Została oczyszczona z zarzutów. Maria Książak, znana aktywistka pomagająca uchodźcom, została w piątek uniewinniona w procesie o próbę uwolnienia Kurda, którego reprezentowała. Prokuratura zarzucała kobiecie podszywanie się pod funkcjonariusza Straży Granicznej. Sprawa dotyczy wydarzeń z czerwca 2022 roku. W Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Lesznowoli osadzeni tam uchodźcy – Kurdowie z Iraku i Turcji – w ramach protestu rozpoczęli głodówkę. Mężczyźni domagali się przeniesienia do ośrodków otwartych. W czasie strajku 35-letni Kurd z obywatelstwem tureckim stracił przytomność. Został przewieziony najpierw na SOR w szpitalu w Grójcu, a potem do szpitala psychiatrycznego w Radomiu. Maria Książak - jako jego pełnomocniczka - podejmowała próby skontaktowania się z nim, gdy przebywał na leczeniu. Domagała się, by mężczyzna został przewieziony do ośrodka otwartego.Oskarżenia prokuratury Prokuratura oskarżyła ją o to, że podszywając się pod pracownicę Służby Granicznej, usiłowała doprowadzić do uwolnienia osobę pozbawioną wolności na podstawie orzeczenia sądu lub prawnego nakazu wydanego przez inny organ państwowy. Groziła jej za to kara do 3 lat więzienia. Jak napisano w akcie oskarżenia, aktywistka miała podejmować czynności związane z przetransportowaniem Kurda samochodem straży granicznej obywatela do ośrodka pomocy ofiarom tortur, ale celu nie osiągnęła, bo interweniowali funkcjonariusze SG. Czytaj także: Imigranci w Polsce? MSWiA: „Musieliśmy wcisnąć hamulec” Bez wątpliwości Sąd Rejonowy w Radomiu nie miał wątpliwości co do winy Książak i uznał, że kobieta nie tylko nie złamała prawa, ale próbowała pomóc człowiekowi w potrzebie. – Wszystkie podejmowane przez oskarżoną działania wynikały wyłącznie z pobudek humanitarnych i miały na celu wyłącznie udzielenie pomocy znajdującemu się w trudnej sytuacji cudzoziemcowi, który na skutek strajku głodowego podjętego w Ośrodku w Lesznowoli, był w złym stanie zdrowia i musiał zostać hospitalizowany – ocenił sąd.Czytaj także: Aktywiści przykleili się do jezdni. Kierowcom puściły nerwy Uzasadniając wyrok, sędzia zwróciła uwagę na to, że działaczka nie miała żadnych powodów, aby podawać się za funkcjonariuszkę Straży Granicznej. Według sądu Książak jako pełnomocniczka uchodźcy miała bowiem prawo do uzyskania informacji na temat jego zdrowia, a pełnomocnictwo zostało do szpitala wysłane pocztą elektroniczną. Sąd wskazał też, że aktywistka nie podszywała się pod pracownika SG w trakcie rozmów z lekarzami. Jak się bowiem okazało została po prostu źle zrozumiana przez jedną z lekarek, która wzięła ją za przedstawicielkę Straży Granicznej.