Edukacja zdrowotna od 2025 roku w polskich szkołach. „Przygotowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej przedmiot edukacja zdrowotna jest sprzeczny z konstytucją” - pisze Konferencja Episkopatu Polski. Co się nie podoba polskim hierarchom w planach MEN? Edukacja zdrowotna to przedmiot, który od września 2025 roku ma zastąpić wychowanie do życia w rodzinie. W jego ramach uczniowie i uczennice starszych klas szkoły podstawowej i szkół ponadpodstawowych będą uczyć się o zdrowiu. Jak podkreślała ministra edukacji Barbara Nowacka, nauka ma odbywać się w sposób „całościowy”. Lekcje będą więc dotyczyć zdrowia psychicznego, fizycznego, profilaktyki, uzależnień i zdrowia seksualnego. – Jeżeli nie zacznie się tej edukacji już w szkole, to potem będziemy oglądali społeczeństwo coraz bardziej nieświadome, jak zapobiegać chorobom, jak przeciwdziałać skutkom chociażby braku ruchu, jak reagować w sytuacjach kryzysowych – mówiła Nowacka podczas konferencji prasowej, na której wystąpiła wspólnie z ministrą zdrowia Izabelą Leszczyną i ministrem sportu Slawomirem Nitrasem. Edukacja seksualna to nie seksualizacja - Edukacja seksualna ma fundamentalne znaczenie nie tylko w zakresie przeciwdziałania przypadkom wykorzystywania seksualnego, ale także wyposaża dzieci i młodzież w konkretne narzędzia, które pozwalają skutecznie stawiać granice i reagować, kiedy ktoś je przekracza - mówi Joanna Gzyra-Iskandar z Feminoteki, jednej z tych organizacji pozarządowych, które konsultowały przygotowywany projekt zajęć szkolnych o zdrowiu. Czytaj też: Pedofil spędzi dziewięć lat w więzieniu za zgwałcenie niemowlęciaProblem w tym, że edukacja seksualna w polskich szkołach to temat budzący ogromne emocje. Jej przeciwników w Polsce nie brakuje. Często na sztandarach mają dobro dzieci – w tym wypadku brak zajęć do wychowania w życiu i w rodzinie miałby je chronić przed ich „seksualizacją”. Tymczasem z badań wynika, że edukacja seksualna to narzędzie, które pozwala skutecznie zapobiegać przypadkom molestowania. W ramach takich zajęć dzieci uczą się nie tylko o zdrowiu seksualnym i psychofizycznym, ale także o samym zjawisku przemocy seksualnej, co pozwala im ją dostrzec i, w razie potrzeby, zgłosić. I reagować. W programie nowego przedmiotu edukacji seksualnej poświęcono sporo uwagi. Nic dziwnego, bo to bardzo delikatna materia. Przewodniczącym zespołu powołanego do opracowania programu został prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, a w jego zespole znaleźli się m.in. ksiądz Arkadiusz Nowak, prof. Agnieszka Mastalerz-Migas (konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej), dr n. med. Aleksandra Lewandowska (konsultant krajowy w dziedzinie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży), dr hab. Hubert Makaruk oraz dr Anna Szumilewicz (eksperci z AWF), Monika Staszkiewicz – (ekspert Instytutu Badań Edukacyjnych) oraz Antonina Kopyt (nauczycielka wychowania do życia w rodzinie). Kościół tylko o seksie Znamienne, że Kościół koncentruje, w kontekście edukacji zdrowotnej, na edukacji seksualnej, bo program przedmiotu adresuje wiele innych – niezaspokojonych – potrzeb dzieci i młodzieży, przede wszystkim w kontekście zdrowia psychicznego. Od lat w Polsce mówi się o kryzysie psychiatrii dziecięcej. Dane nie pozostawiają złudzeń, bo z kolejnych badań i raportów wynika, że kondycja psychiczna dzieci i młodzieży nie jest dobra. Zaburzenia psychiczne – depresja czy zaburzenia lękowe oraz samookaleczanie się – są coraz częstsze. Przykładowo, w 2023 roku odnotowano 2031 prób samobójczych wśród osób poniżej 18. roku życia, co stanowi wzrost o 150 proc. w stosunku do danych z 2020 roku. Czytaj też: Tylko dwa słowa. Mijają 32 lata od wysłania pierwszego SMS-aZapotrzebowanie na pomoc psychiatryczną jest więc ogromne, ale w kraju jest zaledwie około 500 psychiatrów dziecięcych. To o wiele za mało. W ostatnich trzech latach wzrosła liczba dzieci i młodzieży korzystających z pomocy psychiatrycznej. – Nie tylko samo występowanie zaburzeń psychicznych wśród dzieci i młodzieży wykazuje tendencję wzrostową. Rokrocznie zwiększa się także liczba pacjentów będących dziećmi, którzy wymagają i korzystają z profesjonalnej pomocy – mówiła w rozmowie z TVP.info dr Aleksandra Lewandowska, psychiatra dziecięca i konsultantka krajowa. Dodała: „Na przestrzeni ostatnich trzech lat mamy ponad dwukrotny wzrost liczby dzieci i młodzieży korzystających z opieki w obszarze psychiatrii”. To dlatego powstał list wpierający projekt nowego przedmiotu, który podpisało wiele osób, także ze środowisk konserwatywnych. Wśród sygnatariuszy znajduje się między innymi Tomasz Terlikowski, Błażej Kmieciak czy Konrad Ciesiołkiewicz. „Właściwa edukacja jest najskuteczniejszym czynnikiem chroniącym dzieci i młodzież przed wszelkimi formami krzywdzenia – psychicznego, fizycznego, seksualnego, ekonomicznego, zaniedbania i cyberprzemocy (...) Przedstawiona propozycja podstawy programowej spełnia te kryteria” – piszą. Protest z Wykrzyknikiem komentuje: „Ze smutkiem obserwujemy, że edukacja znowu staje się polem walki ideologicznej, a polaryzacyjnego paliwa dostarcza nowy przedmiot - edukacja zdrowotna”. Nie jest to jedyny taki głos, który pojawił się w trakcje dyskusji nad nowym przedmiotem. Głos zabrała także m.in. państwowa komisja do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat piętnastu (powołana jeszcze za rządów PiS). „Edukacja stanowi kluczowy czynnik chroniący przed wykorzystaniem seksualnym, a jego wprowadzenie jest niezbędne dla tworzenia skuteczniejszego systemu ochrony osób małoletnich” – czytamy w jej stanowisku. W swoim dokumencie komisja podkreśla, ze edukacja jest kluczowa w przeciwdziałaniu przemocy seksualnej wśród dzieci i młodzieży, a plan przedmiotu Edukacja Zdrowotna to uwzględnia. „Przedmiot daje nadzieję na systemowe zwiększenie ochrony osób małoletnich, najbardziej podatnych na wykorzystanie seksualne oraz inne formy przemocy” - zaznacza Komisja. Czytaj też: Pani Katarzynie skradziono wózek inwalidzki. Na pomoc ruszyła Fundacja TVPKościół swoje wie Kościół jednak na nowy przedmiot się nie godzi, oświadczając, że jest on „niezgodny z konstytucją”. Chodzi o tę część programu, która dotyczy edukacji seksualnej. „Konsultowane rozporządzenie MEN, szczególnie dotyczące kształtu edukacji seksualnej w szkole, narusza obowiązujące w Polsce prawo, godzi w prawa rodziców do decydowania o ich dzieciach oraz zagraża prawidłowemu rozwojowi dzieci i młodzieży” – napisali biskupi w swoim stanowisku, podkreślając, że choć niektóre tematy są „słuszne”, to „nie można zaakceptować deprawujących zapisów dotyczących edukacji seksualnej”. Biskupi zaznaczają także, że „konsultowane rozporządzenie MEN, szczególnie dotyczące kształtu edukacji seksualnej w szkole, narusza obowiązujące w Polsce prawo, godzi w prawa rodziców do decydowania o ich dzieciach oraz zagraża prawidłowemu rozwojowi dzieci i młodzieży”. Krok naprzód i dwa kroki w tył Niedawno Kościół włączył się w kampanię Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę „Dzieciństwo bez przemocy”. To dawało nadzieję, że jest przestrzeń na szerokie wspólne działania mające na celu ochronę dzieci przez przemocą, w tym seksualną – w tym także z Kościołem. Optymizmem napawał także fakt spotkania przedstawicieli kleru z ofiarami wykorzystania seksualnego. – Musimy iść do przodu, pierwsze kroki zrobiliśmy – mówił podczas tego spotkania przedstawiciel skrzywdzonych Robert Fidura. Szkoda by było, by na końcu okazało się, że zmieniło się wszystko, aby nie zmieniło się nic.