Uciekł na wieść o wezwaniu policji. Co najmniej rok 29-letni mężczyzna znęcał się nad swoją partnerką. Nie przestał jej bić i maltretować psychicznie nawet gdy zaszła w ciąże. Koszmar kobiety wyszedł na jaw, gdy ta wraz z narzeczonym pojawiła się na porodówce jednego z lubelskich szpitali. Kilka godzin wcześniej mężczyzna ponownie się nad nią znęcał, bijąc i kopiąc po całym ciele. Na porodówkę jednego z lubelskich szpitali zgłosiła się młoda kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży. Towarzyszył jej 29-letni partner. Podczas badania pacjentki, lekarz dyżurny zauważył na je ciele liczne siniaki i otarcia. Zarówno świeże jak i powstałe jakiś czas temu. Natychmiast zawiadomił policję z podejrzeniem, że kobieta mogła być ofiarą przemocy. Na wieść o stróżach prawa, narzeczony zniknął. Początkowo kobieta nie chciała nic mówić o tym, w jaki sposób doznała tak licznych obrażeń. W końcu powiedziała policjantce, że partner znęcał się nad nią od roku, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Mało tego, kilka godzin przed wizytą w szpitalu, mężczyzna kolejny raz pobił ją, uderzając i kopiąc po całym ciele. Nie zważał na to, że może zagrozić życiu dziecka. Nadto miał grozić kobiecie nożem. Policjantka przekonała ją, aby złożyła doniesienie o znęcaniu się i pobiciach. Lubelscy policjanci szybko ujęli 29-latka. Okazało się, że uciekł ze szpitala, ponieważ był poszukiwany za nieopłacone grzywny. Ku zaskoczeniu mężczyzny śledczy poinformowali go, że jest podejrzany o „znęcanie się nad osobą najbliższą, uszkodzenia ciała oraz o narażenie ich wspólnego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia”. Grozi za to do 8 lat więzienia. 29-latek został aresztowany na 3 miesiące. Czytaj także: Katowany chłopiec wrócił do rodziców patostreamerów