Przewodnicząca KE „nie jest szczęśliwa”. Matthew Karnitschnig z Politico uważa, że proponując zawieszenie prawa do azylu, premier Donald Tusk utrudnił życie przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, ale zrobił to we właściwym momencie. Jego zdaniem von der Leyen nie może bowiem ostro zareagować, gdy skrajna prawica rośnie w siłę. Premier Tusk zaproponował zawieszenie prawa do azylu. Zapowiedział też, że rząd nie będzie wdrażać europejskich pomysłów, godzących w bezpieczeństwo Polski, takich jak pakt migracyjny.KE w swoim oświadczeniu podkreśliła, że UE musi chronić swoje granice – zwłaszcza z Rosją i Białorusią, czyli państwami, które w ciągu ostatnich trzech lat wywierały dużą presję na granice zewnętrzne, zagrażając bezpieczeństwu krajów członkowskich UE i całej Unii. Podkreśliła jednak, że państwa członkowskie są zobowiązane do zapewnienia dostępu do procedury azylowej. W ocenie KE obie te kwestie – ochrona granic i przestrzeganie prawa do azylu – nie wykluczają się wzajemnie.„Tusk dobrze wyczuł moment”Karnitschnig, obecnie korespondent Politico w Berlinie, zwrócił uwagę, że Tusk dobrze wyczuł moment polityczny w Europie.– Kiedykolwiek wcześniej tak ekstremalna propozycja wywołałaby wstrząs polityczny. Tymczasem teraz, kiedy na hasłach przeciwko migracji skrajna prawica wygrywa lub rośnie z wyborów na wybory, mało kto uzna pomysł Tuska za szczególnie drastyczny. Po pierwsze, ludzie o wiele bardziej rozumieją, z jakiego rodzaju zagrożeniem Polska ma do czynienia, mając za granicą Rosję i Białoruś. Po drugie, tematy związane z migracją na nowo urosły do rangi tematu nr 1 na fali zwycięstw prawicy – powiedział.Karnitschnig nie spodziewa się, by wiele stolic europejskich poszło śladem Tuska i Finlandii, która ustawę zawieszającą azyl wprowadziła już w lipcu. Tusk – jego zdaniem – nie znajdzie się w ogniu krytyki na szczycie unijnym w czwartek i piątek w Brukseli.– Oczywiście, nie oznacza to, że żadne negatywne głosy się nie pojawią, ale będą one stawiać takich polityków w dziwnym świetle, bo przecież oni też nie mają żadnej odpowiedzi na ten problem, ponieważ wszystkie dotychczasowe rozwiązania w kwestiach migracyjnych się nie sprawdziły – powiedział przyszły naczelny Euractivu. Jak dodał, w związku ze wzrostem skrajnej prawicy klasa polityczna UE w większości nie będzie się chciała stawiać w roli obrońcy statusu quo.Zobacz także: Zgrzyt w sprawie azylu? Hołownia odpowiada TuskowiRuch Tuska odpowiedzią na ruch Niemiec Wprowadzając kontrole na granicach, Niemcy same wybiły sobie z ręki możliwość krytykowania Polski, bo – jak uznał Karnitschnig – ruch Tuska jest niejako odpowiedzią na ruch Niemiec.Przyznał, że mamy do czynienia z politycznym teatrem właściwie po każdej ze stron. – Po tym tragicznym ataku, kiedy nożownik pozbawił życia trzy osoby w trakcie festynu w Solingen, widzieliśmy, jak niemieckie władze ogłaszają kontrole na granicy z Polską, jakby islamiści przyjeżdżali do Niemiec właśnie stamtąd. Trudno jest uwierzyć, że te kontrole cokolwiek rozwiążą, ale rządzący muszą w jakiś sposób pokazać, że reagują na zagrożenie – powiedział komentator.– Kontrole na granicach z Polską zostały ogłoszone, ale czy naprawdę zostały przywrócone? Nie, są doniesienia o tym, że granicę tę można przekroczyć w większości miejsc bez problemu – zauważył. Podobnie – w ocenie Karnitschniga – wygląda sytuacja w Polsce: zawieszenie prawa do azylu jest rozwiązaniem pozornym, w końcu nie o azyl w Polsce chodzi tym, którzy próbują przekroczyć granicę polsko-białoruską.Von der Leyen „nie jest szczęśliwa”Karnitschnig wyznał, że byłby zdziwiony, gdyby Tusk o swoim ruchu nie poinformował wcześniej kanclerza Niemiec Olafa Scholza i przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. – Von der Leyen zapewne nie jest z tego powodu szczęśliwa, ale ona wie lepiej niż ktokolwiek inny, że trzeba robić wszystko, co się da, by utrzymać Polskę na ścieżce europejskiej. Ostatnią rzeczą, której Bruksela chce, jest powrót do władzy Prawa i Sprawiedliwości – podkreślił.