Tylko 3 procent Niemców wierzyło w ekipę Scholza. Powszechne ataki na rząd, zaledwie 3 procent Niemców przekonanych, że koalicja SDP, Zielonych i FDP jest dobra dla kraju, cyfryzacja w średniowieczu – taki obraz wyłania się po rozpadzie rządu Olafa Scholza. Niemiecka prasa przyznaje: zaskoczenia to nie wywołało. Jednak wielu Niemców martwi się obecną sytuacją – wojnami i kryzysami. Bez rezultatu zakończyło się środowe spotkanie kanclerza Olafa Scholza z liderem niemieckiej opozycji Friedrichem Merzem. Nadal nie wiadomo, kiedy dojdzie do głosowania nad wotum zaufania dla rządu i spodziewanych wcześniejszych wyborów.Niemcy: kryzys tu i terazTo właśnie Merz jest przymierzany do roli następcy Olafa Scholza. Nadal jest to jednak pieśń przyszłości, bo niewiadomych tu i teraz jest znacznie więcej. Czytaj więcej: Trzęsienie ziemi w niemieckiej polityce. Rozpad koalicji ScholzaZdaniem politolożki Hedwig Richter, cytowanej przez Deutsche Welle, źródła kryzysu sięgają dużo wcześniej – do rządów Angeli Merkel (2005-2021). Wtedy Niemcy „odpoczywali” na posiadanych rezerwach i dobrobycie, teraz – przeżywają polikryzys i ponoszą tego surowe konsekwencje.Tak jak jest, jest dobrze? Nie za Odrą– Przez długi czas my, Niemcy, myśleliśmy, że możemy przenieść bezpieczeństwo. Myśleliśmy również, że możemy po prostu zignorować migrację bez konieczności znalezienia prawdziwego rozwiązania. I myśleliśmy, że możemy odłożyć w czasie wszystkie katastrofy ekologiczne. Teraz jednak żyjemy w czasach, w których uderzają w nas wszystkie skutki uboczne naszych działań – mówi Richter.Zdaniem bułgarskiego politologa Iwana Krystewa ostatnie trzy dekady były dla Niemiec tak dobre, że ludzie chcieliby nadal tak żyć. W międzyczasie świat zmienił się radykalnie. Jak więc zreformować kraj, który nie chce się zmienić?Scholz miał zreformować kraj. Utknął na początkuByły korespondent Agencji Reutera w Niemczech John Kampfner uważa, że 80-90 problemów rządu stanowił… kanclerz. – Olaf Scholz był bardzo odważny w swoim przemówieniu na temat przełomu (w niemieckiej polityce – red.), podjął ryzyko. Kanclerz zdecydował, że Niemcy muszą dokonać wielu radykalnych zmian. Po tym jego popularność wzrosła. Ale później stało się zbyt mało, po dwóch krokach naprzód nastąpiły dwa kroki wstecz. Temu rządowi brakuje przywództwa – uważa były korespondent Agencji Reutera, cytowany przez Deutsche Welle.Zobacz także: „Niemcy nie są nikomu nic winni”? „Tageszeitung” polemizuje