„Trzej Amigos” z gangu pruszkowskiego. Andrzej Z. ps. „Słowik”, Leszek D. ps. „Wańka” i Janusz P. ps. „Parasol”, trzej bossowie gangu pruszkowskiego, nie opuszczą aresztu jeszcze przez co najmniej trzy miesiące – ustalił portal TVP.Info. Mafiosi przebywają za kratami już dwa lata i czekają na proces, w którym odpowiedzą za obrót 35 kg kokainy o czarnorynkowej wartości 5,3 mln zł. Warszawski sąd przychylił się do wniosku prokuratora Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie o przedłużenie mafiosom aresztów o kolejne trzy miesiące. Nie było to pewne, ponieważ „Słowik”, „Wańka” i „Parasol” przebywają za kratami od listopada 2022 r. Sąd jednak uznał, że gangsterzy będą czekali w areszcie na swój proces, który ma się rozpocząć w styczniu 2025 r. Do zatrzymania Andrzeja Z. ps. Słowik, Leszka D. ps. Wańka i Janusza P. ps. Parasol przez funkcjonariuszy CBŚP doszło 22 listopada 2022 r. Policjanci ujęli wówczas ponad 20 osób, w tym znanych gangsterów z Zachodniopomorskiego. Bossowie usłyszeli zarzuty udziału w obrocie 35 kg kokainy w latach 2015-2026. Przed kilkoma miesiącami akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu. Żaden z gangsterów nie przyznał się do zarzutów. Mafiosów pogrążyły wyjaśnienia Alana A., obrotnego handlarza narkotykami z Wolina. Został on zatrzymany w 2019 r. i trafił do aresztu. W lutym 2020 r. zdecydował się na współpracę z prokuraturą oraz CBŚP i dwa miesiące później opuścił areszt. Od tego momentu jest pilnowany przez policję, bo obciążył kilkadziesiąt osób z Polski, a także Niemiec i Holandii. Czytaj także: Koniec wieloletniego procesu „Pruszkowa”. Były boss usłyszał wyrokStarsi panowie trzej „Trzej Amigos”, jak byłych członków zarządu „Pruszkowa” ochrzcili śledczy, już od ostatniego zatrzymania w listopadzie 2022 r. walczyli o wolność. Proponowali dla siebie wysokie kaucje, ale nie udało im się przekonać do tego sądu. Andrzej Z. utrzymywał, że zajmuje się legalnym biznesem – „organizowaniem koncertów i gal bokserskich” – a wcześniej pracował w MMA-VIP. Deklarował, że miesięcznie zarabia ok. 3 tys. zł. 67-letni Janusz P. przekonywał sąd, że pobyt za kratami może pogorszyć stan jego zdrowia. Wyliczał, że ma kłopoty z kręgosłupem, początki Parkinsona i nadciśnienie. Śledczy z mazowieckich „pezetów” powołali biegłych, którzy uznali, że boss może przebywać za kratami i leczyć się w warunkach więziennych. 72-letni Leszek D. „Wańka” tłumaczył, że od jakiegoś czasu opiekuje się chorą byłą żoną. Choć rozwiedli się wiele lat temu, to oboje utrzymują dobre kontakty. Przymusowa izolacja gangstera miałaby więc oznaczać de facto bardzo poważne utrudnienie pomocy dla kobiety. Czytaj także: Powrót królów półświatka. „Słowik”, „Wańka” i „Parasol” znowu przed sądem