„Rozmowy niesymetryczne”. Widzę, że PiS ma ochotę gryźć trawę, a w koalicji następuje rozprężenie i takie: „jakoś to będzie”. To mi strasznie przypomina okres, kiedy wszyscy byli zafascynowani tym, jak naród wielbił Komorowskiego i co się później stało. Jest ostatni dzwonek, żeby się wziąć na robotę – ocenił prof. Radosław Markowski, politolog i socjolog, w programie „Rozmowy niesymetryczne” w TVP Info. Prof. Radosław Markowski, dyrektor Centrum Studiów nad Demokracją na Uniwersytecie SWPS, od lat zwraca uwagę na negatywny wpływ człowieka na Ziemię. Jego zdaniem, to wyzwanie dla młodych ludzi. – Bardzo ważne jest to, żeby powstały trzecie izby parlamentów i w nich dobierać młodych ludzi. Wyłącznie młodych ludzi, niekoniecznie wybieranych, ale także selekcjonowanych na 10-15-letnie kadencje, żeby mieli prawo weta wobec tego, co – za przeproszeniem – staruchy pierwszej czy drugiej izby robią. Staruchy, takie jak ja, jak są w parlamencie, to robią sobie dobrze, podwyższają emerytury, zadłużają się sposób formalny i kryminalny, jak PiS robił, e wyprowadzali poza budżet pieniądze. Młode pokolenie kiedyś musi za to zapłacić – stwierdził naukowiec.Oceniając pierwszy rok rządów koalicji prof. Markowski powiedział, że „wiele rzeczy jest bardzo trudnych do rozwiązania”. – Można czerpać radość, że połowa z nich (ludzi związanych z poprzednią władzą - przyp. red.) musi w tej chwili uciekać, kryć się, już samo to jest podnoszące na duchu – uznał. Czytaj także: „To nie było orędzie prezydenta Polski, tylko prezydenta Zjednoczonej Prawicy”Dodał jednak, że „kończy się radosny okres samych zapowiedzi rozliczania i ludzie chcieliby zobaczyć konkrety”. – Uważam, że są tam co najmniej dwie ciężarówki takich, którzy powinni trafić do więzienia. Nie będę ferował wyroków, ale tak mi się wydaje. Więc ten czas ucieka – przyznał.„Ostatni dzwonek na kampanię”Prowadząca program Dorota Wysocka-Schnepf zapytała gościa programu, czy rośnie ryzyko przegranej koalicji rządzącej w zbliżających się wyborach prezydenckich. – W tej chwili ryzyko bardzo rośnie. Moim zdaniem, jest ostatni dzwonek, żeby się wziąć poważnie za robotę i prowadzić kampanię, ale ja tego nie widzę... – przyznał Markowski.Dodał, że w obecnej sytuacji duże szanse ma kandydat PiS. – Ma, dlatego, że tam jest desperacja. Problem polega na tym, że pokazuje się nam procentowe poparcie i z reguły dwa procent Koalicja Obywatelska ma więcej od PiS. „Och, temu PiS-owi nie spada!”. Nieprawda, w absolutnych liczbach spadło z ośmiu milionów do pięciu i pół, ale spadło też Platformie i koalicjantom – stwierdził.Dodał, że PiS jest jednak zdeterminowany, aby wygrać wybory prezydenckie. – Widzę, że PiS ma ochotę gryźć trawę, a tutaj następuje rozprężenie i takie: „jakoś to będzie”. To mi strasznie przypomina okres, kiedy wszyscy byli zafascynowani tym, jak naród wielbił Komorowskiego. I co się później stało? Jest ostatni dzwonek, żeby się wziąć na robotę – podsumował politolog.Czytaj także: Sędzia Żurek: „Wychodzę bardzo poobijany, ale z nadzieją”