Przesłuchanie europosła KO. Przed sejmową komisją śledczą do sprawy Pegasusa stawił się w poniedziałek (21.10) europoseł KO Krzysztof Brejza, który miał być inwigilowany z wykorzystaniem oprogramowania szpiegowskiego w 2019 roku. Polityk nie tylko był sprawdzany, ale także jego prywatne informacje i dane wyciekły do mediów. Wcześniej komisja śledcza planowała przesłuchać Ernesta Bejdę. Były szef CBA nie przyszedł jednak na przysłuchanie. Komisja zwróciła się do sądu o ukaranie go grzywną. Ernest Bejda drugi raz nie stawił się na przesłuchanie, ostatnio uzasadniał nieobecność wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który uznał działalność komisji za sprzeczną z ustawą zasadniczą.Brejza: Miałem przebłysk, że coś się stało złegoKrzysztof Brejza podczas przesłuchania zeznał, że tego, iż jest kontrolowany, domyślił się, kiedy zobaczył wiadomości ze swojego telefonu opublikowane w TVP. – To był szok dla mnie, ponieważ trwała kampania wyborcza i przez wiele dni TVP publikowała materiały pochodzące z mojego telefonu, ale przedstawiając je w formie zmiksowanej do kontekstu aferalnego. Wtedy miałem przebłysk, że coś się stało złego – powiedział Brejza.Europoseł dodał, że ostatecznie dowiedział się, iż zastosowano przeciwko niemu oprogramowanie Pegasus w 2021 r., kiedy razem z żoną (Dorotą Brejzą) uruchomili telefon, w którym początkowo była zepsuta bateria. Zobacz także: Prokurator Ewa Wrzosek składa rezygnację. Co zrobi Bodnar?– Udało się odtworzyć oryginalne wiadomości i dzięki temu w sierpniu 2021 roku mogliśmy skierować pozew przeciwko TVP. W grudniu 2023 roku wygraliśmy sprawę przeciwko TVP o publikację wykradzionych SMS-ów z telefonu – przypomniał Brejza.Agentka odstawiona, bo nie doszukała się przestępstwa?Członek komisji Patryk Jaskulski (KO) pytał europosła o pierwszego agenta operacyjnego, który prowadził jego sprawę. – Według mojej wiedzy pierwsza agentka operacyjna prowadziła to postępowanie chyba przez dwa miesiące i po przejrzeniu mojego telefonu odmówiła udostępnienia materiałów uznając, że nie popełniłem żadnego czynu zabronionego – zeznał świadek.Brejza zauważył, że to nie zamknęło jego wątku w CBA.– Została wymieniona na bardziej posłuszną agentkę operacyjną, która, jak ujawnili dziennikarze, niejako w zamian za korzyść materialną udostępniła i kontynuowała te nielegalne działania Pegasusem przez pięć miesięcy – dodał Brejza. Według niego, ta agentka w nagrodę została zastępcą naczelnika w delegaturze bydgoskiej CBA. – Można powiedzieć, że to była korzyść osobista oraz majątkowa" - ocenił europoseł. Zobacz także: Ziobro nie pojawił się na komisji sejmowej, ale zeznawał w prokuraturzeBrejza mówił też, że rotacja agentów w jego sprawie była niespotykana i wszyscy, którzy przyczyniali się do szukania haków na niego, szybko awansowali.Prywatna korespondencja posła w telewizjiEuroposeł został zapytany przez komisję, co wie o istnieniu takiego „pasa transmisyjnego” między Pegasusem, służbami, prokuraturą i Telewizją Publiczną.– Co wiem o samym wycieku? Wiem na pewno, że te materiały były w dyspozycji służb nadzorowanych przez pana Mariusza Kamińskiego. I uważam, że ten wątek powinna zbadać prokuratura, tego w jaki sposób doszło do nielegalnego wycieku do pana Samuela Pereiry – podkreślił Brejza. Chodzi o artykuły publikowane na portalu tvp.info, których autorem był Samuel Pereira. Materiały zawierały prywatną korespondencję polityka KO.Zobacz także: Marcin Romanowski stawi się w prokuraturze. Jest termin [WIDEO]Brejza poinformował, że inwigilacja jego rodziny, jak i środowiska politycznego, trwała sześć miesięcy, 24 godziny na dobę, a skończyła się kilka dni po wyborach parlamentarnych w październiku 2019 roku.Dwa tygodnie wcześniej przesłuchiwana była żona europosła, Dorota Brejza.