Wysoka frekwencja. Gruzini głosują w sobotę w kluczowych dla przyszłości kraju wyborach parlamentarnych. – Wyniki pokażą, w którą stronę zmierza Gruzja. Czy w stronę Europy, czy w stronę kremlowskiej Rosji. Opozycja obawia się fałszerstw wyborczych. Nie zaakceptuje wyniku żadnego innego niż ten, w którym opozycja, zjednoczona w czterech blokach przejmuje władzę w Gruzji – mówi wysłannik TVP Info do Tbilisi Bartłomiej Bublewicz. Przed lokalem wyborczym nr 21, otwartym w jednej ze szkół w centrum Tbilisi, stała przed południem kilkuosobowa kolejka. Wchodząc do budynku, wyborcy mijają dwie duże flagi: Gruzji i Unii Europejskiej. Na przystanku autobusowym przed szkołą wisi banner rządzącego Gruzińskiego Marzenia, na którym zestawione są ze sobą zdjęcia przedstawiające zniszczenia w objętej wojną Ukrainie z obrazami ukazującymi gruzińską względną stabilność. W ten sposób rządzący apelują do głosujących o wybranie „pokoju”. Na bilbordach nie wyjaśniono jednak, że zniszczenia są skutkiem rosyjskiej agresji. Rządzące od 12 lat Gruzińskie Marzenie straszy, że wygrana opozycji będzie oznaczać dla kraju wojnę.Gruzini głosują w kluczowych wyborach– Najważniejsze jest to, żeby nie było wojny. Tylko przy nich nie będzie wojny. Przez 12 lat utrzymali pokój, a za innych rządów tak nie było – przedstawił PAP swój punkt widzenia starszy pan o imieniu Dawit, który popiera Gruzińskie Marzenie. Część osób nie chce ujawniać, na kogo głosuje i przyspiesza kroku, widząc przedstawicieli mediów. – Nie możemy nic pani powiedzieć – odparła starsza kobieta, biorąc towarzyszkę pod ramię i odchodząc. – Zagłosowałam na nr 4, bo to zmiana. I przede wszystkim dlatego, że nie chcemy do Rosji – powiedziała PAP po oddaniu głosu około sześćdziesięcioletnia Gruzinka. Towarzyszący jej mężczyzna odmówił komentarza. W podobnym tonie wypowiedziała się około 20-letnia Nino. Oznajmiła, że też zagłosowała na ten blok, ponieważ „nie chce tu Rosji", a jej kraj „w końcu potrzebuje zmian". Nr 4, o którym mówiły kobiety, to centrowo-prawicowa Koalicja na rzecz Zmiany, zrzeszająca byłych polityków Zjednoczonego Ruchu Narodowego – poprzedniej partii władzy, założonej przez byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego, który odbywa karę pozbawienia wolności. W jej skład wchodzi m.in. partia Ahali (Nowy) Niki Melii i Niki Gwaramii. Prozachodnia prezydent Salome Zurabiszwili, oddając swój głos, oświadczyła, że zagłosowała na „nową Gruzję”. – Głosowałam na tę Gruzję, za którą modli się cała Gruzja. Wieczorem wszyscy będziemy zwycięzcami. Przegranych nie będzie, bo zwycięży Gruzja! – zadeklarowała.Gruzini nie chcą RosjanPremier Irakli Kobachidze z Gruzińskiego Marzenia po oddaniu głosu wezwał opozycję, by pogodziła się z tym, że jego ugrupowanie „zdobędzie 60 proc. głosów”. – To referendum między wojną i pokojem, między amoralną propagandą i tradycyjnymi wartościami, między ciemną przeszłością i świetlaną przyszłością – dodał. Z kolei lider tego ugrupowania, najbogatszy obywatel Gruzji Bidzina Iwaniszwili, ponownie oskarżył opozycję o to, że ich wygrana będzie oznaczać wojnę w kraju i przyniesie Gruzji „katastrofę i ruiny”. Do godz. 10 (godz. 8 w Polsce) frekwencja wyniosła 9 proc. – poinformowała Centralna Komisja Wyborcza. Do głosowania uprawnionych jest około 3,5 mln osób. W Gruzji głos oddać można do godz. 20 (godz. 18 w Polsce). Z kraju spływają doniesienia o incydentach i nieprawidłowościach podczas głosowania. Eoghan Murphy, szef misji obserwacyjnej OBWE/ODIHR, powiedział przed południem dziennikarzom w Tbilisi, że – na zaproszenie władz gruzińskich – od 10 września obserwuje wraz ze swoimi współpracownikami kampanię i proces wyborczy w Gruzji. W dniu wyborów przebieg głosowania monitoruje z ramienia organizacji ponad 300 obserwatorów krótkoterminowych. W niedzielę organizacja zaprezentuje wstępne wnioski dotyczące wyborów. Czytaj też: Beyoncé wzywa do poparcia Harris. Gwiazda pop pojawiła się na wiecu