Odpady radioaktywne bez kontroli. Rosyjski rząd wypowiedział umowę o bezpieczeństwie jądrowym, którą zawarł z państwami Zachodu na początku XXI wieku. Oznacza to, że kontrola nad składowanymi m.in. w pobliżu granicy z Norwegią odpadami radioaktywnymi będzie raczej symboliczna. Rosja nie dostanie też już ani centa z zachodnich funduszy na ten cel. Na mocy specjalnego porozumienia Rosja wybudowała jedno z największych składowisk odpadów radioaktywnych w opuszczonej wsi Sajda-Guba w pobliżu norweskiej granicy. Było to możliwe m.in. dzięki ogromnych dotacjom z Unii Europejskiej i USA.Jedna katastrofa nie wystarczy?„Podpisana w Sztokholmie w maju 2003 r. umowa MNEPR umożliwiła prace nad bezpieczeństwem jądrowym. Dotyczyło to przede wszystkim obiektów wojskowych i cywilnych w Murmańsku i Siewierodwińsku nad Morzem Białym, ale również w zatoce Zapadnaja Lica na Półwyspie Kolskim” – można przeczytać w serwisie pl.belsat.eu.Zobacz także: Kraje nie odważyły się wprowadzić sankcji na ten zasób. Rosja wciąż zarabia fortunęPółwysep Kolski nie został wybrany przypadkowo jako miejsce, które trzeba szczególnie zabezpieczyć. Po drugiej wojnie światowej Związek Radziecki zlokalizował tam swoją bazę okrętów podwodnych. Pod koniec XX wieku była to przystań m.in. dla największych okrętów z napędem nuklearnym. Zorganizowano tam też składowisko odpadów radioaktywnych (głównie zużytych prętów paliwowych z radzieckich okrętów podwodnych). Na początku lat 80. XX wieku doszło też tam do jednej z największych w historii katastrof – do wód Zatoki Andriejewa dostały się ogromne ilości odpadów radioaktywnych, które potem dotarły nawet na morze Barentsa. Walka ze skutkami tego kataklizmu trwała ponad 30 lat, a wykorzystano w niej także fundusze z Zachodu w ramach umowy MNEPR.Nie ma pieniędzy i... radioaktywnych programów bezpieczeństwa„Umowa umożliwiła rozpoczęcie prac, które poprawiły bezpieczeństwo w regionie. W latach 2003-2006 Norwegowie zapłacili za zezłomowanie trzech rosyjskich okrętów podwodnych z napędem jądrowym. Komory reaktorów z tych jednostek są obecnie przechowywane we wsi Sajda-Guba. Tamtejsze składowisko z kolei sfinansowali Niemcy, płacąc aż 600 milionów euro. Ostatni ze 120 reaktorów z okrętów podwodnych z czasów zimnej wojny został tam przeniesiony w 2019 roku. To tam trafiły też reaktory z okrętu podwodnego Kursk, który zatonął w 2000 roku” – informuje serwis pl.belsat.eu.Dzięki zachodnim środkom finansowym Rosjanie mogli odpowiednio zabezpieczać składowiska radioaktywne także w kilku innych miejscach swego kraju. Sytuacja zmieniła się diametralnie jednak po wybuchu wojny w Ukrainie. Wstrzymano finansowanie wszelkich rosyjskich składowisk, choć sama umowa MNEPR nie została zerwana. Kilka dni temu jednak (11 listopada) Kreml doszedł do wniosku, że skoro pieniędzy z zewnątrz nie ma, to sama umowa nie ma już sensu.Zobacz także: Bułgarzy nie będą już kupować od Rosji paliwa jądrowegoCo to oznacza? Prawdopodobnie żadna zachodnia firma nie będzie już wysyłać do Rosji elementów umożliwiających zabezpieczanie radioaktywnych składowisk, a Rosjanie nie będą stosować się do żadnych reguł, robiąc wszystko po swojemu. Już są podejrzenia, że będą oni chcieli nadal zwozić jądrowe odpady do wsi Sajda-Guba, choć tamtejsze składowisko od dawna pęka w szwach.