Artystka w programie „Rozmowy (nie)wygodne” TVP Info – Jestem w szczęśliwym momencie, tylko muszę bardzo uważać na odpoczywanie. Lubię się zapracowywać, pracoholizm to mój następny nałóg, więc czasami sobie za dużo wezmę i wtedy się odzywają niefajne rzeczy – powiedziała Stanisława Celińska w programie „Rozmowy (nie)wygodne” w TVP Info. Stanisława Celińska, aktorka i wokalistka, cztery lata temu zaśpiewała na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu utwór „Niech minie złość”, za który dostała Nagrodę Publiczności, a widzowie odprowadzili ją z amfiteatru do samochodu. Śpiewa w nim: „jesteśmy przecież tacy sami, więc po co wzajemna zawiść i w sercu tak pieczołowicie pielęgnowana nienawiść”. Aktorka przyznała, że widownia przyjęła piosenkę jako protest song.– Przeciwko złu, hejtowi, nienawiści, która się w człowieku rodzi. (Śpiewam) „nie chcę nikogo oceniać”, bo wszystkiego o nim nie wiem. Bardzo często „rzucamy w kogoś kamieniem”, nie znamy całej prawdy, nie wiemy, że tego dnia jest chory albo kogoś stracił. Oceniamy go w tym momencie za jego postępowanie, nie patrzymy, dlaczego się złości. Znajomy bioenergoterapeuta mówi: „Pani Stanisławo, jeżeli ktoś na panią krzyczy, to znaczy, że chce od pani dostać energię, czyli ta złość, krzyk jest słabością”. Chodzi o to, żeby nie oceniać, bo nie wiem wszystkiego – podkreśliła Celińska.Dodała, że „woli przytulić kogoś niż rzucić w niego kamieniem”.– Czy znaczy, że taka jestem? Nie, bez przesady. Bardzo często mi się zdarza, że krytykuję. Skrytykuję, ale potem mówię: "A co napisałaś w piosence?" (śmiech). No więc dla samej siebie też to piszę. Jestem, tak jak inni, człowiekiem – podkreśla Celińska. Prowadzący program Mariusz Szczygieł zapytał, czy śpiewanie jest dla aktorki autoterapią. – Trochę tak jest. Andrzej Wajda opowiadał, że kręci takie filmy, jakie sam chciałby oglądać. Też jestem czasami małym człowieczkiem w środku. Wszyscy jesteśmy albo małą dziewczynką albo małym chłopcem i ja do nich adresuję swoje piosenki, ale do siebie też. Kiedy na koncercie śpiewam piosenki, które podtrzymują na duchu, również sama lepiej się czuję. Wolę zaśpiewać rzeczy, które są krzepiące – podkreśliła. Czytaj także: „Boję się tylko Boga i łez ludzkich”. Jacek Braciak zagra braci Kaczyńskich„Lubię się zapracowywać”Dziennikarz zapytał aktorkę, w jakim momencie życia teraz się znajduje. – Jestem w szczęśliwym momencie, tylko muszę bardzo uważać na odpoczywanie. Lubię się zapracowywać, pracoholizm to mój następny nałóg, więc czasami sobie za dużo wezmę i wtedy się odzywają niefajne rzeczy. Jest taki program „HALT”, który mówi, że alkoholik nie może być: „hungry, angry, lonely, tired”, czyli: „głodny, zły, samotny i zmęczony”. To jest ta nadwrażliwość i trzeba tego pilnować. Ja się nie napiję, wiem o tym doskonale, ale mam podobne zachowania, czyli staję się agresywna i muszę bardzo uważać, tym bardziej, że świat nas nie oszczędza. Powódź, wojna więc trudno jest zachować teraz równowagę i wiarę, ale trzeba. Chociażby ze względu na bliskich, nawet ze względu na te pieski, które trzeba głaskać i uspokajać, bo one czują, że coś się dzieje – podkreśla Celińska. Dodała, że pasja też może być uzależnieniem, dlatego zamierza nastawiać sobie w telefonie budzik, żeby robić przerwy w pracy. – Będę godzinę pisała teksty, a potem przerwa. Te przerwy są bardzo ważne – zaznaczyła. Na pytanie, na czym jej teraz zależy w życiu, odpowiedziała, że na spokoju. – Wiem, że ten spokój tak ciężko osiągnąć, więc jest mi bardzo potrzebny, po to, żeby dalej pisać, żeby wiedzieć, czego chcę dalej od życia – podsumowała. Czytaj także: Magda Umer: Rodzice najpierw wierzyli w Boga, a później uwierzyli w komunizm