Emocje w meczu na szczycie. Jagiellonia Białystok zremisowała na własnym stadionie z Rakowem Częstochowa 2:2 (0:1) w hicie 15. kolejki Ekstraklasy. Spotkanie było pełne kontrowersji – pierwszy gol dla podopiecznych Marka Papszuna padł po wątpliwym rzucie karnym. Według wstępnych doniesień, VAR nie zmienił decyzji sędziego Jarosława Przybyła, bo na wozie technicznym... nie działały monitory. Ivi Lopez nie pomylił się z rzutu karnego i pewnym uderzeniem dał prowadzenie Rakowowi. Od tego momentu, aż do przerwy, goście skupili się praktycznie tylko na obronie. Jagiellonia utrzymywała się przy piłce, ale miała duże trudności ze znalezieniem słabych punktów defensywy częstochowian.Raków skutecznie wybijał Jagiellonię z rytmu, często faulowany był Afimico Pululu, który nie był w stanie – grając tyłem do bramki przeciwnika – pomóc w rozgrywaniu akcji. Kiedy mogli, piłkarze z Częstochowy starali się też kraść czas, ale przede wszystkim byli bardzo skoncentrowani na obronie własnej bramki, nie pozwalając Jagiellonii stworzyć okazji w ataku pozycyjnym.Na drugą połowę Raków wyszedł nastawiony bardziej ofensywnie; strzelali niecelnie Fran Tudor, Lopez i Władysław Koczerhin. W 56. min – po drugiej stronie boiska – po akcji indywidualnej uderzył Pululu, ale również spudłował. W 57. min niezły strzał zza pola karnego Jeana Carlosa Silvy obronił Sławomir Abramowicz. Kilka minut później równie dobrze zachował się w swojej bramce Kacper Trelowski, broniąc strzał z rzutu wolnego Hansena. Jagiellonia coraz bardziej naciskała przeciwnika i w 68. min wyrównała. Francuz Lamine Diaby-Fadiga, który po wejściu na boisku grał bardziej jako skrzydłowy niż napastnik, zagrał w pole karne prostopadłą piłkę do Imaza, który uderzeniem z półobrotu trafił pod poprzeczkę. Goście mogli od razu odzyskać prowadzenie, ale w 70. min Abramowicz wygrał pojedynek sam na sam z Jonatanem Brunesem; strzał Norwega w kolejnej akcji Rakowa był już niecelny.CZYTAJ TEŻ: Złapał za koszulkę i potrząsał piłkarzem. Trener wpadł w furięGospodarze wciąż atakowali, ale padł gol dla gości. W 87. min dośrodkowanie z rzutu wolnego trafiło na głowę Zorana Arsenica, byłego zawodnika Jagiellonii, który dał częstochowianom prowadzenie.Szalona końcówkaJagiellonia walczyła przynajmniej o remis. W doliczonym czasie gry Trelowski ratował swój zespół po strzałach Portugalczyków Nene i Moutinho. W czwartej minucie doliczonego czasu piłkę po strzale głową Pululu blokował tuż przed linią bramkową Stratos Svarnas. Po długiej analizie VAR sędzia wskazał na rzut karny, bo piłka odbiła się od przedramienia greckiego obrońcy, zanim uderzyła w słupek i wyszła za bramkę.Po decyzji sędziego Przybyła o rzucie karnym, w „szesnastce” Rakowa doszło do przepychanek. Arbiter pokazał - jedną po drugiej - dwie żółte kartki pomocnikowi częstochowian Gustavowi Berggrenowi, który z kartką czerwoną opuścił boisko. Po uspokojeniu sytuacji Pululu pewnym strzałem z 11 metrów wyrównał i mecz się zakończył.