Zamieszanie trwa. Prezydent Korei Południowej, Yoon Suk Yeol, ogłosił we wtorek stan wojenny. Decyzję tę podjął, powołując się na Artykuł 77 miejscowej konstytucji, który pozwala na takie działanie w sytuacjach kryzysowych. Stan wojenny oznacza m.in. przejęcie władzy przez wojsko oraz zawieszenie niektórych swobód obywatelskich. Ogłoszenie stanu wojennego wywołało natychmiastową krytykę. Opozycja, na czele z Demokratyczną Partią Korei (DPK), wezwała obywateli do obrony parlamentu, oskarżając prezydenta o nadużycie władzy. Lider DPK Lee Jae-myung ostrzegł przed zagrożeniem dla demokracji.Yoon uzasadnił decyzję rosnącym napięciem politycznym i działaniami opozycji, która, według niego, paraliżuje funkcjonowanie państwa poprzez liczne próby impeachmentu urzędników i blokowanie budżetu. Prezydent oskarżył DPK o sabotowanie bezpieczeństwa narodowego, destabilizację kraju i związki z Koreą Północną.Lider opozycyjnej Partii Demokratycznej zarzucił prezydentowi, że jego decyzja jest niekonstytucyjna.Czytaj więcej: Chaos w Korei Południowej. Wojsko zatrzymuje polityków opozycjiTakże Han Dong Hun – szef rządzącej Partii Władzy Ludowej, z której wywodzi się Jun – określił ogłoszenie stanu wojennego przez prezydenta „błędem” i oświadczył że wraz z narodem zablokuje prezydencką decyzję.Historia stanu wojennego w KoreiStan wojenny w Korei Południowej ma burzliwą historię. Po raz pierwszy ogłoszono go w 1948 roku podczas buntu w Yeosu-Suncheon. W latach 1950–1953 obowiązywał w czasie wojny koreańskiej. W latach 60. i 70. był wielokrotnie wykorzystywany do tłumienia niepokojów społecznych i umacniania władzy przez rządzących.Ostatni raz wprowadzono stan wojenny w 1980 roku, gdy generał Chun Doo-hwan objął władzę, tłumiąc protesty prodemokratyczne w Gwangju. Wydarzenia te na trwałe zapisały się w pamięci Koreańczyków jako symbol walki o wolność i demokrację. Obecna sytuacja wywołała falę niepokoju, ponieważ przypomina dawne nadużycia stanu wojennego. Krytycy obawiają się, że decyzja Yoon Suk Yeola może doprowadzić do podobnych represji. Do sytuacji odniósł się także Biały Dom. „Jesteśmy w kontakcie z władzami Korei Południowej i uważnie monitorujemy sytuację” – przekazał mediom w oświadczeniu John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego.Zobacz także: Korea Północna ostrzega USA. „Podejmiemy działania w celu obrony państwa”