Hierarcha nie reagował na nadużycia. Nadużycia seksualne wobec nieletnich w Kościele anglikańskim oraz brak odpowiedniej reakcji i współpracy z policją , a także ostra krytyka nawet w szeregach duchowieństwa skłoniły zwierzchnika tej wspólnoty religijnej arcybiskupa Canterbury Justina Welby'ego do rezygnacji z piastowanego stanowiska. Duchowny wyraził nadzieję, że jego ustąpienie „leży w najlepszym interesie Kościoła Anglii”. Hierarcha złożył rezygnację we wtorek. W zleconym przez Kościół raporcie wykazano, że abp Welby nie poinformował policji o „brutalnych i okropnych” nadużyciach seksualnych popełnianych przez pracownika letnich obozów chrześcijańskich. – Wierzę, że moje ustąpienie leży w najlepszym interesie Kościoła Anglii, który kocham i któremu miałem honor służyć – oświadczył arcybiskup, cytowany przez agencję Reutera.ZOBACZ TAKŻE: Ksiądz od Światowych Dni Młodzieży idzie za kraty za molestowanieCo najmniej 115 ofiar pedofilaOpublikowany w ubiegłym tygodniu, zlecony przez Kościół niezależny raport wykazał, że abp Welby nie podjął wystarczających działań, aby powstrzymać i postawić przed wymiarem sprawiedliwości seryjnego seksualnego drapieżcę Johna Smytha.W raporcie stwierdzono, że Smyth, brytyjski prawnik i działacz kościelny w ciągu ponad czterech dekad sadystycznie molestował seksualnie chłopców i młodych mężczyzn w Wielkiej Brytanii i RPA. Poddawał ich, jak napisano, „brutalnemu i przerażającemu” seksualnemu znęcaniu się. Jego ofiarami było co najmniej 115 osób.Jak skomentował portal gazety „Church Times” w raporcie arcybiskup Canterbury jest wymieniony wśród kościelnych decydentów, którzy mimo wiedzy pozostali bierni.Od 2013 r. Kościół Anglii wiedział „na najwyższym szczeblu” o nadużyciach, jak podaje raport, ale nie zgłosił sprawy ani policji, ani odpowiednim władzom w Republice Południowej Afryki, gdzie Smyth zmarł w 2018 r. Smyth mógł molestować chłopców i młodych mężczyzn w Afryce „z powodu bezczynności duchowieństwa w Kościele Anglii” – stwierdził portal.Nawet biskupi domagali się rezygnacjiOd ubiegłego tygodnia, kiedy opublikowano raport, pojawiły się wezwania do ustąpienia Welby'ego. Apelowali o to również biskupi. Biskup Newcastle Helen-Ann Hartley oświadczyła, że stanowisko Welby'ego jest „nie do utrzymania” po tym, gdy wśród duchownych zaczęła krążyć petycja wzywająca arcybiskupa do ustąpienia, ponieważ „stracił zaufanie swojego duchowieństwa”.Andrew Morse, który był jedną z ofiar Smytha, powiedział, że rezygnacja Welby'ego byłaby szansą na rozpoczęcie naprawy szkód, jakich doznały ofiary przez bierność Kościoła. – Uważam, że teraz jest okazja, aby zrezygnował – powiedział Morse portalowi BBC. Jak dodał, „byłaby to okazja dla niego, aby stanąć po stronie ofiar nadużyć Smytha i wszystkich ofiar, które nie zostały właściwie potraktowane przez Kościół Anglii”.CZYTAJ TAKŻE: Nocny klub podejrzany o pranie pieniędzy KościołaOpublikowany przed dwoma laty brytyjski raport dotyczący wykorzystywania seksualnego dzieci (Independent Inquiry Child Sexual Abuse) dowodził, że szacunek dla autorytetu księży, tabu otaczające dyskusję na temat seksualności i kultura, która dawała większe wsparcie domniemanym sprawcom niż ich ofiarom, przyczyniły się do uczynienia z Kościoła Anglii „miejsca, w którym sprawcy mogli się ukryć”.Arcybiskup odchodzi w poczuciu wstyduZwolennicy Welby'ego twierdzili, że odegrał on kluczową rolę w zmianie kultury Kościoła, odkąd został arcybiskupem Canterbury w 2013 r.„Mam nadzieję, że ta decyzja jasno pokazuje, jak poważnie Kościół anglikański rozumie potrzebę zmian i jak głębokie jest nasze zaangażowanie w tworzenie bezpieczniejszego Kościoła. Ustępując, czynię to w smutku wraz ze wszystkimi ofiarami i osobami, które przeżyły molestowanie” – napisał arcybiskup w oświadczeniu, podkreślając, że w ostatnich dniach odżyło jego „długo odczuwane i głębokie poczucie wstydu”. „Przez prawie 12 lat usilnie starałem się wprowadzić ulepszenia. Ocena tego, co zostało zrobione, należy do innych” – stwierdził. Welby rozmawiał z królemBrytyjskie media podają, że z Welbym rozmawiał dziś prywatnie król Karol III. Monarcha nie zajął jednak żadnego oficjalnego stanowiska w sprawie.Prawnik ofiar: Odejście Welby'ego to kwestia pobocznaPrawnik ofiar Alan Collins stwierdził, że odejście hierarchy go nie zaskakuje i nazwał je „kwestią poboczną”. Collins zaapelował: „światło reflektorów musi zostać skierowane na to, jak okropnie Kościół Anglii zawodził swoje ofiary przez ponad 40 lat”.Dodał, że „najważniejszym priorytetem” powinny być potrzeby ofiar i zaznaczył, że najnowsze wiadomości „nie powinny odwracać uwagi Kościoła Anglii od rozwiązywania niezrozumiałych problemów związanych z ochroną małoletnich”.Kto będzie nowym zwierzchnikiem Kościoła Anglii?Kościół Anglii to jeden z kościołów anglikańskich powstałych w okresie po reformacji. Pierwszym aktem zmierzającym do powołania nowego kościoła był akt supremacji króla Henryka VIII z 1534 roku. Monarcha popadł w konflikt z papieżem, który nie chciał udzielić mu zgody na rozwód. Anglikanie odcinają się jednak od krwawego i brutalnego Tudora i uznają za początek działalności Kościoła uchwalenie 39 aktów wiary w czasach Elżbiety I. Formalnie głową Kościoła Angli jest brytyjski monarcha. Jest to jednak zwierzchnictwo tytularne. De facto najważniejszą funkcję sprawuje każdorazowy arcybiskup Canterbury. BBC podkreśla, że rola zwierzchnika Kościoła Anglii ma również znaczenie konstytucyjne. Ogólnokrajowe konsultacjeZanim poznamy nowego arcybiskupa Cantenbury odbędą się ogólnokrajowe konsultacje, w których zostaną przedstawione oczekiwania wobec nowego zwierzchnika. Mogą potrwać nawet kilka miesięcy. Następnie przedstawiciele Kościoła i rządu wspólnie sporządzą listę kandydatów. Na to stanowisko nikt nie aplikuje. Osoby wybrane do rozmowy kwalifikacyjnej nie muszą być ani członkami Kościoła Anglii ani biskupami.Kandydaci zostaną przesłuchani przez 17-osobową komisję, w której skład wchodzi wyznaczony przez premiera przewodniczący, przedstawiciele parlamentu oraz co najmniej jeden biskup.Proces wyłaniania nowego arcybiskupa Cantenbury może potrwać co najmniej sześć miesięcy.Zobacz też: Kryzys demograficzny w Chinach. Rządowe zachęty nic nie dają