To bardzo cenne informacje dla naukowców. Zaginione miasto w meksykańskiej dżungli przypadkowo odkryte przez młodego archeologa. Doktorant natknął się na pozostałości osady Majów przypadkiem. Miasto zostało zresztą odnalezione wiele wieków temu, jednak zostało zapomniane w gęstej dżungli. Na miejscu archeolodzy odkryli piramidy, boiska sportowe, groble łączące dzielnice oraz amfiteatry w południowo-wschodnim stanie Campeche. W zaginionym mieście mieszkało nawet 50 tys. Majów„Zespół odkrył w sumie trzy stanowiska o powierzchni stolicy Szkocji, Edynburga, 'przez przypadek', gdy jeden z archeologów przeglądał dane w Internecie” – czytamy w serwisie BBC.– Byłem mniej więcej na szesnastej stronie wyszukiwarki Google i znalazłem badanie laserowe przeprowadzone przez meksykańską organizację zajmującą się monitorowaniem środowiska – wyjaśnia Luke Auld-Thomas, doktorant na uniwersytecie Tulane w USA. Kiedy przetworzył dane metodami stosowanymi przez archeologów, dostrzegł to, czego inni nie zauważyli – ogromne starożytne miasto. Miało ono istnieć w okresie największego rozkwitu tego rejonu, tj. od 750 do 850 r. n.e. Według najnowszej wiedzy mogło być domem dla 30–50 tys. ludzi.Potwierdziły się kolejne przypuszczeniaGrupa badaczy nazwała to miejsce – Valeriana. „Miasto, którego powierzchnia wynosiła około 16,6 kilometrów kwadratowych, składało się z dwóch głównych ośrodków z dużymi budynkami oddalonymi od siebie o około 2 km, połączonych gęstą zabudową i groblami” – podaje BBC.To kolejne potwierdzenie, iż Majowie żyli w złożonych miastach i miasteczkach. Takiego zdania jest również profesor Elizabeth Graham z University College London. – Chodzi o to, że krajobraz jest zdecydowanie ustalony – tzn. ustalony w przeszłości – a nie, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, niezamieszkany czy dziki – przekonywała.Czytaj też: Wampirzyca odzyska twarz. Pomoże drukarka 3D