Algorytm zna cię lepiej niż rodzina. Algorytmy są obecnie podstawowym narzędziem w dotarciu do potencjalnych grup docelowych. Dotyczy to również marketingu politycznego. Są coraz lepsze i potrafią z niezwykłą dokładnością ocenić możliwe potencjalne zachowania. Specjalista w tej dziedzinie doktor Michał Kosiński mówi w rozmowie ze stacją TVP Info, że nie w technologii leży problem, tylko w tym, czemu i komu ona służy. Dr Kosiński w pewnym momencie stał się twarzą zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach z 2016 r., gdy opinia publiczna poznała skalę profilowania potencjalnych wyborców za pośrednictwem algorytmów stosowanych w platformach społecznościowych. Nie jesteśmy bardzo unikalni– W tej pamięci społecznej, dziennikarskiej, przypięta mi została łatka autora tych algorytmów, gdzie w rzeczywistości byłem ich audytorem, starając się ostrzegać polityków tworzących regulacje, aby tymi algorytmami się zająć – wyjaśnia polski naukowiec, jeden z czołowych specjalistów w dziedzinie psychometrii, będący wykładowcą Uniwersytetu Stanforda. – Przez wiele lat prowadziłem badania, które miały na celu rzucić światło na to, co robią firmy marketingowe. Na to, co robią platformy społecznościowe. Tworzyłem badania, w których pokazywałem, jak dokładne są algorytmy. Dla wielu ludzi było to zaskoczeniem. Wielu ludzi nie brało tego poważnie, aż do momentu, kiedy Cambridge Analytica zaangażowała się w wielki skandal – dodaje w rozmowie z Witoldem Tabaką, reporterem TVP Info.Czytaj także: „Gra o Amerykę 2024” – wybory prezydenckie w USA na żywo w TVP InfoTe narzędzia wielkich firm technologicznych stosowane w marketingu „umożliwiają dopasowanie komunikacji do tego, aby wywrzeć jak największy wpływ”, bo nie jesteśmy „tak bardzo unikalni, jak nam się wydaje”.Jak mówi Kosiński, we współczesnej polityce nie jest to nic nowego, bo z algorytmów jako pierwszy szeroko w kampaniach wyborczych korzystał Barack Obama.Algorytm zna cię lepiej niż żona – Algorytmy, tak jak dobry psycholog, mogą stwierdzić państwa polityczne orientacje. Mogą ocenić charakter, osobowość, religijność, inteligencję i masę innych cech – tłumaczy. Co więcej, są w stanie przewidzieć potencjalne działania danego człowieka znacznie lepiej niż on sam czy jego najbliższa rodzina.Z jednej strony może to być wykorzystywane do polecania komuś książki, która się spodoba, ale może też być wykorzystywane do szerzenia np. dezinformacji lub propagandy.– W niecnych rękach ten sam algorytm może być wykorzystany do tego, żeby zniechęcić kogoś do głosowania albo zachęcić do głosowania na osobę, która nie ma na względzie naszego najlepszego interesu – mówi.Czytaj także: Zabawa z bronią. Tak Republikanie i Demokraci pogrywają nią w kampaniiWpływ na zachowania milionów ludzi na świecie mają właściciele wielkich firm technologicznych jak X czy Facebook, którzy nie zostali wybrani w powszechnych wyborach, więc nie odpowiadają przed opinią publiczną jak polityk. Dla nich liczy się tylko biznesowy zysk, co rodzi zagrożenia, w jaki sposób wykorzystują swoje możliwości.– Wiele z tych platform elektronicznych jak X, Facebook czy Google ma swoje bardzo wyraźnie preferencje i ich działaniami kierują zarządy, prezesi, którzy nie byli przez nas wybrani demokratycznie. Nie są szkoleni w systemach politycznych czy w etyce i moralności. Są to osoby, które przed społeczeństwem nie są w żaden sposób odpowiedzialne, a podejmują decyzje wpływające na losy jednostek i losy świata – przyznaje Kosiński.Czytaj także: Elektorzy dadzą prezydenturę. Kogo faworyzują najnowsze prognozy?Na co łapią się ludzie Rozwój mediów społecznościowych sprawił, że niezwykle łatwo jest docierać do szerokich mas odbiorców. Specyfika tych platform sprzyja prezentowaniu uproszczonych treści, gdzie na głębszą analizę nie ma czasu.– Ideą przekazu populistycznego jest to, że jest popularny. Dużo łatwiej jest promować proste rozwiązania: „To wszystko wina imigrantów”, „to wszystko wina mniejszości religijnej albo niereligijnej”. Ludzie łatwo się na to łapią. Trzeba wydać niedużo dolarów, żeby taki przekaz promować – przekonuje naukowiec.Czytaj także: Najpierw „wygra” Trump. Kiedy poznamy wyniki wyborów w USA?W jego opinii „strasznym” jest to, że „tak wiele milionów ludzi jest gotowa głosować na osobę, która nie chowa się przed tym, że nie przejmuje się innymi, jest niemoralna, chwali się łapaniem kobiet za intymne części ciała. Nie mieści mi się to w głowie, że brak alternatywnych kandydatów i chciwość mediów, promujących takiego człowieka czy niekompetencja kandydatów opozycji powoduje to, że ludzie decydują się głosować na tego człowieka”.– Aby przekonać kogoś do prawdziwych rozwiązań, które często są skomplikowane, trudne, gdzie przyszłość nie jest czarno-biała, gdzie to rozwiązanie, które obiecujemy, nie przyniesie cudów jutro, tylko będzie wymagało dziesięciu czy dwudziestu lat pracy – na to trzeba wydać dużo więcej dolarów, żeby kogoś do tego przekonać – zauważa dr Michał Kosiński, w którego obecnym spektrum opracowań naukowych jest psychologia sztucznej inteligencji.• Chcesz dowiedzieć się więcej o wyborach w USA? Zachęcamy do lektury artykułów z serii #Wyjaśniamy Stany!