Aktorka żałuje, że muzyk nie załapał się na erę GPS. Choć Kurt Cobain umarł trzydzieści lat temu, to wydaje się, że aktorka Helen Mirren wciąż nie może pogodzić się z jego śmiercią. „The Guardian” zauważył, że aktorka często wspomina nieżyjącego frontmena Nirvany. A robi w bardzo oryginalny sposób. Ostatni dość zaskakujący przykład miał miejsce podczas niedawnego wywiadu, którego Helen Mirren udzieliła podcastowi Brave New World. 79-latka chętnie mówi o technologicznych nowinkach i wtedy niemal za każdym razem nawiązuje do Cobaina. „Robi mi się smutno, gdy pomyślę, że Cobain nie poznał GPS”– Jestem szczęściarą, że mogę żyć w czasach tak ogromnych postępów technologicznych. Zawsze robi mi się smutno, kiedy pomyślę o tym, że Kurt Cobain nigdy nie doświadczył, jak genialnym urządzeniem jest GPS. To najwspanialsza rzecz świecie, że można w telefonie widzieć siebie jako małą niebieską kulkę poruszają się po ulicy – mówiła.Na podobne wyznanie zdobyła się podczas rozmowy z Oprah Winfrey. – Spójrz na Kurta Cobaina. On ledwo widział w swoim życiu komputery. Cyfrowe nowinki, których doświadczamy są szalenie interesujące – opowiadała.Kolejny przykład, wywiad dla „Cosmopolitan”. – Ostatnio myślałam o Kurcie Cobainie, który umarł, nie wiedząc, że istnieje internet. To bardzo przykre – mówiła. Niemal identyczną frazę wypowiedziała podczas rozmowy z „Daily Mail”. – Gdybym umarła jak Kurt Cobain w wieku 27 lat, nigdy nie dowiedziałabym się, że istnieje internet. Wokół nas dzieją się niesamowite rzeczy, a ja nie mogę się doczekać, co będzie dalej – stwierdziła. Mirren to jedna z najbardziej znanych brytyjskich aktorek. W przyszłym roku skończy 80 lat. W dorobku ma m.in. Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową w filmie „Królowa”. Dlaczego ciągle wspomina wokalistę Nirvany? Tego – jak na razie – nie wiadomo.