Rząd nie prowadzi żadnych prac w tym zakresie. Donald Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu wypowiedział się na temat freak fightów. – Nie prowadzimy żadnych prac, by zakazać organizacji tego typu wydarzeń, jednak na pewno musimy pomyśleć, jak ograniczyć dostęp dzieci do oglądania tych gal – powiedział premier. Wcześniej minister Sławomir Nitras poinformował, że nie wyklucza „prawnych ograniczeń do organizowania freak fightów”. Wezwał do tego, by na Stadionie Narodowym nie odbywała się już więcej żadna gala freak fightowa. Ostatnia taka impreza miała miejsce dwa miesiące temu.– Stadion Narodowy to jest miejsce „święte”, a nie miejsce, gdzie jeden człowiek kolanem rozbija nos drugiemu człowiekowi. Nie chcę, żeby na Stadionie Narodowym były tego typu przedsięwzięcia – mówił Nitras.Premier był nieco bardziej ostrożny w osądach i skupił się przede wszystkim na najmłodszych widzach, którzy „ze świata freak fightowego czerpią złe wzorce”.„Uszy mi puchną”– Nie jestem fanem freak fightów, które w sposób spektakularny promują brutalność i wulgarność. Ja jestem stary i doświadczony, ale uszy mi puchną od słuchania tego. Nie będę jednak zwolennikiem żadnych form cenzury. Jako dziadek dbam, żeby dzieci w mojej rodzinie nie oglądały tych wydarzeń. Nie mam wątpliwości, że freak fighty powinny być ograniczone dla tych najmłodszych – powiedział Tusk.Lider Koalicji Obywatelskiej podkreślił, że „rząd nie pracuje nad żadnym tego typu projektem”.– Zaapelowałbym do stacji telewizyjnych, rodziców i szkół, żeby chronić dzieci przed tą szerzącą się patologią. My jednak jako rząd nie prowadzimy konkretnych prac nad zakazem organizacji samych wydarzeń, bo będę zawsze przeciwko jakiejkolwiek formie cenzury. Nie wykluczam jednak, że jakiś pomysł, by ograniczyć nieco dostęp dla najmłodszych w końcu się pojawi – poinformował premier.Czytaj także: Ponad jedna trzecia Polaków dopuszcza bicie dzieci