„Sto pytań do” o godz. 20.00 w TVP Info. – Gryzienie się w język jest cnotą w Prawie i Sprawiedliwości, a już broń Boże podważanie opinii pana prezesa. Jego wizerunek, kreowany w PiS przez lata, nadaje mu wręcz boski nimb – to jest guru i profetyk, tak był traktowany. On traktuje PiS jak swoją prywatną partię – mówi Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa w rządzie Morawieckiego, w programie „Sto pytań do”. Na całą rozmowę zapraszamy w sobotę o godz. 20.00 do TVP Info. Jan Krzysztof Ardanowski przez niemal 20 lat był związany z Prawem i Sprawiedliwością. Był dwa razy ministrem rolnictwa i rozwoju wsi w rządzie Mateusza Morawieckiego. We wrześniu 2020 roku został zawieszony w PiS przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego za złamanie dyscypliny klubowej, kiedy głosował przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt.Kilka miesięcy później przywrócono go do partii. W lipcu tego roku Ardanowski zrezygnował z członkostwa w PiS i dołączył do koła poselskiego Kukiz’15, które niedawno zmieniło nazwę na Wolni Republikanie. Założył też partię Wolność i Dobrobyt. Według doniesień medialnych Ardanowski był jednym z polityków podsłuchiwanych systemem Pegasus, czyli oprogramowaniem szpiegującym, umożliwiającym dostęp do wszystkich informacji zawartych w telefonie osoby inwigilowanej. – Nie mam pewności. Dostałem informację, że ponoć byłem w puli ponad 500 osób, które były podsłuchiwane. Oczekiwałbym, żeby to zostało zweryfikowane i ustalone, jeśli jest taka informacja w przestrzeni publicznej. Nie wiem, z czego miałyby wynikać podsłuchy wobec mnie. Śledzenie jest czymś łajdackim i obrzydliwym i ci, którzy tych mechanizmów w polityce dokonywali, powinni ponieść za to konsekwencje – powiedział poseł.Polityk przyznał, że kiedy pojawił się w PiS spór na temat „piątki dla zwierząt”, przeżywał to.– Moje odejście kilka miesięcy temu było już wolne od emocji. Ja naprawdę spokojnie to przemyślałem, konsultowałem z wieloma osobami bliskimi, w jakiś sposób to było także omodlone. Doszedłem do wniosku, że nie mogę dalej działać w partii, która nie chce wyciągnąć żadnych wniosków z przegranych wyborów, zabetonowała się i nie rozumie zachodzących zmian społecznych, a w pewnym sensie zdradziła również różne elektoraty – stwierdził. Ardanowski podkreślił, odszedł dopiero po ostatnich wyborach do Sejmu, żeby nie stawiano mu zarzutów, że przegrana PiS jest przez niego. – Chociaż tam moje serce zostało – przyznał, dodając, że nadal ma w PiS wielu przyjaciół. Czytaj także: Adrian Zandberg pochwalił Donalda Tuska. „Nie będziemy opozycją totalną”„Miałem zapis u Kurskiego”Jeden z dziennikarzy zapytał polityka, czy nie można być wewnętrznym krytykiem w PiS?– Gryzienie się w język jest cnotą w PiS, a już broń Panie Boże podważanie opinii pana prezesa. Jego wizerunek, kreowany w PiS przez lata, nadaje mu wręcz jakiś boski nimb – to jest guru, profetyk, tak był traktowany. A ja zawsze miałem odwagę powiedzieć, co jest błędem, co jest złe, co należało zmienić. On traktuje to jako swoją prywatną partię. Wielokrotnie na posiedzeniach klubu o tym mówił. Wszyscy mają akceptować jego podejście, jego ocenę sytuacji, zresztą chwiejną i zmienną, bo ten dwór wokół niego powoduje, że jego oceny są często kreowane czy inspirowane przez jego najbliższe otoczenie – stwierdził Ardanowski.Dodał, że po sprzeciwie wobec „piątki dla zwierząt miał zapis u Kurskiego” i nie był zapraszamy do TVP. Podobnie było w mediach prawicowych, współpracujących z PiS.– Natychmiast Sakiewicz i Karnowscy szlaban postawili, jeszcze w sposób bardzo cyniczny próbując mnie oskarżać, jak śmiałem postawić się Kaczyńskiemu? Przecież to zbrodnia niesłychana. Niektórzy mówią: „co cię nie zabije, to wzmocni”. Mnie widocznie było to pisane, bo – choćby w tej chwili – państwo mnie zapraszacie – przyznał polityk.Czytaj także: Jacek Braciak znów zagra w serialu „Rodzinka.pl”? Aktor postawił jeden warunek