Twierdzi, że padła ofiarą pomówień. Żona bossa gangu ożarowskiego, została skazana przez Sąd Okręgowy w Warszawie na sześć lat więzienia – ustalił portal TVP.Info. Justyna S. do końca twierdziła, że oskarżenia to pomówienia. W poniedziałek, 24 września 2018 r., punktualnie o godz. 6:00, funkcjonariusze warszawskiego zarządu CBŚP wspierani przez antyterrorystów m.in. z BOA i ABW, wkroczyli do kilkudziesięciu mieszkań i domów w stolicy i okolicach. W jednej z największych akcji służb w ostatnich latach, wzięło w sumie udział 330 funkcjonariuszy. Uderzyli w gang ożarowski. Zatrzymano wówczas 26 osób, w tym wszystkich najważniejszych członków gangu, a kolejne 19 osób doprowadzono do prokuratury z aresztów lub więzień. Głównym celem była Justyna S., żona Piotra ps. S., uważanego za aktualnego bossa „Ożarowa”. Według ustaleń Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, 43-letnia wówczas kobieta miała godnie zastępować męża podczas jego odsiadki. Opowiedział o tym śledczym kuzyn Piotra S. – Robert U. Policjanci i prokuratorzy uważają go za cennego „gadacza” (tak w slangu policyjnym określa się skruszonego gangstera, składającego obszerne zeznania – przyp. red.). Przez 13 lat działał w strukturach „Ożarowa”, zajmując się przede wszystkim obrotem narkotykami. Z racji pokrewieństwa był także przez dłuższy czas wspólnikiem bossa. A gdy ten po raz kolejny trafił za kraty, pracował dla Justyny S. Robert U. wpadł w listopadzie 2016 r. i mając w perspektywie nawet 15 lat więzienia za handel narkotykami w warunkach recydywy, poszedł na współpracę. To za sprawą jego wyjaśnień przygotowano wrześniową obławę na „Ożarów”. Czytaj także: Powrót królów półświatka. „Słowik”, „Wańka” i „Parasol” znowu przed sądem „To zemsta”43-letnia kobieta była kompletnie zaskoczona porannym szturmem policji. Podczas przesłuchania w stołecznych „pezetach” Prokuratury Krajowej, usłyszała dziewięć zarzutów. Do żadnego się nie przyznała. Najpoważniejszy dotyczył kierowania przez nią gangiem ożarowskim od czerwca 2016 r., aż do dnia zatrzymania. – To jakieś bzdury. Nigdy nie kierowałam żadną grupą przestępczą. Mój mąż miał takie zarzuty i został skazany – wyjaśniała. Przyznała, że zna niektóre osoby, z którymi według prokuratury, miały ją łączyć rzekome transakcje narkotykowe. Śledczy przedstawili jej bowiem zarzuty udziału w obrocie prawie 4,4 kg kokainy, heroiny i amfetaminy. Narkotyki miał w jej imieniu kupować wspomniany kuzyn. – Jakie narkotyki? – irytowała się Justyna S. – Ja sama utrzymuję rodzinę i nie zdecydowałabym się na handel narkotykami – podkreślała. Jej zdaniem, Robert U. „wymyślił sobie” te wszystkie przestępstwa. A kierował się chęcią uniknięcia kary i zazdrością o sytuację materialną rodziny S. Śledczy nazywali kobietę „Królową Ożarowa”. Czytaj także: Koniec wieloletniego procesu „Pruszkowa”. Były boss usłyszał wyrokUmarł król, niech żyje król! Robert U. opowiadał, że Piotr S. został uznany za lidera gangu ożarowskiego, po tym jak w lutym 2014 r. zamordowano Mariusza C. ps. Student (w 2023 r. Piotr S. został skazany na 25 lat więzienia, m.in. za zlecenie zabójstwa „Studenta”). Zdaniem „skruszonego” w skład gangu mieli wówczas wchodzić m.in.: Justyna S., Sławomir S. ps. Sobol, Robert S. ps. Skowron, Piotr S. ps. Skiba, Tomasz K. ps. Kalus i Tomasz G. ps. Góral. Każdy z członków gangu otrzymywał co miesiąc pensję – kilka tysięcy złotych. Na „działkę” mogli także liczyć ci, którzy akurat przebywali w więzieniach lub aresztach. Taka sytuacja trwała od 2004 do 21 lutego 2007 r., kiedy to najważniejsi członkowie podwarszawskiej bandy trafili za kraty. Co ciekawe, feralnego dnia Piotr S. został zatrzymany razem z Siergiejem M. (białoruskim handlarzem fałszywymi pieniędzmi) i Zbigniewem C. ps. Daks lub Dax. Ten ostatni uważany był za groźnego bossa mafii mokotowskiej. Wiosną 2019 r. udzielono mu przerwy w odbyciu kary ze względu na bardzo zły stan zdrowia. Zmarł w grudniu 2019 r. Piotr S. odzyskał wolność w maju 2015 r. i „reaktywował” gang. Boss spędził na wolności nieco ponad rok i w czerwcu 2016 r. już zaliczał kolejną odsiadkę. To właśnie wtedy jego miejsce miała zająć pani Justyna. Czytaj także: Uderzenie w kiboli „Gieksy”. Przejęto narkotyki i pistolet maszynowy Liczarka w domu Oficjalnie Justyna S. pracowała jako menadżer w jednej z mazowieckich firm. Do protokołu przesłuchania podała, że co miesiąc zarabia blisko 9 tys. zł. Jako majątek wskazała dom o powierzchni 250 m2 oraz kilka działek na Mazowszu. Na koncie zgromadziła także ponad 360 tys. zł. W 2019 r. niemal cały ten majątek został zajęty przez śledczych. Robert U. wyjaśniał, że kobieta bardzo sprawnie zarządzała gangiem. Miała wielokrotnie brać udział w naradach grupy, które najczęściej odbywały się w jej mieszkaniu. – Kupiła do domu liczarkę pieniędzy. Gdy trzeba było zapłacić za towar w walucie, zajmowała się jej kupnem w kantorach. Gdy wyszedłem z aresztu, to ona dała mi telefon do R.M., abym kupił kokainę – opowiadał kuzyn. Justyna S. miała podżegać kuzyna męża i „Sobola” do pobicia jednego z praskich dilerów. Czytaj także: Senior podejrzany o kierowanie gangiem. Szajka rozbita przez CBŚPBibliotekarz z narkotykami za dziesiątki milionów Poza „szefową” na ławie oskarżonych zasiadali dwaj zaufani wspólnicy bossa „Ożarowa”. Piotr S. ps. Skiba (trener personalny i kierowca) odpowiadał za przestępstwa z lat 2004-2006 i udział w gangu ożarowskim od czerwca 2007 do kwietnia 2009 r. oraz od maja 2015 r. do feralnego 24 września 2018 r. Śledczy z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, zebrali dowody wskazujące, że gangster brał udział w obrocie 1,4 kg kokainy, 4 kg heroiny i 5 kg marihuany. Ponadto miał kupić 500 nabojów do kałasznikowa i przez ponad rok czerpać korzyści z prostytucji. Właściciel agencji towarzyskiej musiał płacić „ożarowskim” 400 dolarów miesięcznie. Gang opodatkował także „panienki”, od których inkasowano co miesiąc po 100 dolarów. Jeszcze poważniejsze zarzuty ciążyły na Tomaszu K. ps. Kalus (wykształcenie podstawowe, bez zawodu i majątku). W 2019 r. był bibliotekarzem w areszcie, w którym czekał na proces. W rzeczywistości, zdaniem prokuratury, był ważną personą w narkobiznesie. W latach 2004 – 2008 miał wziąć udział w obrocie 57 kg heroiny, 48 kg kokainy, 38 kg amfetaminy, 76 kg marihuany, 2 kg haszyszu i 30 tys. tabletek ekstazy. Wartość detaliczna takiej ilości narkotyków przekracza 50 milionów złotych. A zakupy miał współfinansować m.in. Piotr S. Czytaj także: Kontrterroryści dopadli członka gangu. W tle narkotyki warte miliony Sąd nie miał wątpliwości W październiku br. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w tej sprawie. Justyna S. została uznana za winną popełnienia osiem przestępstw. Za kierowanie gangiem skazano ją na dwa i pół roku więzienia. Przestępstwa narkotykowe to kolejne kary od roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności. Do tego jeszcze osiem miesięcy więzienia za podżeganie do pobicia niejakiego Adriana z Grochowa. Wyrok łączny – sześć lat więzienia – zaskoczył Justynę S. Do tego orzeczono przepadek blisko 500 tys. zł. Ta suma to łączna wartość narkotyków, którymi miała handlować pani S. „Kalus” został skazany na 10 lat więzienia, 25 tys. zł grzywny oraz przepadek ponad 8 mln zł z obrotu narkotykami. „Skiba” spędzi w więzieniu siedem lat. Musi też zapłacić blisko 400 tys. zł przepadku korzyści z handlu narkotykami. Wyrok nie jest prawomocny i można się spodziewać apelacji obrony. Czytaj także: Przemycili kokainę za dziesiątki milionów. Wpadli przez świadka koronnegoZemsta zza grobu W 2010 r. Justyna S. została oskarżona przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie o groźby pod adresem Andrzeja L. ps. Rygus vel Rigodon. Andrzej L. miał status świadka koronnego. Jednak w 2009 r. przestał stawiać się na przesłuchania w prokuraturze. Po zatrzymaniu wyjawił, że zniknął, bo bał się Piotra S., którego obciążał w swoich zeznaniach. Twierdził, że w styczniu 2009 r. na parkingu w Galerii Mokotów przypadkowo spotkał żonę Piotra S. – Justynę. – Powiedziała mi, że ma do przekazania wiadomości od męża: albo się wycofasz, albo Max nie będzie żył. S. uchodzi za osobę nieobliczalną i bezwzględną – zeznawał Andrzej L. we wrześniu 2009 r. Maks to niepełnosprawny syn „Rygusa”. Niedługo po złożeniu zeznań Andrzej L. powiesił się w celi jednego ze stołecznych aresztów. W jednym z listów pożegnalnych napisał: „Teraz już mój syn Maksymilian będzie bezpieczny (…) Daję moje życie za życie mojego dziecka”. Śledczy z warszawskiej okręgówki uznali, że słowa „Rygusa” są wystarczającym dowodem obciążającym Justynę S. Dwa lata później sąd uniewinnił żonę bossa „Ożarowa”. Zdaniem sądu nie udało znaleźć się przekonywujących dowodów wskazujących, że Justyna S. rzeczywiście groziła Andrzejowi L. Nie można było wykluczyć, że jego zeznania pogrążające kobietę mogły być formą zemsty na Piotrze S. Czytaj także: CBŚP zlikwidowało laboratorium metamfetaminy. Wpadli Meksykanie [WIDEO] Gang z bogatą przeszłością „Ożarów” pojawił się na mapie polskiego półświatka już w latach 80. za sprawą jego charyzmatycznego lidera Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing. Grupa z podwarszawskiego Ożarowa zaczynała od włamań do sklepów i rozbojów, by w latach 90. zająć się napadami na hurtownie i transporty z przemycanym spirytusem. Gang szybko rósł w siłę i w pierwszej połowie lat 90. połączył się z gangiem pruszkowskim. W ramach jednej grupy, „ożarowscy” cieszyli się dużą autonomią, ale musieli oddawać część zysków do wspólnej kasy „Pruszkowa”. Jednak już pod koniec dekady doszło do rozdziału grupy ożarowskiej od silniejszego sojusznika. W nowe stulecie gang wszedł mocno przetrzebiony i ograniczył się do utrzymania wpływów w części Warszawy. Na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku gang ożarowski przeniósł część swoich interesów do woj. lubelskiego, głównie do stolicy regionu. Bandyci stworzyli sieć handlarzy i przemytników narkotyków, uruchomili nawet kilka własnych laboratoriów amfetaminowych. Gang ożarowski współpracował także z półświatkiem na Dolnym Śląsku i Pomorzu. W Warszawie robił interesy z grupą mokotowską. Od kilku lat większość osób z kierownictwa gangu jest aresztowana lub odbywa wyroki. Mimo to niedobitki „Ożarowa” wciąż odgrywają ważną rolę w narkobiznesie. Czytaj także: Narcos Europa. Wpadł jeden z większych baronów narkotykowych