„Nic nie wydaje się mniej pewne”. Dziennik „Le Parisien” podał, że prezydent Francji spodziewa się upadku rządu Michela Barniera wskutek wotum nieufności popartego przez skrajną prawicę. Pałac Elizejski stanowczo dementuje te doniesienia, podkreślając, że prezydent „nie jest komentatorem bieżących wydarzeń”. Przedstawiciele prezydenta Francji podkreślili, że „rząd pracuje”, a kraj „potrzebuje stabilności”. Zaprzeczył też, jakoby wypowiedzi przytoczone w artykule „Le Parisien” rzeczywiście padły z ust Macrona.Dziennik ten przytoczył wcześniej opinię, że „rząd upadnie”, bowiem liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen poprze wotum nieufności wobec niego i to „wcześniej niż sądzono”. „Le Parisien” utrzymywał, że takie zdania wypowiedział Macron w rozmowie ze współpracownikami. Według dziennika przekazali je świadkowie tej rozmowy.Redakcja „Le Parisien” ze swej strony oświadczyła, że podtrzymuje swoje informacje i że zostały one potwierdzone przez kilka źródeł.CZYTAJ TAKŻE: Prokuratura wnosi o zakaz startu w wyborach dla Marine Le PenCzy francuski rząd upadnie?Dementi Pałacu Elizejskiego zbiega się z trudnym momentem dla rządu, który nie ma większości w parlamencie. Próbuje on zapewnić w trakcie negocjacji z partiami większość głosów potrzebną do przyjęcia budżetu na 2025 rok.Barnier ma przeciwko sobie opozycję w postaci sojuszu lewicy – Nowego Frontu Ludowego (NFP). Partia Le Pen pełni rolę języczka u wagi i jej poparcie dla ewentualnego wotum nieufności byłoby decydujące.Le Pen w poniedziałek po spotkaniu z Barnierem powiedziała, że „nic nie wydaje się mniej pewne” niż osiągnięcie kompromisu w sprawie budżetu i zarzuciła premierowi, że nie uwzględnił żądań jej partii.W razie braku większości za przyjęciem budżetu premier może uciec się do artykułu 49.3 konstytucji, pozwalającego przyjmować ustawy z ominięciem głosowania. Lewica zapowiadała, że właśnie w razie uruchomienia tego artykułu złoży wniosek o wotum nieufności. Ewentualne przyłączenie się skrajnej prawicy umożliwiłoby przyjęcie w parlamencie tego wniosku.ZOBACZ TAKŻE: Francja idzie śladem Niemiec i zaostrza kontrole na granicach