Media: rozmowy na wysokim szczeblu. Andrij Jermak, najbliższy doradca Wołodymyra Zełenskiego, spotkał się z wysokimi rangą współpracownikami prezydenta elekta Donalda Trumpa. Prowadzone w Waszyngtonie rozmowy mają wyprostować rozbieżności dotyczące możliwości zawarcia pokoju w wojnie z Rosją – pisze „Wall Street Journal”. Także Agencja Reutera podaje, że na czele ukraińskiej delegacji w Waszyngtonie stoi szef gabinetu prezydenta Ukrainy Andrij Jermak. Źródło agencji wskazuje, że Kijów spodziewa się wsparcia ze strony nowej amerykańskiej administracji w wojnie z Rosją. Spotkanie na wysokim szczeblu w Waszyngtonie Ekipa Trumpa popiera Bidena: Szybko dostarczyć broń Ukrainie W spotkaniu wziął udział między innymi nominowany przez Donalda Trumpa na stanowisko doradcy Białego Domu do spraw bezpieczeństwa narodowego Mike Valtz i specjalnym przedstawiciel na Ukrainę – Keith Kellogg. Czytaj więcej: To on ma załatwić sprawę Ukrainy i Rosji. Kim jest Keith Kellogg? W rozmowach – twierdzi „WSJ” – uczestniczył także wiceprezydent elekt J.D. Vance. Według źródeł dziennika Kellogg zasygnalizował poparcie dla wysiłków administracji Bidena, aby szybko dostarczyć broń Ukrainie, mówiąc, że da to Trumpowi przewagę w negocjacjach z Moskwą w sprawie ugody. „Jednak zespół Trumpa nie wykazał większego zainteresowania oferowaniem Ukrainie członkostwa w NATO, co Zełenski uważa za kluczową gwarancję bezpieczeństwa przed przyszłą rosyjską agresją” – czytamy. Zobacz także: Porównywał Trumpa do Hitlera, będzie wiceprezydentem. Kim jest J.D. Vance? Ukraina gotowa, ale pokój musi być „trwały” W czasie wizyty w Waszyngtonie Andrij Jermak miał nawiązać także kontakty z innymi bliskimi doradcami Trumpa – między innymi nową szefową personelu Białego Domu Susie Wiles. Ukraina zmęczona blisko trzyletnią wojną chce jasno zasygnalizować swoją gotowość do zawarcia pokoju. Musi to być jednak „trwały pokój” – twierdzą źródła znające argumenty Kijowa. Zaplecze Zełenskiego usilnie przekonuje partnerów, że niestabilny rozejm nie będzie służył ani interesom Stanów Zjednoczonych, ani Ukrainy. Czytaj więcej: Trump w trudnej pozycji. Będzie płacił, by nie wyjść na słabego przed Putinem