„Pytanie Dnia”. – Ta demonstracja była czymś bardzo niesmacznym. To przejaw polskiego „kundlizmu”. Co to za obyczaj, żeby urządzać euforyczne oklaski dla prezydenta innego kraju, który nawet nie znajduje się w tej izbie – powiedział w programie „Pytanie dnia” na antenie TVP Info były prezydent i marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, nawiązując do zachowania posłów Prawa i Sprawiedliwości. Według obliczeń amerykańskich mediów Donald Trump zwyciężył w wyborach prezydenckich w USA, zdobywając 292 głosy elektorskie. Ze spływających rezultatów wynika, że Republikanie zyskali kontrolę nad Senatem i mają szansę na utrzymanie większości w Izbie Reprezentantów.– Wszyscy braliśmy pod uwagę takie rozwiązanie, że kandydaci będą blisko siebie, ale chyba nikt się nie spodziewał, że ta różnica okaże się tak wielka. Trump będzie prezydentem pozbawionym wszelkich hamulców, bo wszystko wskazuje na to, że będzie dysponował Senatem oraz Izbą Reprezentantów – powiedział w programie „Pytanie Dnia” Bronisław Komorowski.Czytaj także: Republikanie przejmują Biały Dom i najpewniej także SenatByły prezydent zareagował także na zachowanie polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy w środę w Sejmie wstali z miejsc i wykrzykiwali: „Donald Trump”, nagradzając go chwilę potem owacją na stojąco.„Przejaw kompleksów”– Dla mnie ta demonstracja była czymś bardzo niesmacznym. To przejaw polskiego „kundlizmu”. Co to za obyczaj, żeby urządzać euforyczne oklaski dla prezydenta innego kraju, który nawet nie jest obecny w tej izbie. To pokazuje tylko spore kompleksy. Tak się nie traktuje polskiego parlamentu – stwierdził były marszałek sejmu.Bronisław Komorowski przyznał jednak, że zwycięstwo Trumpa jest „podmuchem wiatru politycznego działającego na rzecz Prawa i Sprawiedliwości”, zaś wnioski z porażki Demokratów „da się przenieść na polskich demokratów, by nie popełnili takich samych błędów”.Błędy Demokratów– Demokraci źle wycelowali w sprawy, które najbardziej interesowały wyborców. Najważniejsze nie było zagrożenie demokracji, prawa kobiet czy aborcja. Amerykanów interesowały kwestie poziomu życia w kontekście drożyzny oraz problem poczucia braku bezpieczeństwa ze względu na nielegalną migrację, która potem przekładała się na zabieranie miejsc pracy – powiedział były prezydent.Zobacz też: Pierwszy taki wyborczy przypadek w USA od 132 latProwadząca „Pytanie Dnia” zwróciła uwagę na wypowiedź gościa o problemie migracji w kontekście wyborów prezydenckich w Polsce. – „Czyli rację ma Donald Tusk, ogłaszając zawieszenie prawa azylowego?” – dopytywała Dorota Wysocka-Schnepf.– Ma rację. Demokraci nie powinni liczyć, że świat polityki będzie się składał z samych eleganckich rozwiązań szanujących wszystko i wszystkich. Tusk jednym ruchem wyjął Prawu i Sprawiedliwości jeden segment kampanii prezydenckiej, bo najprawdopodobniej wokół tego chcieli budować narrację, a premier ich łatwo przelicytował – odpowiedział były prezydent.Czytaj także: „Czekam na naszą współpracę”. Tusk pogratulował Trumpowi