Medalista paralimpijski, chirurg, a teraz astronauta. John McFall, były paralimpijski sprinter, zdobywca brązowego medalu na 100 m z Pekinu, przechodzi intensywny trening w Europejskiej Agencji kosmicznej (ESA) i może zostać pierwszym w historii astronautą z niepełnosprawnością, który poleci na orbitę – informuje dziennik „The Guardian”. Historia Johna McFalla może być inspiracją dla wielu. Brytyjczyk w wieku 19-lat stracił prawą nogę w wypadku motocyklowym, ale tragedia nie zatrzymała go w realizacji marzeń. McFall zdobył paralimpijski medal, później został chirurgiem urazowo-ortopedycznym, a teraz zajmuje się zupełnie czymś innym – przechodzi szkolenie w Europejskiej Agencji Kosmicznej, by móc w przyszłości polecieć w kosmos. Wymagająca selekcja Ogłoszenie o poszukiwaniu kandydatów do ESA podesłał mu kolega. – Mówiąc szczerze, myślałem tylko o tym, że lot w kosmos byłby czymś wspaniałym – McFall opowiada w rozmowie z angielskim dziennikiem. Minęły trzy lata od wysłania aplikacji do Agencji i 43-latek jest na kursie zostania pierwszym w historii człowiekiem z niepełnosprawnością w kosmosie. Ale to nie było takie proste. McFall był poddany wymagającemu procesowi selekcji, składającemu się z sześciu etapów. Począwszy od wielogodzinnych testów psychomotorycznych, a skończywszy na panelowych wywiadach. – To bardzo ekscytujące. Często słyszę reakcję typu: „dlaczego nikt nie wpadł na to wcześniej?” – mówi. Nie ma gwarancji, że McFall rzeczywiście poleci na ziemską orbitę, ale Agencja metodycznie testuje go tak jak wszystkich innych, którzy przechodzą półroczne przygotowania przed misjami na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). – Musimy zgromadzić dane potwierdzające, że to jest możliwe. Więc nie jest tak, że ktoś powiedział „nie możesz tego zrobić, to niemożliwe”. Mówimy raczej, że „nie wątpimy w to, że to jest możliwe, po prostu jeszcze nikt tego nie zrobił” – McFall tłumaczy „Guardianowi”. Tego typu wyprawy były zaprojektowane z myślą o osobach pełnosprawnych. Testy mają dać odpowiedź na to, jak astronauta będzie się poruszać, stabilizować swoją pozycję w warunkach mikrograwitacji i jak te warunki mogą wpłynąć na protezę. Na razie nic nie wskazuje na to, że taki lot byłby dla McFalla niemożliwy. Nie jestem paratatą, tylko tatą – Mam nadzieję, że między 2027 r. a końcem dekady zobaczymy europejskiego astronautę z niepełnosprawnością jako cześć ekipy ISS. Rzucamy wyzwanie narracji otaczającej niepełnosprawność – przekonuje. Przypomnijmy, że to ostatnie okno możliwości, bo w 2030 r. NASA planuje usunięcie ISS z orbity.Dyskusja dotyczy tego, jak w ogóle określać McFalla, który w elegancki sposób sprzeciwia się określaniem go mianem paraastronauty. – Nie jestem parachirurgiem, tylko chirurgiem. Nie jestem paratatą, tylko tatą. Jeśli będziemy stosować takie rozróżnienie, to pewnie dalej będziemy tworzyć niepotrzebne podziały – dodaje. „Guardian” zauważa, że dane UE sugerują, że osoby niepełnosprawne częściej są bezrobotne i żyją poniżej granicy ubóstwa. – To okazja do tworzenia szans dla ludzi z niepełnosprawnościami w wielu różnych zawodach. Moje zdanie polega na tym, by ludzie mieli dobrze przedstawioną definicję niepełnosprawności. Wiecie, to nie jest wersja niepełnosprawności, która powstała w 1950 czy 1920 roku – zastrzega.Czytaj także: Kosmiczna współpraca amerykańsko-rosyjska. Sojuz dobił na ISS