To jedno z najważniejszych spotkań Biało-Czerwonych. 11 października 2014 roku na zawsze zapisał się w historii polskiej piłki nożnej. Wtedy reprezentacja Polski prowadzona przez Adama Nawałkę wygrała z kadrą Niemiec 2:0. Selekcjoner po latach wspomina tamte chwile w rozmowie z Robertem Błońskim, dziennikarzem TVP Sport. – Ci, którzy w nas nie wierzyli przed meczem z Niemcami, po nim zaczęli wierzyć. Zaczął się boom na reprezentację Polski. Następnego dnia po wygranej na Narodowym obudziliśmy się w innej, lepszej i piękniejszej rzeczywistości. Po wygranej przeżyłem najgłębszą radość w roli trenera, poczułem spełnienie, dodatkową motywację i głód… sukcesu na EURO 2016 – mówił Nawałka, który święcił z kadrą największe sukcesy w XXI wieku.W tamtym spotkaniu kadra Biało-Czerwonych wyglądała następująco: Wojciech Szczęsny – Łukasz Piszczek, Łukasz Szukała, Kamil Glik, Jakub Wawrzyniak – Maciej Rybus, Kamil Grosicki, Tomasz Jodłowiec, Grzegorz Krychowiak – Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski.– W trakcie meczu starałem się koordynować wszystkie poczynania. Selekcjoner musi świecić przykładem, dawać pozytywnej energii, ale nie wolno mu pozwolić ponieść się emocjom i nie może stracić głowy. Obok mnie zawsze siedzieli asystenci plus dyrektor kadry Tomek Iwan, który szybko reagował, jeśli trzeba było robić zmiany. Lekarz i fizjoterapeuta też byli w pobliżu. Ławka żyła, ale każdy wiedział, co do niego należy – nie dopuszczaliśmy do chaosu ani bałaganu – wspominał Nawałka w rozmowie z TVPSPORT.PL. 66-letni selekcjoner przypomniał także, co działo się po ostatnim gwizdku. – Pamiętam doskonale strzał Łukasza Podolskiego w poprzeczkę przy stanie 1:0. Emocji było nadmiar, ale skończyło się wspaniale. Zwycięstwo z Niemcami można świętować, nie kiedy pójdą pod prysznic, ale dopiero, gdy odjadą autokarem spod stadionu. Napisaliśmy piękną historię. Po tym spotkaniu byłem niesamowicie szczęśliwy i poczułem… głód mistrzostw Europy. Uwierzyłem, że pojedziemy do Francji i tam zrobimy wynik na miarę oczekiwań kibiców oraz zawodników. Chyba dopiero po tym meczu hasło „Łączy nas piłka” tak bardzo oddawało nastrój i rzeczywistość. Mam największą satysfakcję z tego, że wówczas futbol i mecze kadry stały się świętem, połączyły Polaków bez względu na przekonania polityczne czy religijne. Dodam jeszcze, że tak jak zawsze, w autokarze i w szatni, pojawiały się tematy muzyczne, ale odpowiadali za nie wyłącznie piłkarze – oznajmił.Cała rozmowa do przeczytania na TVPSPORT.PL.Czytaj też: Wybory w związku szczypiorniaka. Trener kontra zawodnik. „Będzie ostro”