„Ma prawo pracować ile chce”. Jestem spokojny, jeśli o chodzi o pracę prokuratury. Jestem tylko niespokojny o nieuczciwość i niesprawiedliwość, bo jeżeli podważa się proces połączenia Orlenu z Lotosem, który przeszedł przez Komisję Europejską, to jak można z tego robić szopki i cyrki – powiedział PAP, były prezes Orlenu i europoseł PiS Daniel Obajtek. Politykowi zarzuca się działanie na szkodę skarbu państwa, gdy pełnił funkcję prezesa Orlenu. Daniel Obajtek w latach 2018-2024 był prezesem Orlenu. W wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbyły się w czerwcu, startujący z listy PiS były prezes Orlenu zdobył rekordową liczbę głosów – 171 689.Co zarzuca się byłemu prezesowi Orlenu?Prokuratura prowadzi trzy duże postępowania dotyczące nadużyć w Orlenie, są to jednak postępowania w sprawie, ale nie przeciwko osobie. Wśród nich jest śledztwo wszczęte przez Prokuraturę Okręgową w Płocku, dotyczące połączenia Orlenu z Grupą Lotos.Chodzi między innymi o podejrzenie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków zarządu Orlenu oraz inne osoby i wyrządzenia szkody nie mniejszej niż 4 mld zł.Były prezes Orlenu podkreślił, że przeciwko niemu nie toczy się w prokuraturze żadna sprawa. – Prokuratura sobie pracuje, oczywiście ma prawo sobie pracować, ile chce – powiedział.Obajtek zapewnił, że jest spokojny o prace prokuratury. – Jestem tylko niespokojny o nieuczciwość i niesprawiedliwość, bo jeżeli podważa się proces połączenia Orlenu z Lotosem, który przeszedł przez Komisję Europejską i wszyscy akcjonariusze wyrazili na to zgodę, czyli właściciele, to jak można z tego robić szopki i cyrki – mówił w rozmowie z PAP.Europoseł zaznaczył, że „chętnie poszedłby” na posiedzenie komisji śledczej, która zajmowałaby się połączeniem Orlenu z Lotosem. – Komisji nie ma i nie będzie. A szkoda, bo pokazałbym pewne mechanizmy patologiczne, które działały w tym systemie od lat 80-tych – dodał.Zobacz też: Podsłuch gabinetu Daniela Obajtka. Nie będzie śledztwaObajtek przypomniał, że stanął przed komisją śledczą ds. afery wizowej, z którą nie miał, według niego, nic wspólnego. Podkreślił, że był „goniony po województwie, jak człowiek skazany”, żeby doręczyć mu wezwanie do stawiennictwa się przed tą komisją.– Poczułem, że to państwo, które jest teraz, robi szopki za pieniądze podatników. Szopki, które bardzo dużo kosztują. Uruchomiono całą policję na Podkarpaciu, która zamiast gonić przestępców, zajmowała się gonieniem za mną. To jest wykorzystywanie państwa do pewnego zajęcia politycznego. Ja chciałem tego uniknąć i prosiłem, żeby mnie wezwać po wyborach – powiedział.Europoseł dodał, że tak państwo nie powinno działać. – Obojętnie jakie by było, czy byłoby to państwowe Platformy czy PiS-u, nie zgadzam się z takimi mechanizmami działania. Uważam, że to jest nie w porządku wobec każdego obywatela w tym państwie – mówił.Śledztwo komisji ds. afery wizowejKomisja śledcza ds. afery wizowej trzykrotnie starała się przesłuchać Obajtka, ale za każdym razem nie stawiał się on na przesłuchanie, tłumacząc to prowadzeniem kampanii wyborczej do PE lub niezawiadomieniem go w sposób skuteczny. Ostatecznie Obajtek stawił się na przesłuchanie komisji na początku lipca, po czerwcowych wyborach do PE.Zobacz także: Wszystkie dochody Obajtka. Pojawiła się nawet węgierska firma budowlana