Ostatnie będą zliczone głosy diaspory. Po podliczeniu danych z 98,65 proc. komisji wyborczych urzedująca prezydent Maia Sandu prowadzi z dość dużym zapasem. Otrzymała 54,9 proc. głosów. Jej oponent Alexander Stoianoglo wezwał wszystkich, by „zachowali spokój”. Wcześniej, po podliczeniu głosów z ok. 80 proc. komisji przewagę miał Alexandr Stoianoglo – 51,9 proc.W Mołdawii wygrał... Stoianoglo. Decyduje diasporaWedług danych CKW w komisjach wyborczych na terytorium Mołdawii wygrał Stoianoglo z wynikiem ok. 51,19 proc. Tradycyjnie na korzyść prozachodniej kandydatki przeważyła mobilizacja diaspory, tym razem rekordowa – według danych z północy w nocy z niedzieli na poniedziałek za granicą zagłosowało ponad 327 tys. wyborców.Eksperci zwracają uwagę, że biorąc pod uwagę kolejność liczenia wyników, rezultat będzie się poprawiać na korzyść Sandu.Najpierw liczone są głosy z małych komisji, wiosek oraz wschodnich komisji zagranicznych. Dopiero na samym końcu zliczane są głosy diaspory z krajów zachodnich, gdzie odnotowano w tym głosowaniu rekordową frekwencję (ponad 320 tys. głosów). Diaspora w tej części świata popiera w przeważającej części siły proeuropejskie. W pierwszej turze wyborów na Sandu oddało głos ok. 70 proc. wyborców głosujących za granicą.Sandu: Mołdawio, zwyciężyłaśMaia Sandu w przemówieniu podziękowała Mołdawianom. – Mołdawio, zwyciężyłaś. Dzisiaj daliście lekcję demokracji, którą należy zapisać w podręcznikach historii – mówiła Sandu, gdy niepełne jeszcze wyniki wyborów dawały jej 54 proc.Jej oponent wezwał rodaków „do zachowania spokoju, niezależnie od liczb”. – Głos każdego zasługuje na szacunek, a demokracja to przede wszystkim dojrzałość w obliczu wyniku – mówił, cytowany przez portal Newsmaker.md Alexander Stoianoglo w noc wyborczą.Czym różnią się kandydaci?Sandu i wspierająca ją Partia Działania i Solidarności (PAS) przekonują, że niedzielne wybory mają decydujące znaczenie dla przyszłości kraju i utrzymania go na kursie proeuropejskim, a zwycięstwo oponenta będzie oznaczać groźbę powrotu na rosyjską orbitę. Alarmują również, że w kraju ma miejsce bezprecedensowa próba „kradzieży wyborów” poprzez zorganizowaną przez Moskwę sieć kupowania głosów.Zobacz również: Biały Dom zadowolony z referendum w Mołdawii. „Porażka Rosji”Stoianoglo przekonywał, że chce być prezydentem wszystkich i deklarował „apolityczność”. Były prokurator generalny odcina się od oskarżeń o prorosyjskość i deklaruje się jako zwolennik eurointegracji, jednak nie poparł zainicjowanego przez Sandu referendum, dotyczącego wpisania eurointegracji do konstytucji Mołdawii. Uważa też, że Mołdawia powinna poprawić swoje relacje z Moskwą.Według proeuropejskich władz Stoianoglo był w tej kampanii kandydatem wspieranym przez Kreml i beneficjentem „masowej ingerencji Rosji w wybory” – korupcji wyborczej oraz innych nielegalnych działań, takich jak „zorganizowany dowóz” wyborców z Naddniestrza oraz darmowych „lotów wyborczych” z Rosji do Stambułu, Baku i Mińska.Ingerowanie w proces wyborczyW trakcie głosowania odnotowano fałszywe alarmy bombowe w Liverpoolu, Northampton, Frankfurcie, Kaiserslautern, a także w Bukareszcie i Braszowie. Kiszyniów miał wcześniej ostrzec zachodnie stolice, że może dojść do podobnych działań w celu zakłócenia głosowania diaspory.W pierwszej turze wyborów 20 października Sandu zdobyła 42,45 proc. głosów, a Stoianoglo – niecałe 26 proc.Zobacz też: Znamy oficjalne wyniki wyborów prezydenckich w Mołdawii