Morskie drony nad i pod powierzchnią wody. Flota morskich dronów, niczym miejski monitoring, ma pomóc w ochronie infrastruktury krytycznej na Morzu Bałtyckim. Na razie to tylko plany, ale poważnie rozwijane w NATO – potwierdza dowódca Sojuszu admirał Pierre Vandier. Drony mają operować nie tylko w powietrzu, ale także pod wodą. Dyskusja nad obroną krytycznej dla bezpieczeństwa NATO strefy na Morzu Bałtyckim rozpoczyna się nieprzypadkowo właśnie teraz. Rosyjskie zagrożenie na Bałtyku Ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem sabotażu kabli telekomunikacyjnych na dnie morza, a w środę niemieckie media poinformowały o tym, że rosyjski statek ostrzelał wojskowy helikopter Bundeswehry. Odpowiedzią NATO ma być flota morskich dronów, która dałaby Sojuszowi możliwość stałego nadzoru nad i pod linią wody. Admirał Pierre Vandier, dowódca NATO ds. koncepcji i transformacji, w wywiadzie dla Defense News porównał ten projekt do policyjnych kamer monitoringu, które zazwyczaj lokalizowane są w niebezpiecznych dzielnicach miast. Drony w powietrzu i pod wodą Zdradził, że jego zespół jest na wczesnym etapie tworzenia floty bezzałogowych statków nawodnych, aby NATO „mogło codziennie widzieć i monitorować swoje otoczenie”. Ma być ona gotowa do uruchomienia przed kolejnym szczytem NATO w Holandii, zaplanowanym na czerwiec 2025 roku. Kolejnym krokiem ma być osiągnięcie tego celu pod powierzchnią wody dzięki bezzałogowym statkom morskim. Amerykanie już to robią w Zatoce Perskiej Adm. Vandier wskazuje, że pewne rozwiązania są na wyciągnięcie ręki w arsenale Sojuszników. Amerykanie mają swoją jednostkę Task Force 59, która od 2021 roku w ramach Marynarki Wojennej USA wykorzystuje drony i sztuczną inteligencję operując w m.in. w Zatoce Perskiej. – Wszystko jest znane i sprzedawane, więc jest to bardziej kwestia przyjęcia niż technologii – podkreśla dowódca NATO. Zobacz także: Wojska dronowe. Będzie nowa formacja polskiej armii