Dla nawozów z Rosji i Białorusi. Ministerstwo rozwoju podjęło działania dyplomatyczne zmierzające do wprowadzenia 30-procentowego cła na import nawozów z Rosji i Białorusi. Zgodę musi wyrazić Komisja Europejska. Grupa Azoty wdraża program naprawczy w związku z trudną sytuacją finansową. Alarmuje jednak, że od miesięcy zmaga się z rosnącym importem nawozów z Rosji i Białorusi. Według danych GUS po siedmiu miesiącach tego roku import nawozów z Rosji do Polski wyniósł ponad 721,5 tys. ton, podczas gdy w podobnym okresie ubiegłego roku było to ponad 246,7 tys. ton. Przywóz nawozów z Białorusi w tym czasie przekroczył 185,5 tys. ton. Rok wcześniej było to ponad 13,4 tys. ton.„Już dziś mierzymy się ze znacznym osłabieniem rentowności produkcji w UE. W tej sytuacji rosnący import stanowi bardzo duże zagrożenie dla naszej branży” – oceniła Grupa Azoty, poproszona o skomentowanie tej sytuacji. Dodała, że w jej przypadku średnio ponad 60 proc. przychodów pochodzi z segmentu AGRO. Grupa Azoty podaje, że zajmuje drugą pozycję w Unii Europejskiej w produkcji nawozów azotowych i wieloskładnikowych.Ochrona polskiego rynku nawozówSpółka wskazała, że gdyby nałożono cła na producentów z Rosji i Białorusi, Unia Europejska pozostanie samowystarczalna, jeśli chodzi o zaopatrzenie w nawozy rolników. „W sezonie 2022/2023 krajowa konsumpcja nawozów azotowych wyniosła niewiele powyżej 50 proc., a nawozów NPK powyżej 60 proc. krajowych zdolności produkcyjnych” – zwróciła uwagę Grupa Azoty.Jak przekazało Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP), minister aktywów zwrócił się już do Ministra Rozwoju i Technologii (MRiT) z prośbą o skoordynowanie działań i „rozważenie wystąpienia” do Dyrekcji Generalnej ds. Handlu w Komisji Europejskiej (DG TRADE) w celu ustanowienia ceł na import nawozów z Rosji i Białorusi na poziomie 30 proc.MAP dodało, że w lipcu tego roku w siedzibie MRiT odbyły się polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe z udziałem Roberta Habecka – wicekanclerza i federalnego ministra ds. gospodarki i ochrony klimatu. Minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski zwrócił wtedy uwagę na „skokowy wzrost” produkcji i importu nawozów z Rosji i Białorusi na rynek UE i wpływ tego zjawiska na lokalnych producentów. Jaworowski podkreślił wówczas konieczność podjęcia „zdecydowanych działań” w ramach UE, czyli ew. sankcji jak również wprowadzenia ceł na nawozy. MAP wskazało też, że w sierpniu 2024 r. z inicjatywy wiceministra aktywów państwowych Jacka Bartmińskiego, odbyło się też spotkanie z przedstawicielami Ministerstwa Rozwoju i Technologii, Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwa Finansów, które „miało na celu wypracowanie działań chroniących polski rynek przed napływem nawozów z Rosji i Białorusi”.MRiT przypomniało, że polityka handlowa Unii Europejskiej należy do jej wyłącznych kompetencji, w związku z czym ewentualne wprowadzenie ceł wymaga zaangażowania Komisji Europejskiej. „Ministerstwo Rozwoju i Technologii podjęło, skoordynowane między różnymi resortami, oraz państwami członkowskimi działania dyplomatyczne zmierzające do zaproponowania rozwiązań na szczeblu unijnym ograniczających import nawozów z wyżej wskazanych krajów” – poinformował resort.ABW przygląda się importowi z Rosji i BiałorusiPAP zapytała też Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), czy monitoruje zjawisko importu na polski rynek nawozów z Rosji i Białorusi, które objęte są sankcjami w związku z wojną na Ukrainie i jak ocenia skalę zagrożenia. „Rozpoznawanie istotnych zagrożeń godzących w bezpieczeństwo ekonomiczne RP, niejednokrotnie wynikających z działalności obcych służb wywiadowczych, pozostaje we właściwości rzeczowej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego” – przyznała ABW. Zastrzegła jednak, że informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń, uzyskane przez funkcjonariuszy ABW „przekazywane są jednak wyłącznie właściwym organom administracji rządowej”.Ministerstwo Finansów (MF) zapewniło z kolei, że by egzekwować sankcje związane z wojną w Ukrainie, nałożone na Rosję oraz Białoruś, Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) wykorzystuje „wszelkie dostępne instrumenty prawne, w celu właściwego skontrolowania przesyłek, co do których istnieje ryzyko związane z obchodzeniem sankcji”. Jak wskazał resort, w przypadku importu nawozów, KAS prowadzi działania kontrolne polegające m.in. na szczegółowej weryfikacji zgłoszeń celnych oraz załączonych dokumentów, badaniu faktur oraz przepływów finansowych między stronami transakcji, weryfikacji dowodów pochodzenia, w tym weryfikacji dowodu pochodzenia w państwie wystawcy, badaniu autentyczności dokumentów w laboratorium celnym, prowadzeniu kontroli celnych po zwolnieniu towarów w siedzibie przedsiębiorcy.„Do MRiT należą w szczególności sprawy współpracy z organizacjami międzynarodowymi o charakterze gospodarczym oraz prowadzenia działań w zakresie kształtowania i realizacji zasad wymiany handlowej Unii Europejskiej z krajami trzecimi” – zwróciło jednak uwagę MF. Ministerstwo dodało, że w przypadku ustanowienia mechanizmów ochronnych w handlu z krajami trzecimi, organy celne KAS egzekwują instrumenty polityki handlowej, „w takim zakresie w jakim wynika to z wprowadzonych regulacji ochronnych”.Resort rolnictwa nie ma listy firmMinisterstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi pytane, czy dostrzega problem nadmiernego importu nawozów z Rosji i Białorusi, oceniło, że „rynek nawozowy w Polsce jest uregulowany i zgodnie zarówno z przepisami unijnymi jak i krajowymi (ustawa o nawozach i nawożeniu)”. „Tylko producenci, którzy spełnią określone wymagania, mogą funkcjonować na tym rynku” – podkreśliło. Odpowiedziało też, że „nie posiada danych”, które firmy sprowadzają do Polski nawozy z Rosji i Białorusi.PAP zapytała też, czy MRiRW ma szacunki, o ile wzrosłyby ceny nawozów importowanych, gdyby nie było krajowych źródeł produkcji. „Ministerstwo nie ma takich informacji. Posiadamy krajowy przemysł nawozowy i z tej rodzimej produkcji korzystają rolnicy” – stwierdził resort.Grupa Azoty przekazała, że od końca marca 2024 r. przygotowuje analizy, odbywa szereg spotkań, wysyła pisma do decyzyjnych instytucji na poziomie UE, m.in. w ramach organizacji Fertilizers Europe, by przedstawić swoje stanowiska w związku z alarmującymi poziomami importu nawozów z Rosji i Białorusi – zaznaczyła. Zdaniem spółki w przypadku importu nawozów ze Wschodu problemu nie rozwiąże CBAM (tzw. podatek węglowy). „Pełne wdrożenie mechanizmu CBAM zaplanowane jest na styczeń 2026 r., wtedy też będzie on stanowił wsparcie w obszarze emisyjności produktów z importu, pozostanie jednak bez wpływu m.in. na kwestie cen gazu, na podstawie których swoją produkcję prowadzą firmy z Rosji i Białorusi. „Mówimy o roku 2026, podczas gdy jako producenci w UE płacimy od wielu lat koszty systemu ETS tj. uprawnień do emisji CO2” – podkreśliła Grupa Azoty.Uzależnienie od Rosji Zaznaczyła, że nawozy z Rosji i Białorusi produkowane są przy dużo niższych kosztach gazu i nie są obciążone opłatami m.in. CO2, wynikającymi z systemu ETS, który obowiązuje w UE. „Stale rosnący import z Rosji i Białorusi powoduje, że realne jest uzależnienie Unii Europejskiej od nawozów z tych kierunków. Już teraz obserwujemy, że ceny importowanych nawozów są celowo zaniżane, aby istotnie osłabić rynek, a w konsekwencji pozycję producentów z UE” – wskazała Grupa Azoty, dodając, że w tym samym czasie rosyjscy i białoruscy producenci inwestują w swoje fabryki i modernizują technologie wytwarzania nawozów. Spółka zwróciła uwagę, że może to mieć konsekwencje dla bezpieczeństwa żywnościowego Unii Europejskiej. „Ograniczenia w produkcji nawozów prowadzą za sobą ograniczenia w produkcji amoniaku, kwasu azotowego oraz technologicznego CO2 – wszystkie te komponenty są krytyczne, m.in. w sektorze spożywczym do celów chłodzenia, pakowania żywności, uboju, dezynfekcji, produkcji napojów gazowanych” – wyjaśniła Grupa Azoty.Czytaj także: Rosja po cichu uzależniła od czegoś innego niż gaz. „To straszne, Europa nie reaguje”W pierwszych sześciu miesiącach 2024 r. Grupa Azoty miała skonsolidowane przychody ze sprzedaży na poziomie 6,74 mld zł i wynik EBITDA w wysokości minus 179 mln zł, przy marży EBITDA minus 2,7 proc., która poprawiła się – jak podkreślono – o blisko 830 mln zł względem analogicznego okresu ubiegłego roku.Jak przekazała spółka w pierwszym półroczu strata netto wyniosła 748 mln zł i została zmniejszona o ponad 300 mln zł w porównaniu do straty w analogicznym okresie 2023 r. Wyniosła ona wówczas 1,09 mld zł.