W pożarze zginęło pięć nastolatek. Zapadł wyrok w sprawie tragicznego pożaru w escape roomie w Koszalinie, w którym zginęło pięć nastolatek. Organizator escape roomu lokal Miłosz S. usłyszał w koszalińskim sądzie okręgowym wyrok dwóch lat pozbawienia wolności, a także otrzymał zakaz prowadzenia działalności gospodarczej w zakresie kultury, sportu, rozrywki i rekreacji na okres 10 lat . Do tragicznego pożaru przy ulicy Piłsudskiego 88 w Koszalinie doszło 4 stycznia 2019 roku Zginęło w nim pięć 15-letnich przyjaciółek, uczennic klasy III D ówczesnego gimnazjum nr 9, świętujących w pokoju zagadek „Mrok” urodziny jednej z nich.Zginęło pięć nastolatekGdy w poczekalni pojawił się ogień, dziewczęta były w trakcie gry, nie odnalazły jeszcze klucza do rozwiązania zagadki i jednocześnie do otwarcia drzwi, które od wewnątrz nie miały klamki. Drzwi nikt im nie otworzył. Jedyne okno było zabite deskami i okratowane. Dziewczęta nie wiedziały, że za atrapą kominka jest przejście do kolejnego pomieszczenia. W budynku nie było dróg ewakuacyjnych. 15-latki zginęły, zatruły się gazami pożarowymi.Prezydent Koszalina 6 stycznia 2019 roku ogłosił dniem żałoby w mieście. Ulicami miasta nie przeszedł orszak trzech królów. Pogrzeb ofiar pożaru odbył się 10 stycznia 2019 roku. Dziewczęta spoczęły obok siebie na koszalińskim cmentarzu Komunalnym.Oskarżenie w sprawie pożaruW kwietniu 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Koszalinie oskarżyła cztery osoby o umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu 15-latek. Akt oskarżenia objął organizatora escape roomu, wynajmującego lokal Miłosza S. z Poznania, jego babkę Małgorzatę W., która rejestrowała działalność, i jego matkę Beatę W., która współprowadziła działalność, a także pracownika Radosława D.ProcesDo Sądu Okręgowego w Koszalinie trafił materiał dowodowy liczący 40 tomów. Proces, któremu przewodniczy sędzia Sylwia Dorau-Cichoń, ruszył 14 grudnia 2021 roku. Przed sądem zeznawało w sumie około 130 świadków.W procesie odpowiadający z wolnej stopy oskarżeni nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Miłosz S., miłośnik pokojów zagadek, przez dwa dni składał przed sądem oświadczenie, posiłkując się przygotowanym na ponad 30 stronach tekstem. Powiedział, że ta tragedia nie powinna się wydarzyć, że zostanie z nią do końca życia. – Myśl o tym, co się stało, będzie moją osobistą golgotą – dodał. Miał wątpliwości, co to wypełniania obowiązków przez nowo zatrudnionego pracownika, współoskarżonego.W sądzie przekonywał, że to do Radosława D. należało przygotowanie escape roomu do gry, zapoznanie graczy z regulaminem, monitorowanie gry i kontakt za pomocą krótkofalówek z graczami. Wskazał, że z nieletnimi powinna być osoba dorosła. Radosław D. twierdził, że nie przeszedł żadnego szkolenia. Przyznał, że w trakcie gry wyszedł z budynku, by rozmienić dla dziewcząt pieniądze. Wrócił przed końcem gry i próbował je ratować. Matka i babcia Miłosza S. mówiły, że tylko pomagały mu w działalności, o której same nie mają żadnej wiedzy.