Ponad milion zł na hotele i przejazdy. Rekordzista mimo zaledwie 50-procentowej obecności. Andrzej Łuczak, mieszkający w Bolesławcu na Dolnym Śląsku członek podkomisji smoleńskiej, kosztował podatników ponad milion złotych. Ekspert zgarnął tyle między innymi za rekordowe kilometrówki i hotele – donosi „Gazeta Wyborcza”. Łuczak nie jest szczególnie znaną publicznie postacią. „Ekspert komisji Macierewicza z Bolesławca przedstawia się jako inżynier geolog i informatyk. W podkomisji smoleńskiej znalazł się wskutek 'wieloletniego zainteresowania katastrofą smoleńską i uczestnictwa w konferencjach smoleńskich', jak to ujął w lipcu 2017 r. w wypowiedzi dla lokalnego portalu Bolec.info. Stwierdził też, że w komisji zajmuje się 'przede wszystkim sprawami związanymi z informatyką, bazami danych, zdjęciami satelitarnymi i terenem katastrofy'” – wskazuje dziennik.Ekspert zasiadał w podkomisji do grudnia 2023 r., kiedy nowy szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zdecydował o jej likwidacji. Zespół kontrolny Ministerstwa Obrony Narodowej zaprezentował niedawno swój raport dotyczący prac sejmowej podkomisji. Wynika z niego, że zespół Antoniego Macierewicza manipulował faktami, żeby udowodnić, iż w Smoleńsku doszło do zamachu. Osobny wątek kontroli dotyczył finansów. Kontrolerzy MON podliczyli, że za działalność wszystkich 31 członków podkomisji smoleńskiej (skład zmieniał się wiele razy), czyli wynagrodzenia, dodatkowe zlecenia, hotele i kilometrówki, podatnicy zapłacili ponad 13 mln zł brutto.Miliony złotych z państwowej kasyW tym niechlubnym zestawieniu przodują dwie osoby. Okazuje się, że do Andrzeja Łuczaka i Marty Palonek, która pełniła funkcję sekretarza oraz rzeczniczki komisji, popłynęło z państwowej kasy po ponad milion złotych.Gazeta, powołując się na wyliczenia kontrolerów MON, informuje, że „cała podkomisja od 2016 do 2023 r. przejechała 816 tys. km, z czego 314 tys. sam Łuczak”. To oznacza, że dojeżdżając na posiedzenia komisji z Bolesławca, Andrzej Łuczak prawie osiem razy okrążył Ziemię wzdłuż równika. W pobiciu tego rekordu nie przeszkodziła mu nawet zaledwie 50-procentowa odnotowana obecność na posiedzeniach.CZYTAJ TEŻ: Piątek: Macierewicz i Kaczyński są blisko, bo działają na rzecz Rosji