Nie trzeba być maratończykiem. Sezon jesienny to świetny czas, żeby zacząć przygodę z bieganiem. Jednak wielu z nas szybko kończy przygodę z tym sportem już po kilku sesjach treningowych. Dlaczego tak się dzieje? Według naukowców powodem jest zbyt szybkie tempo biegu, które narzucamy podczas treningów. A w rzeczywistości, wcale nie trzeba być od razu maratończykiem. Bieganie to bardzo dobry sposób, żeby spalić nadmierną tkankę tłuszczową. Ale, żeby to się udało, najważniejsza jest regularność treningów. Według specjalistów, najbardziej optymalnym rozwiązaniem jest pięć sesji biegowych w tygodniu, każda co najmniej przez 30 minut. Taki czas jest odczuwalny dla organizmu, ale nie przeciąża go nadmiernie, wskutek czego nie zniechęcamy się „na stracie” do tej formy aktywności. Wolniejsze tempo, to więcej wybieganych kilometrówWażne jest także tempo, w jakim biegniemy. Jak podaje niemiecki serwis Bild, „powolne bieganie obniża spoczynkowe ciśnienie krwi i wzmacnia serce. Może to wydłużyć oczekiwaną długość życia. Im silniejszy mięsień sercowy, tym wydajniejsza jego praca”. Wolniejsze tempo biegu sprzyja także długości trasy, na jaką możemy się zdecydować. A to z kolei, jest kluczowe dla palenia tkanki tłuszczowej, ponieważ organizm korzysta ze zgromadzonego tłuszczu, a nie węglowodanów, z których czerpiemy przy intensywniejszym treningu. Wolniejszy bieg zwiększa również wytrzymałość naszego organizmu.Dodatkową zaletą jest także mniejsze ryzyko urazów. Przy wolniejszym tempie biegu jesteśmy w stanie lepiej kontrolować ruchy naszego ciała, a co za tym idzie, technikę, dzięki czemu możemy uniknąć ewentualnych uszkodzeń.Zobacz także: Nowe badania naukowców. Tak można skuteczniej stracić na wadze