„Ministrowie przekażą informacje”. „Problem drogowych morderców rozwiążemy raz a dobrze. Moi ministrowie przekażą szczegółowe informacje w tej sprawie” – napisał na Instagramie premier Donald Tusk. Podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. jest już w rękach polskiej policji. Funkcjonariusze odebrali 26-latka z niemieckiej granicy.Na piątek, 15 listopada zaplanowane są czynności w prokuraturze. Wtedy Łukasz Ż. usłyszy zarzuty. Mężczyzna jest podejrzany o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę z miejsca zdarzenia i łamanie zakazu prowadzenia pojazdów. Niewykluczone jednak, że na ostateczne brzmienie tych zarzutów wpłynie opinia z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, którą prokuratura miała dostać w tym tygodniu.„Problem rozwiążemy raz a dobrze”Sprowadzenie mężczyzny do Polski skomentował na Instagramie premier Donald Tusk. „Łukasz Ż. podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej jest już w Polsce! Problem drogowych morderców rozwiążemy raz a dobrze. Jutro (15 listopada – red.) moi ministrowie przekażą szczegółowe informacje w tej sprawie” – głosi wpis premiera.Zobacz także: Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Są nowe informacjeKoledzy Ż. również z zarzutamiWedług prokuratury w nocy z 14 na 15 września Łukasz Ż. doprowadził do tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Volkswagen, za którego kierownicą miał siedzieć mężczyzna, z dużą prędkością najechał na tył forda, którym podróżowała 4-osobowa rodzina. Zginął 37-latek, a pasażerowie tego auta – 37-latka i dwójka dzieci w wieku 4 oraz 8 lat – odnieśli obrażenia. Ciężko ranna została też pasażerka volkswagena, którego prowadził Łukasz Ż., równocześnie partnerka kierowcy.Jadący z podejrzanym trzej jego koledzy byli pijani. 22-latek miał we krwi ponad 2 promile alkoholu, 27-latek i 28-latek po ponad promilu. Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. zostali zatrzymani na miejscu wypadku. Usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa. Grozi za to odpowiednio do trzech lat więzienia i od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.Kolejna osoba zatrzymana w tej sprawie to Kacper K. Mężczyzna miał udostępnić volkswagena Łukaszowi Ż., a dzięki kolejnemu samochodowi pomóc 26-latkowi w ucieczce. Do tego Kacper K., jak stwierdziła prokuratura, nie pomógł na miejscu ofiarom wypadku, usłyszał więc zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa. Do aresztu trafił też Aleksander G., w którego mieszkaniu przebywał po wypadku Łukasz Ż. Mężczyźnie zarzuca się poplecznictwo.Bogata kartotekaŁukasz Ż. usiadł za kółkiem mimo pięciu sądowych zakazów prowadzenia pojazdów. Po wypadku uciekł z miejsca zdarzenia, został zatrzymany w Lubece w Niemczech. 26-latek trafił za granicą do szpitala, prawdopodobnie w związku ze skutkami wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Na początku listopada Niemcy zgodzili się na ekstradycję mężczyzny do Polski.26-latek był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, a także za oszustwa oraz posiadanie narkotyków. Łukasz Ż. spędził za kratkami 11 miesięcy (od 2 października 2021 r. do 27 sierpnia 2022 r.). Teraz mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.Zobacz także: Tragiczny wypadek w Warszawie. Zginął taksówkarz