwości UE. Żadna organizacja w historii nie zdecydowała się na taki krok. Działaczki i działacze liczą, że uda im się w Strasburgu przedstawić swoje racje. Czekają na odpowiedź z TSUE. Napisz do autorki: paula.szewczyk@tvp.pl Paula Szewczyk – reporterka i dziennikarka, podejmuje tematy społeczne. Nominowana do nagrody Grand Press, Nagrody Newsweeka im. Torańskiej i Journalists Excellence Awards. Autorka książki „Ciała obce”, nagrodzona „Koroną Równości” KPH. Obecnie współpracuje z TVP.