Na Półwyspie Koreańskim trwa starcie psychologiczne. Północnokoreańska państwowa agencja prasowa opublikowała zdjęcie rozbitego drona w pobliżu Pjongjangu. Ma to dowodzić, że sąsiedzi z południa stoją za rzekomą infiltracją z początku tego miesiąca. Korea Południowa twierdzi, że nie zaszczyci tego odpowiedzią. O sprawie pisze Associated Press powołując się na fotografie opublikowane przez tamtejszą reżimową agencję prasową KCNA. Widać na nim rozbity dron, który zawisł na drzewie. W oświadczeniu KCNA pisze, że przeprowadzone dochodzenie wskazuje na ten sam typ urządzenia, którego rzekomo używano do dystrybucji propagandowych ulotek. Koreańczycy informowali wcześniej w tym miesiącu, że w swojej przestrzeni powietrznej zauważyli drony i – jak mają w zwyczaju – zagrozili sąsiadom z południa wojną. Korea Północna - dochodzenie ws. zauważonych dronówReżim Kim Dzong Una posłużył się też dość specyficzną logiką. Otóż resort obrony Korei Północnej uznał, że zaprzeczenie tym doniesieniom przez Koreę Południową „będzie oznaczało przyznanie się do infiltracji przestrzeni powietrznej”. Z kolei – zdaniem resortu – przyznanie się do tego przez sąsiedni kraj będzie odebrany jako „wypowiedzenie wojny, rozpoczynające natychmiastowy atak odwetowy”.Zobacz też: Zełenski o żołnierzach Korei. „To pierwszy krok do wojny światowej”Południowokoreańskie dowództwo wojskowe w oświadczeniu odparło, że zarzuty te są „jednostronne” i „niegodne odpowiedzi”. Nastroje na Półwyspie Koreańskim są najgorsze od lat, gdy lider północy Kim Dzong Un w ostatnim czasie nasilił testy broni, groźby, rozszerzył też współpracę wojskową z Rosją, jeśli chodzi o zaopatrywanie agresorów w broń jak i wsparcie jej żołnierzami.Jednocześnie od miesięcy między obiema Koreami trwa zimnowojenne starcie psychologiczne – Północ wysyła na Południe balony ze śmieciami, Południe nadaje głośnikami propagandę przy granicy z sąsiadem.