Program „Pytanie dnia” w TVP Info. Piotr Szczęsny podpalił się 7 lat temu na Placu Defilad w proteście przeciw łamaniu praw człowieka i demokracji. To był bardzo głośny protest, choć w TVP nie było o tym ani słowa. – Ten dzień zaczął się normalnie i nic nie wskazywało na to, że stanie się coś innego. Mąż miał jechać do Warszawy, co zdarzało się dość często, dlatego, że mąż oceniał wnioski unijne w programie „Leonardo Da Vinci”, na szkolenia. Nie było w tym nic dziwnego – mówi w programie „Pytanie dnia”, w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf, Ewa Negrusz-Szczęsna. Piotr Paweł Szczęsny to chemik i szkoleniowiec, który dokonał aktu samopodpalenia się w proteście przeciwko polityce Prawa i Sprawiedliwości oraz inspirowanej politycznie dyskryminacji (rasizmowi, homofobii i innym jej formom) w polskim życiu społecznym. Do dramatu doszło 19 października 2017 roku na warszawskim placu Defilad.– To był wielki szok, wielki ból i rozpacz. Później w kolejnych dniach, kiedy mąż był w szpitalu, była nadzieja, że może uda się go uratować. To pojawiło się poczucie, że coś się skończyło i nigdy nie będzie już tak jak dawniej – mówi żona Piotra Szczęsnego, Ewa Negrusz-Szczęsna.Na oczach Piotra Szczęsnego, który sam siebie określał mianem „szarego człowieka”, budowała się młoda demokracja, ale też szybko zaczął on dostrzegać zagrożenia dla niej.– Mąż obawiał się, że to, co osiągnęliśmy, tą swoja mrówczą, ciężką pracą, w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego i budowaniu naszej młodej demokracji, że to jest zagrożone – mówi Ewa Negrusz-Szczęsna. Zobacz także – „Niebezpieczne związki”: Macierewicz dopuścił się zdrady dyplomatycznej?Przed dokonaniem podpalenia Piotr Szczęsny przedstawił swój manifest, w którym było 15 punktów – fundamenty rozwoju społecznego i demokracji. Miał świadomość, że nie są one realizowane i wszystko idzie w złą stronę.– Stało się to, czego on się obawiał. To przed czym przestrzegał – mówi Ewa Negrusz-Szczęsna.