Rosja poucza, jak traktować opozycję. Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Mołdawii nie była wolna - taką opinię wygłosił rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow. Druga tura odbędzie się 3 listopada. W kraju, po zliczeniu głosów z niemal 99 proc. komisji, prowadzi aktualna prezydentka Maia Sandu z wynikiem 42,18 proc. Jej główny kontrkandydat i były prokurator generalny Mołdawii Alexandr Stoianoglo zebrał 26,17 proc. głosów. Ale to nie jedyne istotne głosowanie, w jakim w niedzielę wzięli udział Mołdawianie. Wybory prezydenta połączono z referendum w sprawie wpisania do konstytucji proeuropejskiego kursu w polityce kraju. Obywatele powiedzieli w tej sprawie „tak”, choć przeważyła nieznaczna liczba głosów 50,28 proc.Rosja poucza, jak traktować opozycjęNie od dziś wiadomo, że Rosja chce, aby Mołdawia całkowicie podlegała wpływowi Rosji. Niektóre części kraju są zresztą mocno prorosyjskie. Nic dziwnego, że z wynik pierwszej rundy oraz referendum rosyjskie władze zadowolone nie były.Czytaj także: Ambasador Rosji na dywaniku. Chodzi o udział Korei Północnej w wojnie w Ukrainie– To, co widzimy jest technicznie ciężko wytłumaczalnym wzrostem głosów popierających Sandu i orientację w kierunku UE – stwierdził rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow i mówił o „niewolnej” kampanii wyborczej, żaląc się, że opozycji odmówiono możliwości działania i że była ona poddawana represjom ze strony władz.– Byli prześladowani, wtrącani do więzień, przesłuchiwani, nie wpuszczani do kraju, media były zamykane, zasoby internetowe blokowane itd. – powiedział Pieskow.Czytaj także: Rosyjski atak rakietowy w Krzywym Rogu. Wzrosła liczba rannychCo ciekawe mówi to rzecznik prasowy rządu, w którego stronę można rzucić znacznie poważniejsze oskarżenia w zakresie polityki wobec opozycjonistów. Moskiewskie drwinyW poniedziałkowy poranek Sandu, komentując przebieg kampanii wyborczej i samych wyborów, oceniła, że obcy wpływ na nie był „bezprecedensowy”. Zwróciła się do współobywateli, mówiąc, że istnieją „jasne dowody”, że grupy przestępcze współpracujące z „siłami zagranicznymi wrogimi naszym interesom narodowym” próbowały kupić 300 000 głosów.Czytaj także: Trump groził Putinowi. „Powiedziałem: uderzę w sam środek Moskwy”– Jeśli mówi, że nie otrzymała głosów z powodu pewnych grup przestępczych, musi przedstawić dowody. I byłoby miło, gdyby pani Sandu wyjaśniła tak dużą liczbę głosów, które sprzeciwiają się jej linii. Czy to również gangi przestępcze? Czy ma na myśli, że obywatele Mołdawii, którzy jej nie popierają, są związani z gangami przestępczymi? Jest tu wiele niuansów – drwił Pieskow.W Gagauzji wygrała RosjaW autonomicznej Gagauzji, uważanej za najbardziej prorosyjski region Mołdawii, Sandu uzyskała wynik 2,26 proc., a pochodzący z tego regionu Stoianoglo 48,67 proc. Niemal 95 proc. wyborców było przeciwnych wpisaniu eurointegracji do konstytucji, wynika z danych publikowanych przez Centralną Komisję Wyborczą (CEC). Na drugim miejscu znalazła się Victoria Furtuna, była prokurator, również uważana za kandydatkę prorosyjską.Czytaj także: Miedwiediew atakuje polskiego generała. „Stęskniłeś się za rozbiorami?”Słaby wynik 5,16 proc. osiągnęli zwolennicy odpowiedzi „tak” w referendum dotyczącym akcesji do UE. W tym głosowaniu w Gagauzji wzięło udział niecałe 58 tys. osób.Natomiast obywatele mołdawscy mieszkający na terytorium separatystycznego Naddniestrza, którzy na wybory musieli dojechać do lokali znajdujących się na terenach kontrolowanych przez Mołdawię, oddali w referendum 37,44 proc. głosów na „tak”.Sandu zdobyła tam 25,21 proc. głosów, a Stoianoglo wygrał tutaj z 35,41 proc. poparciem. W wyborach prezydenckich zagłosowało nieco ponad 16 tys. mieszkańców Naddniestrza.