Nie uwzględniono zażalenia. Zażalenie oddalono. Sąd podzielił argumenty prokuratora, że w postępowaniu zachodzi obawa matactwa lub ucieczki, a także, że czyny są zagrożone wysoką karą. Janusz Palikot pozostanie w areszcie do 2 grudnia.Decyzja sądu została skomentowana przez jednego z obrońców Palikota, mecenasa Jacka Duboisa. Adwokat stwierdził, że w tej sprawie ważnym jest, żeby „nie patrzeć przez pryzmat tylko tej sprawy, ale również pewnych zjawisk, które zachodzą w Polsce”.Janusz Palikot zostaje w areszcie - nie wyjdzie za kaucją– Im więcej mówimy o demokracji, tym ta demokracja spotyka się z bardziej radykalnymi działaniami organów państwa. Gdybyśmy przyjęli założenie, że areszt jest zwyczajem, a nie stosowanie aresztu jest wyjątkiem, to nie moglibyśmy dzisiejszej decyzji sądu nic zarzucić, bo została merytorycznie uzasadniona – mówił Dubois.Mecenas zwrócił uwagę, że „konstytucyjną i kodeksową zasadą jest to, że areszt powinien być czymś wyjątkowym, a nie czymś co jest stale stosowane”.Zobacz też: Palikot i spółka ukarani. Ponad milion złotych grzywny– Praktyka ostatnich 10 lat doprowadziła do sytuacji, że wyjątek stał się zasadą. Wolność jest jedną z największych wartości i można jej pozbawić tylko i wyłącznie w sytuacjach wyjątkowych. Dzisiejsze orzeczenie wpisuje się w to, że wyjątek staje się regułą, czyli jest praktycznie najczęściej stosowany – przekonywał adwokat.Decyzję skomentował także prokurator Łukasz Kudyk z Dolnośląskiego Wydziału Prokuratury Krajowej.– Sąd podzielił stanowisko prokuratury w zażaleniu i uznał, że tymczasowy areszt zabezpieczy prawidłowy tok postępowania. Sąd uznał, że żadne poręczenie majątkowe, choćby w postaci miliona złotych jest niewystarczające, znając realia tej sprawy. Mimo że jest to wyjątkowy środek zapobiegawczy, to wyjątkowe muszą być też okoliczności tej sprawy – oświadczył prokurator.O co oskarżony jest Janusz Palikot?Palikot usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Zarzuty oszustwa usłyszeli też jego współpracownicy – Przemysław B. i Zbigniew B. Przemysław B. dodatkowo usłyszał zarzut przywłaszczenia mienia. Wobec nich prokuratura zastosowała wolnościowe środki zapobiegawcze. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł w związku z działalnością spółek należących do podejrzanych. Zarzuty dotyczą lat 2019-2023.Postępowanie zostało wszczęte na początku lutego 2024 r. Już wówczas UOKiK zakwestionował praktyki biznesowe Janusza Palikota i spółki Polskie Destylarnie z Lublina, która organizowała kampanię pożyczkową „Skarbiec Palikota”. Urząd wyjaśnił, że Polskie Destylarnie budowały swoją wiarygodność i zaufanie potencjalnych inwestorów, podając wprowadzające w błąd informacje w reklamach, które pojawiały się głównie w mediach społecznościowych.– Informowały o wyróżnieniach i nagrodach marek alkoholowych, które w rzeczywistości do niej nie należały. Chodzi np. o marki piw lub win: BUH, Koźlak. Spółka używała w tym celu sformułowań takich jak „nasze produkty”, podkreślała, że wina i piwa otrzymały specjalne wyróżnienia „Zdobyliśmy 13 (!) medali”, ilustrując to materiałami graficznymi – wyjaśniono.UOKiK poinformował ponadto o podejrzeniach Prezesa Urzędu, które dotyczyły prezentowania przez spółkę wyników finansowych innych podmiotów (niezaangażowanych w akcję „Skarbiec Palikota”). Miały one – zdaniem Urzędu – zachęcić potencjalnych inwestorów do wpłat. – W efekcie takich działań konsumenci mogli pomyśleć, że mają do czynienia z firmą o ugruntowanej pozycji – zauważono.W ocenie UOKiK firma zachęcała do udzielenia jej pożyczek na wysoki procent. – Podawała, że chce zrealizować inwestycje, w tym podbić amerykański rynek alkoholowy. Spółka zastrzegała jednocześnie, że pieniądze nie będą przeznaczone na spłatę długów, a także informowała o dobrej kondycji finansowej – podano.Zobacz także: Miał być sukces, został dług. Upadł ostatni biznes Palikota