Podobnie nagradzano wagnerowców. Syn jednego z poruczników czeczeńskiego watażki Ramzana Kadyrowa jest odpowiedzialny za złupienie jednej z największych fabryk stali Ukrainy. To nagroda za lojalność wobec zbrodniarza Władimira Putina. O sprawie pisze „The Wall Street Journal”. W 2022 roku Rosjanie zajęli Mariupol, w tym jedną z największych fabryk stali w Ukrainie – zakłady Ilicz. Choć wojska agresora ją ostrzelały miasto, zmuszając do przerwania produkcji, nie zniszczyły fabryki. Przynajmniej nie rakietami.Fabryka stali Ilicz rozkradana przez agresorówUstalono, że agresorzy zaczęli rozbierać zakład na części. Eksportują złom na potrzeby rosyjskiego przemysłu motoryzacyjnego, a gazy i inne produkty uboczne produkcji stali – na potrzeby rosyjskiego przemysłu kosmicznego. Tylko w ciągu ostatniego półrocza do Rosji trafiły produkty uboczne o wartości 16 mln dolarów.Zobacz też: Zsyłka na wojnę karą za złe parkowanie. Pożary w Rosji i UkrainieJak podaje holding Metinvest, prawowity właściciel fabryki, najeźdźcy plądrują także jej wyposażenie. Wywieziono z niej nowoczesny sprzęt używany przy produkcji stali o wartości 220 mln dolarów. Większość trafiła do Rosji, część do ościennych krajów, jak Uzbekistan. Nagroda za lojalność dla KadyrowcówObecnie fabryką zarządza nowo powołana spółka – LLC Ilich MMK. Z rosyjskich rejestrów korporacyjnych wynika, że jednym z jej założycieli jest Walid Wachitowicz Korczagin, 25-letni syn Wachita Geremejewa, jednego z zaufanych poruczników czeczeńskiego watażki Ramzana Kadyrowa. Ma to być nagroda za lojalność i gorliwość, z jaką czeczeńskie władze wspierają inwazję na Ukrainę od samych jej początków.Podobny „system nagród” mieli wagnerowcy i innymi rosyjscy najemnicy w ramach ich operacji w Afryce. – Przejęcie zasobów gospodarczych przez sojuszników Putina wydaje się być dobrze zorganizowanym przedsięwzięciem grabieżczym – ocenił Bohdan Biernackij, śledczy z Project Expedite Justice, cytowany przez „WSJ”.Przeczytaj także: Pogrom wagnerowców. Kilkudziesięciu najemników zabitych w zasadzceRosjanie wyciskają Mariupol niczym cytrynę. To przez ten ośrodek przechodzi duża część eksportu zrabowanego Ukrainie zboża – od początku wojny przez port w tym mieście wywieziono 180 tys. ton zboża. Rosjanie zoptymalizowali też logistykę swoich grabieży, prowadząc do miasta linię kolejową, która pozwala im logistycznie ścinać dystans transportu o 300 km i przyspieszać wywóz kluczowych towarów nawet o tydzień.