„Hazard nie jest dla dzieci”. Życie młodych ludzi coraz częściej toczy się w sieci, a na dorosłych spoczywa obowiązek zapewnienia im bezpieczeństwa. Rzeczniczka Praw Dziecka interweniuje u przedstawicieli rządu w sprawie zagrożeń w internecie. W ostatnim czasie można zaobserwować wzrost zainteresowania najmłodszych grami hazardowymi. - Musimy chronić dzieci, bo hazard nie jest dla nich i jest w ich wypadku o wiele bardziej szkodliwy niż dla człowieka dorosłego - podkreśliła w rozmowie z portalem TVP.Info dyrektorka Zespołu Edukacji Cyfrowej i Bezpieczeństwa w Sieci w Biurze Rzeczniczki Praw Dziecka Katarzyna Hernandez. Ekspertka przypomniała, że dwa tygodnie temu RPD wystąpiła z apelem o wpisanie do katalogu gier hazardowych gier typu loot box. To gry, które mają w sobie mechanizm uzależniania. Użytkownik musi kupić wirtualną skrzynkę, następnie otworzyć ją, ryzykując, że wygrana będzie znikomej wartości, rażąco niskiej w porównaniu do kwoty wydanej na jej zakup.– Niestety tego typu gry do tej pory nie zostały wpisane na listę gier hazardowych. W 2019 roku Ministerstwo Finansów wydało oświadczenie, w którym uznało, że nie są hazardem, ponieważ na końcu dziecko zawsze coś dostanie, a element losowości nie przesądza o charakterze hazardowym gry – wskazała.Nasza rozmówczyni przywołała w tym kontekście obszerną publikację naukowców z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którzy przekonywali, że loot boxy są rodzajem gry hazardowej. Rodzice i dzieci zgłaszają problemKatarzyna Hernandez mówiła także, że kierowany przez nią zespół obserwuje i mapuje różne zagrożenia, z którymi mierzą się młodzi ludzie. – Dzieci i rodzice piszą, że obserwują różnego rodzaju zjawiska i właśnie jednym z tych zjawisk były loot boxy. To sami młodzi zgłaszali nam, że im się to nie podoba, gdyż mechanizm ten sprawia, że oni i ich znajomi spędzają w internecie dużo czasu – podkreśliła.Biuro RPD uznało, że należy wystąpić przeciw tym zagrożeniom wielotorowo. – Wystąpiliśmy do prezesa Rady Ministrów z prośbą o interwencję, by wpisać do katalogu gier hazardowych tego typu aktywność. A także, by dodana była obowiązkowa weryfikacja wieku. Influencerzy nie powinni promować tego typu aktywności, ponieważ mają bardzo duży wpływ na młodych ludzi. I kiedy młodzi ludzie oglądają swojego idola, który mówi, że bardzo lubi coś robić, dodatkowo może wygrać super rzeczy, to jest to jednak forma nieoznaczonej reklamy, a dzieci są szczególnie na nią podatne – wyjaśniła.ZOBACZ TAKŻE: Australia zamierza odciąć dzieci i młodzież od mediów społecznościowych„Hazard nie jest dla dzieci”Ekspertka przedstawiła również drugą inicjatywę, którą było wystąpienie do Ministra Finansów w sprawie stron oferujących usługę KeyDrop (witryna dawała możliwość otwierania specjalnych, losowych skrzynek kupionych za realne pieniądze - red). Ta, mimo wpisu stron do rejestru Domen Służących do Oferowania Gier Hazardowych Niezgodnie z Ustawą, nadal jest dostępna.– Wpisana jest jedna strona, wystarczy zmienić rozszerzenie i ona staje się z powrotem dostępna. Na tej stronie jest informacja, że jest przeznaczona dla osób dorosłych, ale nie ma faktycznej weryfikacji wieku, tylko okienko: „tak, ukończyłem 18 lat” – mówiła Hernandez.– Uznaliśmy, że musimy chronić dzieci, bo hazard nie jest dla nich i jest o wiele bardziej szkodliwy niż dla człowieka dorosłego – podkreśliła.„Dzieci się nie przyznają”Pytana o skalę problemu odpowiedziała, że takie ustalenia są trudne, gdyż „dzieci się nie przyznają, że grają w tego typu gry”.– Po drugie dzieciom trudno określić, że mają do czynienia z hazardem. One nie wiedzą, kiedy zaczyna się hazard. Dziecko widząc, że strona jest dla niego dostępna, nie może wiedzieć, że to jest niewłaściwe – podkreśliła.– Uważamy, że niezależnie od tego jak duża jest skala problemu, to nawet jedno dziecko, które ma problem z hazardem, to jest za dużo. Nie powinno być w ogóle dzieci, które mają z tym problem – podkreśliła.Przedstawicielka RPD zaapelowała: „My dorośli musimy zrobić wszystko, żeby dzieci nie miały dostępu do tego typu treści w sieci”.ZOBACZ TAKŻE: Milion dzieci ma zaburzenia psychiczne. Niektórzy rodzice nie chcą tego słyszećGdzie szukać pomocy?– Prowadzimy w biurze RPD całodobowy, otwarty siedem dni w tygodniu Dziecięcy Telefon Zaufania pod numerem 800 12 12 12, na który dzieci mogą zadzwonić i uzyskać pomoc – powiedziała Katarzyna Hernandez pytana o to, gdzie szukać pomocy w trudnych sytuacjach związanych z omawianym problemem. Jak dodała, „specjaliści Dziecięcego Telefonu Zaufania są w stanie pomóc w diagnozie i gdzie problem leży”.Rodzice także mogą zadzwonić na telefon zaufania, prowadzony przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę pod numer 800 100 100, gdzie mogą uzyskać specjalistyczną i bezpłatną pomoc.Ochrona dzieci przed pornografiąPytana o kwestię dostępu najmłodszych do pornografii, Hernandez podkreśliła, że biuro RPD działa w tym zakresie.– Na początku roku zaangażowaliśmy się w działania grupy roboczej do spraw ochrony dzieci przed nieodpowiednimi treściami, która działa przy Ministerstwie Cyfryzacji – powiedziała.– 13 grudnia będzie prezentowany dorobek jej prac. Podczas spotkań w gronie specjalistów wypracowaliśmy katalog nieodpowiednich treści, które dzieci mogą napotkać w sieci. Będziemy dążyć do tego, by powstała ustawa, która ochroni dzieci przed tymi treściami i nie dopuści do tego, żeby osoby małoletnie miały do nich dostęp – podkreśliła.Zaznaczyła, że „tak naprawdę to jest nasze zadanie jako dorosłych, by zapewnić dzieciom warunki bezpiecznego rozwoju, a jednym z tych warunków jest bezpieczne środowisko cyfrowe”.„Nie zapominajmy o rozmowach z młodymi ludźmi”Ekspertka zaapelowała, by nie zapominać w tym wszystkim o rozmowach z młodymi ludźmi.– Dzieci będą korzystać z nowych technologii. Zakazy nie są najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście możemy zakazać, ale jak później to egzekwować? Nawet jeśli decydujemy się na jakikolwiek zakaz, to powinien być poprzedzony rozmowami także z młodymi ludźmi. Nie zapominajmy, że to oni znają środowisko online. Oni są tak naprawdę źródłem wiedzy na ten temat i mają dobre, skuteczne rozwiązania, by świat cyfrowy był bezpieczny – podkreśliła.– My często nie wiemy, z jakimi problemami w sieci mierzą się młodzi ludzie. Stwórzmy im takie warunki, żeby nie bali się o tym mówić. Im więcej takiej wiedzy zdobędziemy, tym lepiej będziemy mogli młodych ludzi chronić – podkreśliła nasza rozmówczyni.